Ciąża i dzieci zwykle pojawiają się w innych okolicznościach niż morderczy maraton od gabinetu do gabinetu lekarskiego. Co więc może pojawiać w umysłach i sercach osób, którym ta zwykła i banalna zazwyczaj droga do rodzicielstwa nie jest dana? Jakie to uczucie znaleźć się w gronie osób niepłodnych? Diagnoza niepłodności to konieczność podejmowania decyzji, na które nie było się gotowym.
Zanim niepłodność na dobre zagości w życiu jednej na pięć polskich par, zanim jedna z pięciu statystycznych kobiet wszystko w swoim życiu podporządkuje staraniom o dziecko, najpierw pojawia się myśl, że coś jest nie tak. Konieczność czekania i cierpliwość są w naturalny sposób wpisane w kobiecość. Czym innym jak nie czekaniem jest ciąża?
Ale dla wielu kobiet czekanie na dziecko przedłuża się w nieskończoność. Wtedy też pojawia się kolejna myśl, że być może mamy jakiś problem.. Zaczyna się więc diagnostyka i wynikające z niej informacje na temat stanu zdrowia, szans i możliwości leczenia.
Jest to też jeden z trudniejszych momentów podczas całego okresu trwania niepłodności, jeśli w ogóle dałoby się określić, kiedy następuje jej koniec. Dla osób, które bardzo pragną zostać rodzicami, informacja o tym, że to, czego doświadczają, można nazwać i leczyć, może ostatecznie stać się źródłem pocieszenia i nadziei.
Przede wszystkim jest jednak informacją zaskakującą, pojawiającą się mimo wszystko nieoczekiwanie i wywołując uczucia złości, frustracji, smutki i żalu. Kobieta nagle dowiaduje się, że jest jedną na pięć lub osiem kobiet, których droga do macierzyństwa będzie prowadziła przez gabinety kliniki. Której ciąża będzie czasem wzmożonego napięcia i szczególnej ostrożności, nie doświadczanego przez kobiety zachodzące naturalnie. Której ciało stanie się obiektem badań, testów i prób, a jej partner będzie samotnie przemykał do pokoju, w którym będzie oddawał „materiał” do badania.
Dzieci zwykle pojawiają się na świecie w innych okolicznościach. Co więc może pojawiać w umysłach i sercach osób, którym ta zwykła i banalna droga do rodzicielstwa nie jest dana? Jakie to uczucie znaleźć się w gronie osób niepłodnych?
Początek i trauma
O traumie mówimy wówczas, kiedy ktoś doznaje nagłego urazu lub szoku na skutek katastrofy lub wypadku. Skutki traumy mogą być wielopoziomowe i skutkować długoterminowymi objawami emocjonalnymi oraz somatycznymi. Trauma niepłodności wiąże się między innymi z bolesnymi i inwazyjnymi zabiegami. Ale jest też drugi poziom – osoba, która dotychczas uważała się za zdrową, nie odbiegającą zasadniczo od normy, staje się pacjentem. Uraz dociera więc do najgłębszych warstw przekonań, jakie każdy z nas ma na własny temat.
W zasadzie nie wiadomo też, czym jest niepłodność. Czy jest to trudność w naturalnym zajściu w ciążę, czy może również w jej utrzymaniu? Czy kobieta, która była raz lub więcej w ciąży, ale nie ma dziecka, również jest niepłodna?
Diagnoza niepłodności to również konieczność podejmowania decyzji, na które nie było się gotowym. Co więcej, są to decyzje mające potencjalnie poważne konsekwencje, a jednocześnie nie można ich oprzeć na wiedzy lub faktach. Leczenie niepłodności jest loterią. Szanse na powodzenie są relatywnie nieduże, a mimo to ludzie decydują się na kolejne podejścia. Trudno się dziwić. Dla wielu z nich zapłodnienie pozaustrojowe jest realnie jedyną szansą na rodzicielstwo. Ta świadomość również może przestraszać osoby rozpoczynające leczenie. Ledwie dowiedzieli się, że jednak nie są tak zdrowi jak sądzili, a już muszą mierzyć się ze świadomością, że wszystkie swoje nadzieje trzeba postawić na jedną, chybotliwą kartę.
Anna, bezdzietna 30-latka rozważająca podejście do drugiego in vitro, jako szczególnie traumatyczne wspominała wizyty w klinice, kiedy odbierała wyniki kolejnych badań. Zamiast wspierającej rozmowy z lekarzem, zapewnień, że parametry się poprawiły i będzie można wykonać zabieg, dowiadywała się, że trzeba zrobić kolejne badanie, a wyniki ostatnich są niepokojące. Najtrudniejszy był jednak dzień, kiedy odbierała wyniki badania krwi potwierdzające, że nie powiodło się pierwsze in vitro. Zanim na dobre dotarło do niej, że jednak nie jest w ciąży usłyszała, że jak najszybciej trzeba rozpocząć przygotowania do kolejnej próby. Dowiedziała się też, że tak się zdarza, że nie wiadomo dlaczego się nie udało, że nie warto się nie przejmować i trzeba starać się dalej.
Dla pacjentów będących na początku leczenia taka postawa personelu medycznego może być szczególnie trudna do przyjęcia. Mają poczucie, że w rękach lekarza spoczywa ich los. Nie podejmują więc dyskusji, nie wiedzą, że na swojego lekarza można się złościć i że nie musi to mieć dla nikogo przykrych konsekwencji.
Wsparcie, nie rada
Osoba latami bezskutecznie starająca się o dziecko budzi zrozumiałe współczucie. Można sobie wyobrazić, ile musiała przejść, ilu strat doświadczyć, ile łez wylać. Ale warto pamiętać, że początki w leczeniu niepłodności nie są wcale łatwiejsze. Starty spadają na osoby niepłodne nagle i niespodziewanie, w ilości czasami niemożliwej do wytrzymania. Jednocześnie na tym etapie zmagań osoby dotknięte niepłodnością nie mają zasobów emocjonalnych, z których mogłyby korzystać. Nie mają też zwykle sieci bliskich i ważnych osób, na których wsparcie mogłyby liczyć. Mogą się czuć zagubione w gąszczu porad, które otrzymują. Tymczasem to, co w niepłodności najważniejsze, to wcale nie rada, ale właśnie wsparcie, bycie obok. Bardzo trudno je umiejętnie dawać, ale też czasami trudno przyjmować.
Jeśli więc właśnie dowiedziałaś się, że masz minimalne szanse na naturalne rodzicielstwo, dobrze jest pamiętać, że problem ten dotyka co piątą parę. To spora grupa osób, które korzystają z możliwości zapłodnienia in vitro, inseminacji lub innych form leczenia. Cokolwiek czujesz, nawet jeśli są to uczucia bardzo gwałtowne i nieprzyjemne, nie jest to ani dziwne, ani patologiczne. Dobrze jest dać sobie przestrzeń na te emocje i otworzyć się na to, co mogą nam dać inni ludzie. Tak jak osoba, która zaczyna leczenie niepłodności nie wie, jak ma sobie poradzić, tak też pewnie czuje się jej otoczenie. Warto dać sobie czas.
Dodaj komentarz