Przedłużające się starania o ciążę i kolejne niepowodzenia leczenia niepłodności skłaniają pary do zadania sobie pytania: co dalej? Skoro in vitro z własnymi komórkami się nie powiodło, należy zrobić krok w kierunku dawstwa komórki jajowej? Na tym etapie pojawia się nowa nadzieja, ale też wiele wątpliwości. Choć to temat złożony i trudny, warto o nim mówić. O macierzyństwie zastępczym oraz in vitro z komórkami dawczyni rozmawiamy z dr. n. med. Jarosławem Janeczko, specjalistą ginekologiem-położnikiem, specjalistą leczenia niepłodności, założycielem Centrum Leczenia Niepłodności PARENS.
Jak wygląda procedura wyboru komórki dawczyni?
Ustawodawstwo w Polsce nie daje możliwości wyboru banku komórek rozrodczych. Jednak możliwe i całkowicie legalne jest sprowadzenie komórki z zagranicy lub udanie się do zagranicznej kliniki w celu przeprowadzenia procedury. Choć zmiana lekarza wiąże się z niepewnością, w praktyce wiele par decyduje się na ten krok.
Pacjentki często pytają: czy to dziecko będzie podobne do mnie? Rolą lekarza jest wybranie razem z pacjentką komórki dopasowanej fenotypowo. Chodzi o to, by opis wyglądu, grupy krwi itp. pacjentki jak najbardziej pasował do kobiety, która będzie później w ciąży. To jest dla podchodzących do procedury ogromny stres. W grę wchodzi też reakcja środowiska. Pary o tym nie mówią i obawiają się, czy znajomi i rodzina będą coś podejrzewać – mówi doktor Jarosław Janeczko.
Skąd biorą się komórki pozostawione do adopcji?
Adopcja komórki jajowej to jeden z kroków w leczeniu niepłodności, na który nieraz bardzo trudno się zdecydować. Pary, a szczególnie kobiety, mają poważne wątpliwości co do tego, czy pokochają dziecko z „obcej” komórki. Naturalną reakcją jest chęć zdobycia jak największej ilości informacji o pochodzeniu komórki, którą chcą adoptować.
Komórki mogą być pozostawione przez pacjentki, które wcześniej się leczyły w danej klinice. Część z nich zostało zapłodnionych, a część zamrożonych. Gdy pacjentka już zajdzie w ciążę i szczęśliwie urodzi, przekazuje niewykorzystane komórki do adopcji dla kobiety, która będzie tego potrzebowała. Oczywiście dawczyni musi spełniać warunki – nie może być starsza niż 35 lat, musi być zdrowa, wcześniej muszą być też wykonane badania genetyczne, musi być prawidłowy kariotyp, wywiad rodzinny. Pacjentka, która podarowała komórkę, nie może mieć wad rozwojowych, nie może mieć nałogów – tłumaczy doktor Janeczko.
Czy przy in vitro z komórkami dawczyni warto skorzystać z pomocy psychologa?
Wiele klinik leczenia niepłodności zapewnia opiekę nie tylko ginekologów czy embriologów, ale też m.in. psychologa. Niezależnie od tego, czy z takiego wsparcia można skorzystać na miejscu, czy nie, lekarze zachęcają do tego pary – szczególnie te decydujące się na adopcję komórki jajowej.
Zawsze staram się tłumaczyć, że matką i ojcem będzie ta para, która będzie wychowywać, która będzie dbać o dziecko. Obawy są rzeczą naturalną. Często słyszę od pacjentek „ja będę tylko inkubatorem”. Rozumiem to rozgoryczenie. Przemawia przez pacjentkę rozczarowanie tym, że nie udało się zajść w ciążę. Każdy chciałby z własnych komórek, bez udziału lekarza zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko. Ale nie każdemu się to udaje. Zawsze powtarzam, że jest to chyba najtrudniejsza decyzja w życiu – mówi doktor Jarosław Janeczko.
POLECAMY TAKŻE: „Dlaczego się nie udaje?” O psychologicznych i embriologicznych aspektach leczenia niepłodności
„Dlaczego się nie udaje?” O psychologicznych i embriologicznych aspektach leczenia niepłodności
Dodaj komentarz