Walentynki

Walentynki: 6 sposobów, by zapomnieć o niepłodności i poczuć to „coś”

Walentynki to dobra okazja, by przełamać schemat codzienności i wybić się z rytmu rutyny, która jest bardzo niebezpiecznym wrogiem pary podczas długich starań o dziecko. Jak spędzić Dzień Zakochanych, by nie myśleć o niepłodności? Oto 6 pomysłów na “płodne” Walentynki.

Walentynki zacznij dzień romantycznie

1. Choć to może wydać się śmieszne, może ciut infantylne, by celebrować Dzień Zakochanych – warto się przełamać, bo warto przełamać rutynę, która prawdopodobnie wkradła się do Waszego związku podczas długich starań o dziecko. Przyznaj – dzień jak co dzień, kolejny i kolejny, taki sam, z tymi samym emocjami, tym samym “dzień dobry” i tym samym “dobranoc”. Każda więc okazja, by to zmienić będzie dobra – nie tylko walentynki, ale skoro już je mamy w kalendarzu, dlaczego ich nie wykorzystać. Pamiętaj, że to nie tylko święto zakochanych nastolatków, ale dzień miłości dojrzałej. Poza tym to wigilia święta płodności a to już powinno do Ciebie przemówić.

Dlatego spróbuj zacząć ten dzień nieco inaczej – romantycznie, może nieco filmowo, bajkowo, a jednak wyjątkowo miło.

Może zostaw mężowi/partnerowi małe serduszko pod poduszką – a żeby nie przeoczył drobiazgu, poproś, by pościelił łóżko. To może być walentynka z papieru, a może dobra czekoladka – drobiazg, który zaskoczy, a jednak zwróci uwagę, spowoduje, że dzień zacznie się inaczej. Możesz tę samą walentynkę położyć na umywalce, przy maszynce do golenia, albo podać na talerzyku, na którym podasz poranną kawę lub herbatę. Wrzuć mu ją też do torby lub do kieszeni marynarki lub kurtki. Niech odnajduje je przez cały dzień.

2. A może zaraz po „Dzień dobry kochanie”, szepniesz mu coś pikantnego do ucha, po czym szybko się ubierzesz i rzucisz: „do zobaczenia wieczorem?” Rozpal go już na dzień dobry, a istnieje duża szansa, że wieczorem będzie naprawdę gorąco.

Walentynki – wieczór we dwoje

3. Nic tak nie doda smaku temu świętu, jak dobra kolacja. Dobra – to wcale nie oznacza w ekskluzywnej restauracji i z rachunkiem przyprawiającym o… mdłości. Ależ skąd! Pomyśl o czymś zwyczajnym-niezwyczajnym. Poszperaj po blogach kulinarnych, zastanów się, co możesz przygotować sama.

A może taka płodnościowa kolacja de luxe? Może krewetki na czarnym spaghetti? [polecamy ten przepis]

A może risotto z warzywami i świeżą pietruszką (lub lubczykiem). A może prosta, choć wykwintna jednocześnie tarta z pieczonym łososiem? Do tego dobre czerwone wino (poprawia endometrium), a na deser odrobina słodyczy – może mięsiste brownie z konfiturą malinową z TEGO PRZEPISU.

4. Ten wieczór spędźcie razem – nawet na kanapie. Wybieranie się do kina, może skończyć się tym, że w wypełnionej po brzegi sali (przecież w Walentynki nie ma pustych miejsc, chyba że idziesz na poranny seans horroru lub dokument z czasów wojny) ktoś siedzący obok ciebie dostarczy Ci wrażeń dźwiękowych w postaci mlaskania popcornem albo siorbania coli. Zafundujcie sobie kino w domu. Jeśli nie będzie odpowiadał wam repertuar telewizyjnych walentynkowych propozycji, sięgnijcie do vod albo po prostu ściągnijcie sobie jakiś film, który poprawi nastrój.

Nawet jeśli na co dzień lubisz wymagające kino, filmy, które zmuszają do skupienia, głębszej analizy, to może w ten walentynkowy wieczór wybierz coś, co jednak będzie takim „głupkowatym” rozluźniaczem.

Nikt nie mówi o komedii „Głupi, głupszy…”, ale może coś w rodzaju: „Praktykanta” (z cudnym Robertem Deniro), a może „Dwoje do poprawki” (z Meryl Streep)? Znakomity będzie także „Poradnik pozytywnego myślenia”,  „500 dni miłości” (spokojnie, to bardzo fajny film także dla faceta), American Honey o poszukiwaniu miłości i wolności,  albo – co bardzo polecamy – “Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, w którym grupa przyjaciół podczas wspólnej kolacji postanawia w ramach niewinnej zabawy upublicznić wszystkie swoje e-maile, rozmowy i wzajemnie skrywane tajemnice (TU ZOBACZYSZ ZWIASTUN) Cokolwiek jednak wybierzesz, zadbaj, by zbliżyło Was do siebie – także fizycznie.

W Walentynki … bez piżamy

5. Jedno pytanie: śpisz w piżamie? Jasne, to wygodna sprawa, tyle że z czasem ta piżama trochę staje się takim przysłowiowym dresem, a nie małą czarną, w której nasz facet chętnie by cię widział częściej. Nikt nie mówi, że masz spać w jedwabnej halce albo gorsecie i pończochach, ale może od czasu do czasu warto po prostu… nago położyć się obok męża? Jeśli nie robisz (nie robicie) tego na co dzień, może się okazać, że temperatura faceta skoczy jak po włożeniu termometru do ciepłej wody. Poza tym – czy wiesz, że spanie nago jest bardzo zdrowe dla organizmu?

Nie spieszcie się z tym seksem – i choć bardzo chcecie mieć dziecko, postarajcie się najpierw poczuć, że chcecie siebie fizycznie. Dotykajcie się, przeciągajcie moment, w którym nie jesteście jeszcze w sobie. Nie wstydź się pokazać mu, w którym miejscu chciałabyś, by cię dotykał.

Weź go za rękę i poprowadź, jak palcem po mapie. Uwierz, będzie zaskoczony, ale kto wie – może właśnie na to czekał. Nie myśl, że to najlepszy dzień na dziecko – pomyśl: ten wieczór ma być dziką rozkoszą. Przypomnij sobie, jak to było, gdy po raz pierwszy poszliście ze sobą do łóżka – co Was tam zaprowadziło, co Ci wtedy mówił Twój (jeszcze) chłopak? Pamiętasz? Może czas się cofnąć do tego momentu. Cofnąć, by wziąć nowy rozbieg – właśnie w łóżku.

6. A może zaproponuj, byście napisali do siebie list. Albo sama go napisz i – WYŚLIJ pocztą (a jak już nie będzie czasu, zostaw go w widocznym dla niego miejscu – jako odebrany z poczty).

Napisz wszystko to, o czym dawno już chciałaś mu powiedzieć: że jest ci ciężko, że nie potrafisz sobie sama radzić, że czujesz się osamotniona, że chciałabyś czuć, że on też to czuje, że przepraszasz za te wszystkie momenty, kiedy puściły ci nerwy, ale prosisz o wyrozumiałość.

Napisz mu, że choć czasem milczysz i sprawiasz wrażenie nieobecnej, nie oznacza, że już go nie zauważasz. Że nie traktujesz go jak rozpłodowego ogiera, ale chciałabyś, by powiedział ci, co sprawia, że się oddalacie od siebie. Napisz do niego list od serca – najszczerszą, najgorętszą i najprawdziwszą walentynkę: pełną miłości, namiętności – nawet jeśli czujesz jej brak, lęku, ale i nadziei. Patron tego dnia to wszak człowiek od chorób: ciała i duszy. Kto wie, może właśnie w te Walentynki coś się zmieni i Waszym związku. Pamiętaj, choć nie na wszystko masz wpływ, to jednak bardzo wiele zależy właśnie od Ciebie. Życie, jak mówią, to tylko w 10 procentach to, co Cię spotyka, cała reszta, czyli 90 proc. – zależy od tego, jak zareagujesz na to, co Cię spotkało. Bądź dobrej myśli… bo po co być złej. Jeśli nie przestaniesz wierzyć i będziesz dbała o miłość, szczęście uśmiechnie się do Was. 

Happy Valentine’s Day.

 

Polecamy także:

Sama wiedza na temat niepłodności to za mało. Czego Ci brakuje, by zajść w ciążę?

10 sygnałów, które mówią: nie radzicie sobie z niepłodnością.

Niepłodne supermenki: nie zajdziesz w ciążę, jeśli…

 


Polonistka, dziennikarka, redaktorka. Specjalizuje się w tematyce: ciąża, parenting, niepłodność, dieta propłodnościowa. Email: redakcja@brubenpolska.pl
Komentarze: 1

Ciekawy artykuł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *