Niepłodne wraki. Nie pozwól, by choroba zabrała to, co już masz

Długa i trudna walka z niepłodnością to nie tylko trudy związane z kapryśną biologią. To również czas, gdy związek małżonków czy partnerów wystawiony jest na prawdziwą próbę. Nierzadko próbę przegraną. Co zrobić, żeby razem przetrwać ten ciężki okres i wspólnie doczekać się upragnionego dziecka? Pytamy o to Bogdę Pawelec, psycholożkę kliniczną, psychoterapeutkę Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Dużo niepłodnych pacjentów zgłasza się do pani po pomoc psychologiczną?

Dużo. Powiedziałabym, że coraz więcej osób cierpiących na niepłodność poszukuje pomocy psychologa czy psychoterapeuty. Odnoszę wrażenie, że wzrosła w nas świadomość, że to bardzo niszcząca emocjonalnie choroba, która wymaga również kontroli psychologicznej. To może szokujące, ale stan psychiczny osób niepłodnych porównać można do emocji i psychiki chorych na nowotwory czy ciężkie schorzenia kardiologiczne. Dobrze więc, że osoby chorujące na niepłodność zaczęły uświadamiać sobie, że potrzebna jest im nie tylko pomoc medyczna, ale także profesjonalna pomoc  psychologa, a czasem psychiatry.

Zgłaszają się do pani pary czy raczej same kobiety?

W ciągu 25 lat mojej pracy wiele się zmieniło w tym zakresie. Na początku bardzo rzadko zgłaszały się do mnie pary, a tym bardziej sami mężczyźni. To kobiety zwykle brały na siebie odpowiedzialność za starania o dziecko. Mężczyźni odmawiali  zbadania nasienia nierzadko za cichym przyzwoleniem ginekologów, a problemy emocjonalne swoich partnerek uznawali za fanaberię.

Obecnie coraz częściej w moim gabinecie pojawiają się pary, świadome tego, jak niepłodność rujnuje ich związek. Niektóre pary potrzebują jednego spotkania, żeby uświadomić sobie, co powinni zmienić w swoim funkcjonowaniu, inne decydują się na wspólne spotkania. Najczęściej jednak terapię podejmuje kobieta, bo to ona zwykle znacznie gorzej niż mężczyzna znosi leczenie niepłodności.

Ale ucierpieć mogą oboje. Relacja małżonków czy partnerów wystawiona jest w tym czasie na wyjątkowo trudną próbę. Istnieje w ogóle jakaś recepta na to, by związek się nie rozpadł z powodu napięć związanych z procesem leczenia niepłodności?

 Do niedawna jednym z największych problemów pary było wzajemne oskarżanie się i poszukiwanie winnego niepłodności. To było naprawdę trudne, kiedy małżonkowie zrzucali sobie wzajemnie winę. W tej chwili to na szczęście coraz rzadszy scenariusz. Pacjenci, którzy decydują się na terapię, zaczęli być świadomi, że niepłodność to ciężka choroba, której nikt nie wybiera, a na pewno nie przyczynia się do jej istnienia. Mam wrażenie, że stawiają się u specjalisty niejako po równo obciążeni sytuacją – bez względu na to, czy to kobieta jest niepłodna, czy mężczyzna ma problem. To pozytywnie rokuje na efekty takich spotkań – oboje chcą uspokoić swoje nerwy, ustabilizować psychikę, zrozumieć pewne mechanizmy psychologiczne, które uruchamiają się podczas leczenia niepłodności, a które do tej pory były im nieznane.

Na przykład „seks na gwizdek” – chcesz czy nie, uprawiasz go mechanicznie…

Między innymi tak. Takie instrumentalne wręcz podejście do seksu, który powinien przecież zbliżać partnerów, może ich z czasem oddalić od siebie, wyrządzić związkowi dużą szkodę, którą czasem niezwykle trudno naprawić. Po pierwszym roku starań, który może  być nawet zabawny, dalsze staranie się o dziecko zaczyna być u wielu par niemal obsesją. Ciągłe pilnowanie dni płodnych, zmuszanie się do współżycia w tym czasie nierzadko rodzi konflikty i niszczy sferę seksualną. Seks do tej pory  naturalny i spontaniczny, dający przyjemność nagle staje się narzędziem do poczęcia dziecka.

Podczas dni płodnych często dochodzi do kłótni i awantur…

Często spowodowane jest to zwyczajnie zmęczeniem albo brakiem ochoty na seks jednego z partnerów. To normalne, że nie zawsze ma się ochotę na igraszki w łóżku, a zwłaszcza gdy są wymuszone, ustawione, sztuczne. I nawet jeśli przez jakiś czas para zmusza się do nich, bardzo często i szybko pojawia się niechęć do seksu – panowie mają też często problemy z erekcją. Z drugiej strony – gdy w kłótni postanowią, że w takim razie nie będą się kochać, następnego dnia – gdy emocje nieco opadną, przychodzi znów złość i  rozżalenie, że nie podejmując próby, stracili  kolejny  miesiąc.

I tak źle, i tak nie dobrze…

Coś w tym rodzaju. Ale tak poważnie, taka sytuacja może doprowadzić do dużych problemów, na przykład depresji u kobiety czy rozmaitych uzależnień mężczyzny, i na odwrót. Moim zdaniem niektórzy lekarze nie pomagają parze, gdy sugerują współżycie w trakcie dni płodnych, bo paradoksalnie taki przykaz, seks na receptę i z konkretnym dawkowaniem, zadziała wręcz jak antykoncepcja.

Jak jednak przekonać pary, że  spontaniczne współżycie kilka razy w miesiącu daje znacznie większe szanse na ciążę  niż zmuszanie się do tego w dni płodne? 

No właśnie tłumacząc, że nic na siłę. Że trzeba „wrzucić na luz”. Że jeśli nadszarpnięta zostanie relacja i miłość, którą do tej pory się obdarzali, nic dobrego z tego nie powstanie. Trzeba uświadomić parze, że dziecko – nawet w tak trudnej sytuacji – powinno przyjść na świat z miłości, w zgodzie. Powinno zrodzić się z tęsknoty i ciepła, a nie w złości, frustracji, z seksu na akord.

Kobieta, jak sama pani powiedziała, dużo gorzej psychicznie znosi stan swojej niepłodności. Jak może pomóc jej nieco silniejszy emocjonalnie mężczyzna?

To prawda – kobiety wręcz wstydzą się niepłodności, wycofują z kontaktów społecznych, unikają kobiet w ciąży i  rodzin z dziećmi. Czasami bywają agresywne, wściekłe, rozżalone  i zrozpaczone. Nierzadko partner staje się w tym czasie „chłopcem do bicia”. Mężczyzna to czuje i najczęściej wycofuje się w takiej sytuacji. To po części jego bezradność, jednak dla kobiety taki krok w tył to oznaka problemu, braku zainteresowania. Mężczyzna nie wie często, jak pomóc swojej zrozpaczonej żonie. Dobrze by było, gdyby podczas spotkania z psychologiem i ta kwestia została poruszona. 

Można też zapytać wprost żonę, jak można jej pomóc, co czuje i czego oczekuje od męża…

Oczywiście – wspólna rozmowa w domu to podstawa. Rozmowa – nie kłótnia. Często jednak małżonkowie rozmijają się zwyczajnie z powodu różnic wynikających z płci. Kobieta potrzebuje wypłakiwać się i rozmawiać godzinami o swoich problemach, dylematach, obawach. Mężczyzna poszukuje rozwiązania i nie potrzebuje długiego roztrząsania tematu. On się złości, że ona tego nie rozumie, a ona uważa, że jemu nie zależy na dziecku.  

I najgorsza myśl, która pojawia się, że on odejdzie do innej…

Wiele kobiet obawia się, że jeśli nie urodzi dziecka, mężczyzna od niej odejdzie do innej kobiety. W rzeczywistości naprawdę to bardzo rzadki scenariusz. Jeśli jednak ma miejsce, świadczy o tym, że nie był to związek oparty na wzajemnej miłości. Czy warto zatem w takim związku tkwić, a tym bardziej starać się o dziecko?

Czy para, która zmaga się z niepłodnością, czuje się gorsza od innych?

Mogę powiedzieć z całą pewnością, że wiele par, które pojawiają się w moim gabinecie, nadal czuje się  naznaczonych niepłodnością, ale już nie w takim stopniu jak niegdyś. Dziesięć, piętnaście lat temu ten wstyd był ogromny. Kobiety zwykle nie przyznawały się do niepłodności nawet w gronie najbliższych. Trzymały to w głębokiej tajemnicy, przez co cierpiały jeszcze bardziej, ponieważ nie otrzymywały potrzebnego wsparcia. Dziś też wiele kobiet nie mówi o tym nawet rodzicom, nie mówiąc o miejscu  pracy. A konsekwencje tego mogą być ogromne. Rodzina, będąc w przekonaniu, że para nie chce mieć dzieci, rani wypominając im egoizm, albo zachwycając się innymi dziećmi w  rodzinie.

W pracy też mogą pojawiać się problemy. Brak szczerości na temat choroby i potrzeb związanych z jej leczeniem, może prowadzić nawet do zwolnienia takiego pracownika, który w oczach szefa albo coś kombinuje na boku, albo za mało się przykłada do pracy.

To prawda. Jeśli pracodawca nie wie, że kobieta stara się o dziecko, a w zasadzie – że leczy niepłodność,  mogą  pojawić  się konflikty, bo trudno zrozumieć, dlaczego na przykład nieustająco znika niezapowiedzianie z pracy. A to przecież normalne, że w trakcie leczenie niepłodności nie można niczego zaplanować. Podczas spotkań w gabinecie często pytam swoich niepłodnych pacjentów, czy jeśli ktoś wśród ich znajomych czy w rodzinie choruje na cukrzycę, to też robi z tego tajemnicę? Zwykle odpowiadają, że nie. Warto wówczas uświadomić ich, że niepłodność to przecież taka sama choroba. Jeśli to zrozumieją, będą na bardzo dobrej drodze…

bogda-pawelec-noweaBogda Pawelec – psycholog kliniczny, certyfikowana psychoterapeutka Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Jako pierwsza w Polsce ponad 20 lat temu zajęła się pomocą psychologiczną i psychoterapią osób dotkniętych niepłodnością.  Autorka książek: „Opowieści terapeutyczne o niepłodności. Czekając na Bociana”,  „Niepłodność. Pomoc medyczna i psychologiczna” oraz „In vitro. Ważne rozmowy na trudny temat”. Pracuje w  prywatnym gabinecie w Krakowie, stosując własny autorski program pomocy w niepłodności. Udziela również konsultacji  poprzez Skype. www.bogdapawelec.pl

 

 

 

 


Autorka książki (jako Laura Lis) "Moje in vitro. Historia prawdziwa", w której pisze, że cuda się zdarzają i nigdy nie należy tracić nadziei.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *