dziecko nienarodzone

Dziecko utracone: szczęście, które odwróciło się na pięcie

Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy (Haruki Murakami).

Luxtorpeda w piosence „44” śpiewa o życiu, które trwało czterdzieści cztery dni. Słuchacze, choć plasują piosenkę wysoko na listach przebojów, chyba są zaskoczeni. Nieczęsto zdarza się, żeby temat straty dziecka na skutek poronienia czy śmierci w ogóle pojawiał się w kulturze popularnej. Nie dla wszystkich jest oczywiste, że strata ciąży jest śmiercią. Nie wszyscy myślą też o tej stracie jak o utracie dziecka.

Statystyki podają, że jedna na cztery ciąże kończy się przedwcześnie. Zasadnicza większość ciąż kończy się pomiędzy 6 a 12 tygodniem. Dla wielu osób utrata dziecka wiąże się z porodem, który zdarza się na tyle wcześnie, że dziecko nie jest w stanie przeżyć poza organizmem matki lub też z nagłą śmiercią dziecka będącego jeszcze w łonie.

15 października – smutek Dnia Dziecka… Utraconego

Październik jest miesiącem szczególnym dla osób, które straciły dziecko, ich rodzin oraz tych wszystkich, dla których ten temat z różnych powodów jest ważny. Piętnasty października został ustanowiony Dniem Dziecka Utraconego. Trudno przecenić znaczenie tego wydarzenia.

Dla wielu osób sytuacja utraty ciąży jest doświadczeniem jawnie traumatycznym, ale też wywołującym pomieszanie. Zwłaszcza jeśli strata nastąpiła na wczesnym etapie ciąży, można mieć wątpliwości, na czym ona polegała. Czy straciło się kogoś, czy może nadzieję i wyobrażenia? Czy można rozpaczać i tęsknić za kimś, kogo się nigdy nie spotkało?  Czy w ogóle można płakać?

Tego typu pytania i wątpliwości pojawiają się w samych rodzicach, a dodatkowo wzmacniane są przez okoliczności zewnętrzne – niejasną sytuacją prawną po wczesnym poronieniu, różnego rodzaju blokady społeczne, utrudniające przeżywanie żalu po poronieniu czy wreszcie trudności w najbliższym środowisku rodziców, związane z wycofywaniem w obliczu niezrozumiałego cierpienia.

Strata dziecka jest doświadczeniem kryzysu

Rozpoczęta rzeczywistość, a także związane z nią nadzieje i pragnienia rodziców, zostają przerwane. Dla wielu osób oznacza to konieczność konfrontacji z bardzo bolesnymi i skrajnymi emocjami. Naturalnym stanem po stracie dziecka jest żałoba. W niektórych jednak sytuacjach, zależnych od indywidualnych predyspozycji oraz życiowych doświadczeń danej osoby, poronienie lub śmierć dziecka może prowadzić do ostrej reakcji na stres, zespołu stresu pourazowego czy też rozwoju depresji.

Dlaczego tak trudno o tym mówić?

Powodów jest wiele. Dla jednych będzie to brak dobrego doświadczenia, związanego z mówieniem o swoich trudnych lub osobistych doświadczeniach. Wolą więc ukrywać swoje trudności w obawie, że nie znajdą zrozumienia lub zostaną odrzuceni. Nie pomaga też swoista społeczna zmowa milczenia wokół śmierci dzieci w okresie prenatalnym, a więc niechęć do rozmów o stracie, marginalizowanie jej, a nierzadko wykluczanie osób, które jej doświadczyły.

Innym powodem może być głębokość i rozległość rany związanej ze stratą, czyli z traumą. Sposób, w jaki przeżywamy traumę wiąże się z częściowym lub całkowitym wyparciem wydarzeń. Osoby, które doświadczyły traumy mogą nie pamiętać niektórych elementów lub nawet całości wydarzenia, który do niej doprowadził. To znacząco utrudnia włączenie tego wydarzenia do świadomości. Osoby po doświadczeniu traumy mogą więc czuć i obserwować w swoim życiu, że coś jest nie w porządku, ale nie potrafią wskazać, co to takiego.

Kobieta, która przeszła poronienie, doświadczyła również bardzo silnych i skrajnych emocji. Jej wspomnienia o tamtym wydarzeniu mogą więc być poszatkowane i niepełne. Trudno je zintegrować z innymi życiowymi doświadczeniami, myśleć o nich i nadać im odpowiednie znaczenie.

Czy warto rozpamiętywać?

Choć jest to wbrew powszechnie przyjętej zasadzie, zgodnie z którą dobrze jest się szybko „otrząsnąć” i iść dalej, przepracowanie traumatycznego wydarzenia może być jedynym sposobem, żeby uniknąć jego długotrwałych skutków, takich jak zespół stresu pourazowego, depresja, znacznego obniżenia satysfakcji z bycia w związku oraz jakości życia seksualnego i wielu innych.

Izabela Barton-Smoczyńska, w książce zatytułowanej O dziecku, które odwróciło się na pięcie, wymienia cztery kategorie procesu adaptacji: ekspresje emocji i uczuć związanych ze stratą, przepracowanie i werbalizacja emocji, nadanie traumatycznym zdarzeniom znaczenia oraz integrowanie treści zdarzeń z życiem. Oczywiście, szanse na zastosowanie wszystkich lub nawet części tych strategii zależne są od okoliczności społecznych oraz osobistych, w których znajduje się kobieta. Jednak nie ulega wątpliwości, że bardzo ważne jest mówienie o swoim doświadczeniu.

Poronienie i co dalej?

Poronienie bardzo często jest źródłem życiowego kryzysu. Oznacza to, że zakwestionowane zostają dotychczas wyznawane wartości, relacje z ludźmi, jakość związków. Kobiety często zastanawiają się czy mogły postępować inaczej będąc w ciąży, co doprowadziło do innego zakończenia. Ten rodzaj myślenia ma je między innymi uchronić przed konfrontacją z bezsilnością i utratą kontroli nad wydarzeniami. Brak zgody i przestrzeni na przeżycie trudnych emocji może jednak skutkować przedłużającą się żałobą.

Źródło: Izabela Barton-Smoczyńska, O dziecku, które odwróciło się na pięcie, 2006.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *