W tej klinice ginekolog przyjmuje tylko niepłodne… mężatki

Bez obrączki ani rusz – jak się okazuje, w centrum Warszawy działa klinika medyczna dla kobiet, w której konsultacje ginekologiczne w zakresie diagnostyki niepłodności zarezerwowane są tylko dla mężatek. Czy to oznacza, że za niebawem będzie trzeba szukać pediatry, który wyleczy anginę tylko u ochrzczonego dziecka i broń Boże z in vitro? 

Babka Medica to prywatne Centrum Medyczne dla Kobiet działające w Warszawie od 2005 roku. Miejsce podobno wyjątkowe, bo  “przyjazne, bezpieczne, emanujące wrażliwością i niezwykłą energią” – co można przeczytać na stronie placówki. Ale wyjątkowe także pod innym względem. Owszem, przyjmują tu ginekolodzy specjalizujący się w leczeniu niepłodności, ale nie wszystkie kobiety mają szansę, by z ich usług skorzystać. Dlaczego? Jak poinformowało centrum medyczne na swoim Fb, jest część lekarzy pracujących w Babka Medica, która korzysta z klauzuli sumienia, a co za tym idzie – nie wypisze kobiecie recepty na środki antykoncepcyjne. Jak się można dowiedzieć, który to lekarz? Otóż wystarczy podczas zapisu powiedzieć – uwaga! – recepcjonistce, że będzie się zainteresowaną hormonami. 

“Ze względu na klauzulę sumienia, kilku spośród naszych lekarzy ginekologów nie przepisuje pacjentkom środków antykoncepcyjnych. W związku z tym, zapisując się na wizytę ginekologiczną w celu np. otrzymania recepty na wyżej wymienione, bardzo prosimy o poinformowanie o tym konsultanta/recepcjonistki. Usprawni to procedurę zapisu oraz zapobiegnie późniejszym niedogodnościom.” – taki wpis pojawił się na Fb Babka Medica, a który bardzo szybko przechwyciły inne strony i serwisy.

Warto także czytać informacje dotyczące zakresu usług, które świadczą lekarze pracujący w tej placówce. W przypadku niektórych, informacja nie pozostawia wątpliwości, że bez obrączki niepłodna nie ma szans na rychłe zajście w ciążę, a w każdym razie, tutejszy specjalista ręki do tego nie przyłoży.

babka

Cały materiał dotyczący Babka Medica przeczytacie w serwisie naTemat >>> TUTAJ. Podpisujemy się pod serią pytań autorki, którymi kończy artykuł.

źródło: naTemat

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *