Selekcja plemników, wybór najlepiej rokującego zarodka i bezpieczne monitorowanie jego rozwoju, diagnostyka przedimplantacyjna – to tylko niektóre sposoby na zwiększenie szansy powodzenia zapłodnienia pozaustrojowego. Co zrobić, by in vitro się powiodło? Czy zastosowanie kilku procedur wspomagających na raz daje gwarancję zdrowej ciąży? O metodach zwiększających skuteczność zapłodnienia pozaustrojowego opowiedział nam dr n. med. Bartosz Chrostowski – ginekolog-położnik, doświadczony specjalista leczenia niepłodności z krakowskiej kliniki Artvimed.
Na czym polegają modyfikacje selekcji gamet przy zapłodnieniu pozaustrojowym?
Metody selekcji plemników takie jak ICSI, IMSI, ale też metody mikroprzepływów, PICSI czy SpermSlow, są obecnie dostępne w zdecydowanej większości klinik i znacznie zwiększają szanse na powodzenie in vitro.
Jeżeli przy zastosowaniu klasycznego in vitro nie ma zapłodnień lub są one nieprawidłowe, w kolejnym cyklu warto zmodyfikować to postępowanie i wykonać docytoplazmatyczne wstrzyknięcie plemnika, czyli ICSI. Czasami pacjenci pytają o zastosowanie IMSI. Technika ta polega na tym, że plemnik jest oglądany pod bardzo dużym powiększeniem w celu stwierdzenia pewnych nieprawidłowości w główce. Przekładają się one na nieprawidłowości chromatyny – materiału genetycznego. Kiedyś była to żmudna metoda, która wymagała oglądania w specjalnych mikroskopach i zastosowania specjalnych technik. Bardzo wydłużała proces zapłodnienia. W tej chwili stosuje się IMSI z wykorzystaniem mikroskopów z opcją cyfrowego powiększania – wyjaśnia doktor Bartosz Chrostowski.
Dlaczego in vitro się nie udaje, pomimo zastosowania dodatkowych metod?
Zastosowanie procedur wspomagających in vitro znacząco zwiększa szansę na ciążę. Zdarza się jednak, iż pomimo wykorzystywania nawet kilku z nich nie dochodzi do zapłodnienia. Poznanie przyczyny takiego stanu rzeczy nie zawsze jest łatwe.
Patrząc statystycznie, najczęstszą przyczyną niepowodzenia w takiej sytuacji są zaburzenia genetyczne zarodka. Mogą to być zaburzenia o charakterze aneuploidii, czyli nieprawidłowa liczba chromosomów. Może to być też zaburzenie dotyczące mitochondrialnego DNA. To coś, na co zupełnie nie mamy wpływu. Coś, czego nie jesteśmy w stanie zmierzyć – tym bardziej po fakcie. Gdy transfer się nie uda, nie mamy tego zarodka, by go zbadać i stwierdzić, dlaczego się nie dało.
Przyczyny genetyczne dotyczą około 70-80% przypadków niepowodzeń. Tyle mniej więcej zależy od zarodka. Natomiast mniej więcej 20-30% niepowodzeń może być związane z macicą. Z receptywnością endometrium. Z czasem, w którym podajemy zarodek – czy rzeczywiście wtedy występuje okienko implantacyjne. Z wadami macicy. Z przewlekłym zapaleniem endometrium i innymi czynnikami związanymi z kobietą. Przyczyny immunologiczne to prawdopodobnie tylko 10-15%. Ale wszystko to należy traktować indywidualnie – mówi doktor Chrostowski.
WARTO PRZECZYTAĆ: Niepłodność idiopatyczna a skuteczność in vitro
Niepłodność idiopatyczna a skuteczność in vitro – pewność czy strzał na chybił trafił?
Dodaj komentarz