Kiedy myślimy o niepłodności, a zwłaszcza o dawstwie, możemy mieć skojarzenie z odkrywaniem nieznanych lądów. Medycznie wiadomo już wiele; jako pacjenci mamy przekonanie, że jesteśmy pod dobrą opieką i że dzięki różnorodnym technikom szansa na dziecko jest naprawdę spora. Za rozkwitem medycyny podąża wiedza na temat psychologicznych konsekwencji różnorodnych metod zapłodnienia pozaustrojowego, ale również motywacji stojących za niektórymi decyzjami.
Motywacja właśnie wydaje się szczególnie ważna w przypadku podarowania często nieznanym osobom swoich komórek jajowych lub embrionów. Można sobie wyobrazić, że nasza wiedza na temat długoterminowych skutków leczenia niepłodności będzie znacznie bogatsza i pełniejsza za dwadzieścia lat; obecnie możemy przede wszystkim budować teorie, zwykle trafnie opisujące doświadczenia pacjentów. Dlatego też, trudno powiedzieć, że osoba decydująca się podarować własne niewykorzystane embriony innej niepłodnej parze na pewno będzie w przyszłości cierpiała z powodu określonego zespołu objawów. Warto jednak mieć świadomość, że na każdym etapie procesu „podarowywania”, dawca doświadcza różnorodnych emocji. Niektóre mogą zaskakiwać natężeniem lub rodzajem. Dobrze mieć tego świadomość i sięgnąć po wsparcie, jeśli pojawi się taka potrzeba.
Embriony do adopcji – dar i żałoba
Osoby, decydujące się oddać swoje embriony, doświadczają uczuć związanych między innymi z radością, ulgą i dumą, a jednocześnie poczuciem straty i żałobą. Na skutek leczenia hormonalnego, przygotowującego do zapłodnienia in vitro, pary mogą doczekać się kilku dobrej jakości komórek jajowych, które potem udaje się zapłodnić. W efekcie powstają embriony, z których potencjalnie mogą urodzić się dzieci. Nie zawsze jednak jest możliwe, żeby dana para skorzystała ze wszystkich embrionów, które udało się stworzyć.
Embriony można zamrozić i za jakiś czas podjąć decyzję o kolejnej ciąży; pacjenci często korzystają z tej możliwości. Na którymś jednak etapie leczenia muszą się zmierzyć z myślą, że gdyby każdy embrion mógł doprowadzić do ciąży, nie byliby w stanie zająć się wszystkimi dziećmi. Ponieważ jednak stworzenie embrionów wiąże się z ogromnym wysiłkiem fizycznym i zaangażowaniem emocjonalnym, dla wielu pacjentów decyzja o przyszłości zarodków jest bardzo trudna. Mówią o tym, że wiąże ich z każdym z embrionów więź; wiążą też marzenia i nadzieje, takie, jakie się często ma dla przyszłych dzieci.
Jednocześnie relacje osób znajdujących się w tego typu sytuacji wskazują również na ogromne współczucie, jakie mają wobec osób nadal zmagających się z niepłodnością. Mają też poczucie, że im się „udało” i chcieliby wspomóc tych, którzy na swoje szczęście nadal czekają. To też często jest powód oddawania embrionów do adopcji.
Warto jednak pamiętać również o tym, że oddanie embrionów do adopcji jest jednocześnie końcem pewnego etapu w życiu. Wiąże się on z koniecznością pogodzenia się z zakończeniem starań o kolejne dzieci. To jest zawsze trudne doświadczenie, również dla osób niemających trudności w obszarze płodności. Ale dla nich moment ten przychodzi z czasem. Jest to chwila, kiedy kończy się młodość. Trzeba się z pożegnać z niektórymi nadziejami, planami i marzeniami.
Osoby oddające swoje embriony innym niepłodnym parom mierzą się więc ze swoją przemijalnością i ograniczeniami. Zwykle zamykają też rozdział swojego życia, związany z biologiczną płodnością. Nie znaczy to jednak, że nagle stają się bezpłodni, czyli niezdolni do tworzenia i bycia aktywnymi. Muszą jednak przedefiniować płodność i nadać jej nowe znaczenie.
Tajemnica czy otwartość?
Spośród wielu pytań, na które muszą sobie odpowiedź osoby decydujące się na zostanie dawcami komórek lub embrionów, pojawia się również wątpliwość czy decyzję tę trzymać w tajemnicy. A jeśli tak czy ma być to tajemnica zupełna, czy też ma obejmować tylko pewne osoby. Pacjenci, decydujący się na oddanie swoich komórek lub embrionów, stoją przed pytaniem, kim będą dla dzieci, które mogą się pojawić?. W literaturze można się spotkać z określeniem „rodzice biologiczni”. Być może dla wielu dawców komórek lub embrionów jest to określone trafne, jednak dla innych może być przesadne. Warto jednak spróbować zastanowić się czy jesteśmy gotowi pojawić się w życiu potencjalnego dziecka, gdyby z jego strony pojawiła się taka chęć lub potrzeba.
Dawstwo wiąże się nie tylko z dziećmi, które mogą się pojawić w nieznanych dawcom rodzinach, ale również z ich własnymi dziećmi. Czy mówić dzieciom, że są z in vitro? Czy mówić im, że gdzieś na świecie mogą być osoby, z którymi wiąże je relacja genetyczna? Jeśli mówić, to jak i kiedy? A może lepiej zachować to dla siebie i nie obciążać nikogo konsekwencjami własnych decyzji?
Niestety, na te pytania nie ma jasnych i pewnych odpowiedzi. Praktyka jednak pokazuje, że tajemnice przynoszą ludziom wiele cierpienia. Jeśli pojawia się potrzeba, żeby coś ukryć, być może wynika to z poczucia wstydu lub porażki. Można więc zastanowić się czy i dlaczego oddanie innej parze własnych embrionów jest przeżywane jako doświadczenie wstydliwe. Rozmowa z dziećmi o tym, że mogą mieć genetyczne rodzeństwo, również powinna uwzględniać ich możliwości poznawcze i emocjonalne. Niekoniecznie trzeba młodego człowieka wprowadzać w zawiłości procedury in vitro, ale być może niektóre jej aspekty zrozumie bez trudu, podobnie jak decyzję rodziców.
W jakimś sensie dawcy komórek oraz embrionów są prekursorami. Nie jest to rola łatwa. Może też jednak dawać poczucie satysfakcji i spełnienia. Jakąkolwiek decyzję podejmujemy, dobrze jest znać swoją motywację oraz zastanowić się nad jej możliwymi skutkami.
Dodaj komentarz