Ostatnie dwa lub trzy dziesięciolecia bardzo zmieniły to, jak widzimy rodzicielstwo, płodność, seksualność. Tradycyjne rozumienie tych pojęć zmieniło się w sposób znaczący, otwierając drogę do nowych definicji, przewartościowań, ale też skonfrontowało z koniecznością ciągłego znajdowania odpowiedzi na wątpliwości etyczne i moralne. Te zmiany doprowadziły jednak do zaniku poczucia, że w obszarze niepłodności są jakieś realne ograniczenia. Trudności w zostaniu rodzicem budzą silne emocje, ale jednocześnie tradycyjnie pojmowana seksualność z jej konsekwencjami poddawana jest coraz silniejszym przeobrażeniom. To z kolei przekłada się zarówno na praktyczne, jak i psychiczne, nieświadome, oczekiwania, jakie pojawiają się w związku z diagnozą niepłodności.
Technologia niepłodności
Przede wszystkim dla wielu osób niepłodność jest chorobą, pewną dysfunkcją ciała, którą coraz skuteczniej można leczyć. Rzeczywiście, współczesna medycyna ma wiele i coraz więcej do zaoferowania osobom, które mają trudności w naturalnym poczęciu dziecka. Ale można też powiedzieć, że nic w tym nadzwyczajnego, ponieważ osobom, których serce czy wątroba przestają pracować, medycyna również coraz skuteczniej pomaga.
Można się jednak zastanawiać jakie indywidualne oraz społeczne skutki może mieć zmieniająca się w niezwykłym tempie rzeczywistość. W dzisiejszych realiach można urodzić dziecko mając sześćdziesiąt lat, skorzystać z cudzej komórki jajowej, nasienia czy macicy, być w ciąży z kilkorgiem dzieci jednocześnie lub zamrozić własne komórki jajowe na bliżej nieokreślony czas.
Tego typu możliwości stymulują rozwój fantazji związanych głównie z omnipotencją, a więc poczuciem, że wszystko jest możliwe, a granice są po to, żeby je przekraczać. Trochę jak w powiedzeniu „chcieć to móc”.
Gdyby posłużyć się terminologią psychologiczną, można by powiedzieć, że tracimy szanse na testowanie rzeczywistości. Zarówno na poziomie doświadczeń indywidualnych, jak i zbiorowych, funkcjonujemy w oparciu o pewne punkty odniesienia, które tłumaczą rzeczywistość. Jeśli dzieje się coś nieoczekiwanego lub niezrozumiałego, możemy się odwołać do tych wzorców. Rozwój technologiczny, bardzo pomocny dla osób niepłodnych z jednej strony, z drugiej może budzić poczucie wewnętrznego chaosu i lęku. Uruchomienie omnipotentnych rozwiązań pomaga poradzić sobie z poczuciem zagubienia, niepewności czy z wykluczeniem społecznym. Fantazjujemy więc, że jeśli wystarczająco mocno uwierzymy, znajdziemy wybitnego lekarza lub klinikę, na pewno w końcu pojawi się ciąża.
Technologicznie sprawa jest dość nieskomplikowana. Trudność pojawia się w obszarze przeżyć psychicznych. I na to niewielu z nas jest przygotowanych.
Dlaczego tak trudno być razem w niepłodności?
Niepłodność jest doświadczeniem zatrzymującym i izolującym; zatrzymującym, ponieważ nie można dokonać kroku rozwojowego, do którego zdajemy się być gotowi. Z tym z kolei wiąże się poczucie izolacji. Właśnie wrażenie bycia wykluczonym, odmiennym, nie dość zdrowym w porównaniu z innymi ludźmi z najbliższego otoczenia, powoduje, że samotność jest jednym z najsilniejszych uczuć, jakich doświadczają osoby niepłodne. Równie silnym uczuciem jest rozpacz. Trudno o bardziej okrutny emocjonalny duet.
Słyszymy głosy, że osobom doświadczającym niepłodności potrzebne jest wsparcie psychologiczne. Osoby mieszkające w dużych miastach mają łatwiej, specjalistów jest wielu, również standardem w klinikach leczenia niepłodności jest obecność psychologa. A jednak głos osób wyizolowanych, cierpiących i rozczarowanych nie słabnie. Zupełnie, jak rzeczywiście pozbawieni byli pomocy.
Allison Downey pisze tak o swoich częstych i regularnych wizytach w klinice: Chodziłam tam kilka razy w tygodniu i siadałam wśród kobiet, które celowo unikały swoich spojrzeń… Podobna etykieta zdaje się obowiązywać w męskich toaletach. Powiedziałam mężowi, że miałam wrażenie, jakbym była w najsmutniejszym miejscu na ziemi… Czekając obok ludzi, którzy doświadczają dokładnie tego samego cierpienia, a mimo to czując się absolutnie samotnie.
Niezwykle celna jest ta uwaga. Tym, co zdaje się być niedostrzegane w rzeczywistości osób doświadczających niepłodności, jest samotność z wyboru. Jest to stan, w którym bardzo realnie niepłodność traktuje się jak doświadczenie osobiste i niedostępne nikomu spoza pary małżeńskiej. Mówi się o niej wiele, na różne sposoby i chętnie, ale do określonej grupy odbiorców, na przykład poprzez bloga lub inną formę aktywności internetowej.
Można się zastanawiać, dlaczego tak trudno spojrzeć sobie w oczy, jak w zacytowanym fragmencie. Spojrzeć sobie samemu patrząc w lustro oraz spojrzeć w oczy drugiego człowieka. Co można by wtedy zobaczyć? Co można by usłyszeć?
Można sobie wyobrazić, że kontakt z drugim skutkowałby konfrontacją. Być może z własną słabością i ograniczeniami. Trzeba by wtedy sobie zadać pytanie o własne granice. Bo w pragnieniu, by zostać rodzicem, też jakieś ograniczenia są. Można o nich nie myśleć i skupić się na działaniu. To pomaga osiągać cele, ale raczej krótkoterminowo. W gruncie rzeczy służy utrzymaniu iluzji, że można „wszystko”. Samotność generalnie zdaje się sprzyjać utrzymywaniu różnorodnych iluzji – dotyczących tego, jacy jesteśmy, jakie mamy możliwości, co udało się nam osiągnąć, a co nie. W samotności można skupić się na fantazjach i pragnieniach, w rzeczywistości jest to znacznie trudniejsze. Czy jednak cena, jaką płacimy za możliwość snucia planów i marzeń, nie jest zbyt wysoka, a rozczarowanie tym boleśniejsze? A może są inne powody, dla których unikamy luster i odwracamy wzrok spotykając osobę niepłodną?

Dodaj komentarz