Od momentu pobrania komórki jajowe i plemniki przechodzą skomplikowany proces, nad którym nadzór sprawuje embriolog. Liczba uzyskanych zarodków rzadko pokrywa się z liczbą pęcherzyków, które pojawiły się w wyniku stymulacji. O skuteczności leczenia in vitro, przyczynie strat poniesionych podczas hodowli zarodków, ale też selekcji komórek jajowych i możliwościach podniesienia ich jakości (oraz jakości plemników) rozmawiamy z doktor Dorotą Kaczmarek – starszym embriologiem klinicznym ESHRE z Kliniki FertiMedica Centrum Płodności.
Dlaczego liczba uzyskanych zarodków jest prawie zawsze mniejsza od liczby pobranych komórek jajowych?
Zapłodnienie pozaustrojowe to skomplikowany proces, który przebiega na kilku etapach. Najpierw w wyniku stymulacji hormonalnej uzyskujemy dojrzałe pęcherzyki jajnikowe. Nie w każdym z nich znajduje się komórka jajowa. Pozyskane oocyty nie zawsze są w takim samym stadium dojrzałości. Już na tym etapie może pojawić się strata nawet 3-4 oocytów. Komórki w stadium metafazy II łączone są z plemnikami. Zdarza się, iż część z nich nie zapładnia się w ogóle lub występują nieprawidłowości. Do tego dochodzi m.in. kwestia rozwoju zarodków.
Od 2 do 5 dnia zarodki ulegają procesowi selekcji naturalnej. Niektóre zatrzymują się w rozwoju. Inne dzielą się nieprawidłowo. Powstają kolejne straty. Na koniec spośród uzyskanych blastocyst zostaje wybrana najładniejsza, najlepiej rokująca. Pozostałe są zamrażane – mówi doktor Dorota Kaczmarek.
W rezultacie przykładowo z 8 pęcherzyków mogą powstać 2-3 zarodki gotowe do transferu lub zamrożenia. To prawidłowy proces, który nie wypływa na skuteczność in vitro.
Na co pacjent ma wpływ w zakresie jakości plemników i komórek jajowych?
Embriolog odgrywa bardzo ważną rolę w procesie zapłodnienia pozaustrojowego. Jego praca przekłada się na uzyskanie dobrej jakości zarodków, a co za tym idzie skuteczność IVF. Okazuje się jednak, iż para również ma na to wpływ. Mężczyzna może wiele zrobić, aby podnieść jakość swoich plemników, a kobieta – komórek jajowych.
Pacjent zawsze może dbać o dietę i styl życia. Unikać palenia, ograniczyć stres. Wszystko to może się wydawać banalne – zachęty takie słyszymy na tyle często, że mogą zacząć wydawać się nudne. Jednak wszystko to ma wpływ na skuteczność leczenia in vitro – przekonuje doktor Dorota Kaczmarek.
Kto decyduje o ilości podanych zarodków?
Ustawa o leczeniu niepłodności nie precyzuje kwestii liczby zarodków transferowanych podczas jednej procedury. Decyzję podejmuje lekarz w porozumieniu z pacjentem. Aktualnie jednak obowiązuje tendencja do podawania tylko jednego zarodka. Pozwala to zminimalizować ryzyko ciąży wielopłodowej.
Technologia z każdym rokiem jest lepsza. Możemy z większą dokładnością wyselekcjonować zarodek o dużych szansach implantacyjnych. Podanie jednego embrionu to w większości przypadków słuszna decyzja. Skuteczność in vitro oscyluje na poziomie 47% lub nawet więcej – wszystko zależy bowiem m.in. od wieku pacjentki czy chorób współistniejących. Oczywiście są przypadki, w których podajemy dwa zarodki. Lekarz ustala to razem z pacjentem – wyjaśnia doktor Dorota Kaczmarek.
WIĘCEJ ROZMÓW ZE SPECJALISTAMI NA PŁODNOŚĆPL TV
Dodaj komentarz