Niedostateczna ilość własnego pokarmu spędza sen z powiek niejednej młodej mamie. Tymczasem na drugim biegunie są te, które zmagają się z „klęską urodzaju”. Hiperlaktacja, czyli nadmierna ilość mleka w piersiach, wcale nie jest tak dobra, jak mogłoby się wydawać. Jak sobie z nią radzić?
Nadmiar pokarmu – klęska urodzaju
Hiperlaktacja to stan, w którym organizm kobiety wytwarza więcej pokarmu, niż potrzebuje jej dziecko. Nierzadko pojawia się też zbyt szybki wypływ mleka z piersi. W medycynie na określenie tego stanu używa się też terminu „matczyny i dziecięcy zespół nadprodukcji pokarmu”. To sytuacja trudna zarówno dla mamy, jak i dla dziecka.
Mama obserwuje u siebie nadmierne wypełnianie się piersi pokarmem. Powoduje to ból, zastoje, a nawet zapalenie piersi. Może dochodzić do zatkania kanalików mlecznych lub nadmiernego wypływu pokarmu. Świeżo upieczona mama bywa zmuszona do wymieniania wkładek laktacyjnych nawet kilka razy w ciągu dnia.
Dziecko nadmiernie przybiera na wadze. Do tego stopnia, że nawet dwukrotnie przekracza ustalone normy. Podczas karmienia maluch często się krztusi, denerwuje, łapie pierś i za chwilę ją puszcza, może też spłycać uchwycenie. Słychać szybkie, głośne połykanie. W skrajnych przypadkach taki dyskomfort może nawet doprowadzić do odrzucenia piersi przez dziecko.
Ważne! W pierwszych dobach po porodzie tzw. nawał pokarmu jest zjawiskiem naturalnym i zwykle dość szybko mija. Organizm matki dostosowuje ilość produkowanego mleka do potrzeb noworodka, na podstawie częstotliwości karmień i ilości spożywanego pokarmu. Nadprodukcję diagnozuje się dopiero po ukończeniu przez dziecko 6. tygodnia życia, po okresie stabilizacji laktacji.
Należy też podkreślić, iż nadmiernej produkcji nie musi towarzyszyć zbyt szybki wypływ pokarmu i odwrotnie. To dwa odrębne problemy wymagające innego podejścia. Oczywiście mogą występować razem, jednak nie muszą.
Błędne koło hiperlaktacji
Hiperlaktacja może też doprowadzić do dolegliwości żołądkowo-jelitowych u niemowlaka. Dzieje się tak, ponieważ maluszek wypija od razu dużą ilość mleka pierwszej fazy. Zawiera ono mniej tłuszczy, za to więcej laktozy niż mleko drugiej fazy. W rezultacie dochodzi do dysproporcji ilości spożywanej laktozy i wytwarzanego w jelitach enzymu (laktazy) koniecznego do jej strawienia. Konsekwencją tego zaburzenia są wzdęcia, kolki, pieniste i wodniste stolce.
Cierpiący maluszek szuka ukojenia w ramionach mamy i… uspokajającym ssaniu piersi. Niestety, w tym wypadku to tylko nasila problem. Z jednej strony bowiem częste przystawianie dziecka do piersi wzmaga laktację. Z drugiej – jeszcze większa ilość pokarmu pierwszej fazy wywołuje jeszcze większe dolegliwości jelitowe.
Problem może też nasilać odciąganie pokarmu laktatorem. W taki sposób cierpiące z powodu nabrzmiałych piersi mamy próbują ulżyć sobie w bólu. Niestety, odciąganie mleka działa podobnie jak przystawienie dziecka do piersi. Jeśli wykonywane jest zbyt intensywnie, może pogłębić hiperlaktację.
Skąd bierze się hiperlaktacja
Przyczyny nadmiernej produkcji pokarmu mogą być różne. Niestety, często nie udaje się ich ustalić. Z pewnością na pojawienie się hiperlaktacji bardziej narażone są mamy wyjątkowo wrażliwych maluszków, które pierwsze tygodnie życia spędzają „wisząc” na piersi. Jak wiadomo, ssanie wzmacnia laktację.
Hiperlaktacja pojawia się przy niektórych zaburzeniach hormonalnych, takich jak poporodowe zapalenie tarczycy czy gruczolak przysadki. Na początku macierzyństwa bywa też skutkiem silnego wyrzutu oksytocyny powodującej intensywny wypływ mleka. Pojawia się też jako efekt hiperprolaktynemii oraz objaw zespołu policystycznych jajników (PCOS).
Młode mamy, w obawie przed niedostateczną ilością mleka, czasem sięgają po leki i substancje zwiększające produkcję pokarmu. Stosowane w zbyt dużych ilościach, środki takie mogą przyczynić się do powstania hiperlaktacji.
Sposoby na zmniejszenie ilości pokarmu
Problem hiperlaktacji najlepiej rozwiązywać przy wsparciu doradcy laktacyjnego. Specjalista oceni, jakie działania najlepiej podjąć, by zmniejszyć ilość pokarmu, nie narażając się przy tym na jego utratę lub odrzucenie piersi przez dziecko. Czasem okazuje się, że nadmierny wypływ z piersi wywołuje dyskomfort, ale nie wpływa negatywnie na dziecko ani nie wywołuje zastojów. Świeżo upieczone mamy mogą być zaniepokojone np. intensywnym wypływem mleka z obu piersi podczas karmienia. Tymczasem takie rzeczy po prostu się zdarzają i nie wymagają niczego poza częstą wymianą wkładek laktacyjnych.
Jak skutecznie i bezpiecznie poradzić sobie z hiperlaktacją? Przede wszystkim należy karmić dziecko często i regularnie. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której piersi są przepełnione – wtedy bowiem, gdy już dziecko zacznie ssać, wypływ mleka jest bardzo intensywny, co tylko pogłębia problem. Ewentualnie przed karmieniem można odciągnąć około 10 ml pokarmu laktatorem. Można go użyć także wtedy, gdy maluszek już podczas jedzenia zaczyna się krztusić.
Warto też zadbać o odpowiednią pozycję podczas karmienia. Dziecko powinno być ułożone nieco wyżej, tak by wypływający z piersi pokarm miał „pod górkę”. Dodatkowo zapobiegnie to krztuszeniu się maluszka. Sprawdzi się pozycja półsiedząca lub tzw. naturalna – odchylona do tyłu.
Pomogą zimne okłady na piersi przed karmieniem. Jeśli dziecko ma trudności z jedzeniem w ciągu dnia, warto częściej karmić je nocą – wtedy raczej będzie spokojne i mniej skłonne do nerwowego szarpania piersi.
Metoda karmień zblokowanych
Kolejny sposób na hiperlaktację to tzw. karmienia zblokowane. Polegają one na przystawianiu dziecka przez określoną liczbę godzin (zwykle 3 godziny) tylko do jednej piersi. W tym czasie na drugą stosujemy zimne okłady, a niewielką ilość mleka odciągamy laktatorem (tak by nie tworzyły się zastoje).
Przynosi to podwójną korzyść: z jednej strony ogranicza produkcję mleka w „blokowanej” piersi. Z drugiej powoduje, że dziecko przyjmuje więcej pokarmu drugiej fazy. Dzięki temu zmniejszają się dolegliwości brzuszkowe niemowlęcia, a co za tym idzie przerwane zostaje „błędne koło” hiperlaktacji. Zmienia się też konsystencja stolców.
Metoda karmień zblokowanych jest skuteczna, ale nie może być stosowana zbyt długo. Ze względu na ryzyko nadmiernego ograniczenia laktacji, należy ją przerwać maksymalnie po dwóch tygodniach. Nie można jej też stosować w okresie nawału mlecznego – przed ukończeniem przez dziecko 6. tygodnia życia.
Zioła i leki na hiperlaktację
Jeśli opisane powyżej metody nie pomagają, można sięgnąć po inne sposoby na ograniczenie laktacji. Hamująco na produkcję pokarmu działają niektóre zioła, m.in. szałwia i mięta.
Przepis na mieszkankę ziołową hamującą laktację:
- 20 gram szałwii lekarskiej
- Liść mięty
- Liść orzecha włoskiego
Mieszankę zalewamy wrzątkiem, pozostawiamy pod przykryciem na 10 minut i odcedzamy. Pijemy maksymalnie 3 razy dziennie.
Ostatecznie hiperlaktację można powstrzymać lekami. Jednak trzeba je stosować wyłącznie pod kontrolą lekarza, położnej lub doradcy laktacyjnego. Najczęściej stosuje się pseudoefedrynę lub bromokryptynę.
W niektórych przypadkach hiperlaktacja o bardzo dużym nasileniu, niedająca się powstrzymać w sposób naturalny lub za pomocą leków, może wymagać interwencji lekarskiej. Taki stan bywa bowiem objawem poważniejszych zaburzeń. Wymaga wtedy diagnostyki przysadki oraz wykonania badań hormonalnych.
Źródło:
https://cnol.kobiety.med.pl/pl/szybki-wyplyw-pokarmu/
https://kellymom.com/bf/got-milk/supply-worries/fast-letdown/
https://pulsmedycyny.pl/jak-zahamowac-hiperlaktacje-930475
https://www.hafija.pl/2022/02/nadprodukcja-pokarmu-hiperlaktacja.html
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Problemy z laktacją i praktyczne wskazówki od położnej (Część I)
Dodaj komentarz