W czasie in vitro niszczone są ludzkie zarodki – to jedno z najczęściej wypowiadanych zdań przez przeciwników in vitro, którzy, argumentując nim szkodliwość metody, nie do końca wiedzą, na czym tak naprawdę metoda zapłodnienia pozaustrojowego polega. Jak jest naprawdę, co się dzieje z zarodkami, które powstają w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego, dlaczego niektóre samoczynnie obumierają oraz dlaczego ograniczenie liczby pobranych komórek negatywnie wpływa na skuteczność metody? Sam już nie wiem, jak to tłumaczyć – mówi prof. Waldemar Kuczyński z Kriobanku.
Pogląd, że w czasie in vitro niszczone są ludzkie zarodki to mit – mówi prof. Waldemar Kuczyński z Centrum Leczenia Niepłodności Kriobank. I tłumaczy, że jest wręcz odwrotnie – choć, jak sam przyznaje, coraz trudniej mu to wychodzi, bo politycy, którzy wypowiadają się na temat in vitro i mrożenia zarodków, wcale nie sprawiają wrażenia, że to rozumieją, co gorsze – nie chcą zrozumieć.
W czasie in vitro powstają ludzkie zarodki – a to zasadnicza różnica, prawda? – pyta retorycznie profesor, a następnie wyjaśnia, że in vitro daje szansę, by ocenić, które zarodki są prawidłowe, a które nie.
„Kiedy obserwujemy wczesny rozwój zarodkowy (do 5. doby), okazuje się, że wiele utworzonych zarodków nie ma potencjału do pełnego rozwoju. Część z nich, wykazuje nieprawidłowości genetyczne, które możemy wykrywać za pomocą technik dignostyki preimplantacyjnej. Prawdopodobnie jednak znaczna część z nich powstaje z komórek jajowych, nie posiadających dojrzałości cytoplazmatycznej.”
Komórka z “system error”
Profesor Kuczyński porównuje wadliwą komórkę do prawidłowo zbudowanego komputera, który nie posiada jednak systemu operacyjnego lub też system jest wadliwy. “Każdy z użytkowników komputerów rozumie, co znaczy na ekranie informacja „system error” lub też w starszych wersjach (nomen omen) „System abort”. Brak sprawnego systemu operacyjnego powoduje bezużyteczność maszyny. Bardzo podobnie jest z komórką jajową. Niestety w tym przypadku uwidacznia się to dopiero w 3-4 dniu rozwoju zarodka, co jest widoczne jako zatrzymanie rozwoju i brak wytworzenia blastocysty.
W przypadku komputera można próbować go zrestartować, w przypadku zarodka – nie. Jest to jeden z podstawowych mechanizmów selekcyjnych naszego gatunku, obecny także powszechnie w rozrodzie naturalnym. Niestety niekiedy jest też tak, że system operacyjny działa, ale programy, które obsługuje, są wadliwe. Znamy to, gdy zawiesza się nam Word lub Excel.
„W przypadku biologii i embriologii konsekwencją takiej sytuacji będzie wadliwy zarodek, który zaimplantuje się i płód, a możliwe też, że później także dziecko będzie obarczone wadą genetyczną. Być może te porównania komuś nie spodobają się, ale sam już nie wiem, jak tłumaczyć biologię rozwojową, gdy słucham wypowiedzi „mądrych politycznych i świętych głów”.
Ale wracając na poważne tony, bardzo niewiele zarodków w ogóle posiada potencjał do pełnego rozwoju. Wydaje się też, że to, co obserwujemy w laboratorium, jest tylko odzwierciedleniem naturalnych selekcyjnych praw biologii. Dochodzi do eliminacji zdecydowanej większości zarodków, które już na tym bardzo wczesnym etapie rozwojowym wykazują wady. To się zresztą potwierdza podczas analizy poronionych płodów.
Wydaje się, że poronienie jest czystym mechanizmem zabezpieczającym stałość genetyczną naszego gatunku. Spośród wielu ciąż, tylko nieliczne kończą się szczęśliwym urodzeniem zdrowego dziecka.
„Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że każda kobieta w swoim życiu doświadcza około 400 cykli reprodukcyjnych, czyli ma około 400 szans na urodzenie dziecka, a tak naprawdę rodzi co najwyżej kilkoro dzieci.”
Ocenia się, że tylko 3 proc. komórek jajowych, i to zarówno w naturze, jak i w warunkach laboratoryjnych, ma szanse dać żywe urodzenie. Bardzo trudno jest zwiększyć ten odsetek jakimikolwiek metodami. Być może jest to drastyczna informacja, ale z mojego punktu widzenia ma to głęboki biologiczny sens. Po prostu, wychowanie naszego potomstwa zajmuje nam około 1/3-1/4 życia, a w świecie zwierząt zazwyczaj 1/10 lub nawet krócej. Jeżeli naprawdę wierzymy w sens istnienia, powinniśmy też zaakceptować istnienie sensu w biologii.
Dlaczego zamrażanie zarodków jest ważne
Brak możliwości zamrażania (witryfikacji) zarodków wiąże się bezpośrednio z możliwością zapłodnienia tylko takiej ilości oocytów (jajeczek), ile zarodków można podać pacjentce – wyjaśnia dr Krzysztof Mirocki z Centrum Medycznego Macierzyństwo. I dodaje: W chwili obecnej można podać jeden zarodek, a w szczególnych przypadkach, tj. u pacjentek po 35 r ż, czy w przypadku wcześniejszych niepowodzeń procedury in vitro, dopuszczalne jest podanie 2 zarodków. Wiąże się to bezpośrednio ze znacznym obniżeniem skuteczności procedury IVF-ET, gdyż nie wszystkie oocyty dają się zapłodnić, a znów nie wszystkie (tak samo, jak w naturze) rozwijają się albo czy prawidłowo się rozwijają – mówi i potwierdza jednocześnie to, co na temat naturalnej selekcji powiedział prof. Kuczyński.
Te nieprawidłowości rozwoju wynikają z jednej strony z błędów powstających podczas podziałów komórkowych, jak również z pojawiania się nieprawidłowych genetycznie oocytów. Kobieta rodzi się z kompletem jajeczek zatrzymanych w rozwoju, podczas życia przy kolejnych cyklach są one pobudzane do wzrostu i do jajeczkowania. Podczas życia podlegają one czynnikom zewnętrznym i wewnętrznym, takim jak infekcje, chemikalia (zanieczyszczenie), promieniowanie jonizujące, elektromagnetyczne, czy kosmiczne (podczas długich lotów samolotem dawka przyjętego promieniowania porównywana jest z dawką przyjętą podczas wykonywania prześwietlenia rentgenowskiego).
Wszystkie te czynniki wpływają uszkadzająco na informację genetyczną niezbędną do rozwoju – według różnych źródeł u kobiet w wieku 40 lat ok. 70 do 77% komórek jajowych jest uszkodzonych! Ten proces jest odpowiedzialny za zmniejszającą się z wiekiem płodność kobiet i zwiększające się ryzyko powstawania wad genetycznych u płodu.
Obecnie skuteczność standardowej procedury IVF-ET oscyluje pomiędzy 40, a 50%. Przy zapłodnionej jednej komórce jajowej ta skuteczność spada do ok. 5%. Oznacza to konieczność wielokrotnych stymulacji, wielokrotnie przeprowadzanych zabiegów pobrania komórek jajowych z oocytów, zanim uda się uzyskać ciążę. Gdyby uchwalono odgórnie ograniczenie liczby pobranych komórek, miałoby to z pewnością wpływ zarówno na zdrowie psychiczne kobiet (par), obciążenie fizyczne organizmu, czy wreszcie koszty, którymi pacjenci byliby obarczeni.
Pobrane zarodki a wady genetyczne płodu
Brak możliwości mrożenia zarodków uniemożliwia też przeprowadzenia diagnostyki przedimplantacyjnej, która w znakomity sposób zwiększa skuteczność procedury in vitro (zwłaszcza u pacjentek po 35. roku życia, lub przy wcześniejszych niepowodzeniach procedury), oraz praktycznie eliminuje ryzyko pojawienia się trisomii u dziecka (np. Zespołu Downa) – mówi dr Mirocki.
Polecamy także:
Minister: In vitro to tylko dodatek, a nie medycyna oparta na dowodach
W tej klinice leczy się niepłodność bez stosowania in vitro
Jak zwiększyć szanse na ciążę – zestaw specjalnych ćwiczeń
Anna
2023-11-23 16:38A jak wytłumaczyć prof. medycyny, że to oni powołują życie i to oni są za nie odpowiedzialni, nie natura!