Poronienie, nawet to na bardzo wczesnym etapie, to wielka strata i ból dla pary, która stara się o ciążę. Tym większy ciężar emocjonalny niosą kobiety, które doświadczają poronień nawracających. Okazuje się, że już dwie następujące po sobie utraty ciąż powinny nas skłonić do wizyty u lekarza. O poronieniach nawracających rozmawiamy z doktor Esterą Kłosowicz – specjalistką leczenia niepłodności z kliniki PARENS oraz EsterClinic.
Kiedy możemy mówić o poronieniach nawracających?
Poronienia nawracające, dawniej określane też jako nawykowe, definiujemy jako dwa poronienia, które wystąpiły po sobie. To moment, w którym powinniśmy rozpocząć diagnostykę. Dotyczy to także ciąży biochemicznej – straconej na bardzo wczesnym etapie.
Musimy mieć też świadomość pewnych różnic. Natura ludzka jest tak skonstruowana, głównie oparta o genetykę, że te poronienia zdarzają się bardzo często wśród kobiet. Częściej występują te, które są poronieniami spontanicznymi, pojedynczymi. Jedno poronienie niekoniecznie świadczy o tym, że kolejne ciąże też będą ronione czy że już trzeba wprowadzić diagnostykę. To trudna sytuacja, gdy pacjentka po jednym poronieniu chce szukać przyczyny lub obwinia się o utratę ciążę. Niestety tak jest, że przyczyną poronienia najczęściej jest czynnik genetyczny. Jakaś nieprawidłowość w strukturze zarodka, jego rozwoju na wczesnym etapie sprawia, że ciąża nie rozwija się w sposób prawidłowy. Wtedy na zasadzie naturalnej selekcji jest eliminowana – wyjaśnia doktor Estera Kłosowicz.
Jakie czynniki wpływają na zwiększone ryzyko poronień nawracających?
Jednym z podstawowych czynników, które przyczyniają się do częstszego występowania utraty ciąż, jest wiek kobiety. To kwestia, na którą niestety nie mamy wpływu. Należy też pamiętać, że do poronienia może też przyczynić się czynnik męski – diagnostyka powinna więc obejmować zarówno kobietę, jak i mężczyznę.
Modyfikowalnym czynnikiem ryzyka jest otyłość u kobiet. Udowodniono, że warunkuje ona występowanie poronień nawracających, ale też różnych innych powikłań w trakcie ciąży, takich jak cukrzyca ciążowa, stan przedrzucawkowy czy poród przedwczesny. Ten czynnik ma duże znaczenie i może być przez nas monitorowany, sprawdzany, możemy tu wprowadzać pewne interwencje, dzięki którym zmniejszymy to ryzyko – mówi doktor Kłosowicz.
Czy zbyt wysoka prolaktyna ma wpływ na poronienia?
Badanie poziomu prolaktyny jest jednym z częstych badań wykonywanych przez kobiety starające się o ciążę. Podwyższony poziom budzi niepokój i pragnienie szybkiego naprawienia tego stanu. Tymczasem okazuje się, że niewielkie anomalie często wynikają z fizjologicznych czynników i nie wymagają interwencji.
Aktualne rekomendacje wskazują, że nie obniżamy poziomu prolaktyny, chyba że wysoki poziom tego hormonu generuje nam zaburzenia cyklu, czyli zaburzenia owulacji. Taką informację trzeba by uzyskać: czy mamy regularne miesiączki, czy jest owulacja w trakcie cyklu. Jeśli tak, to nie obniżamy na siłę poziomu prolaktyny, bo to oznacza, że nie ma ona znacznego wpływu na proces owulacji – tłumaczy doktor Estera Kłosowicz.
ZOBACZ TEŻ:
Dodaj komentarz