Wiele kobiet boi się tego, że nie poradzi sobie po porodzie, że nie będą miały odpowiedniej ilości pokarmu, że będą zbyt zmęczone, aby odpowiednio zająć się dzieckiem, że będą złymi mamami. Jeżeli stan taki trwa krótko, to nie ma powodów do obaw, jeśli natomiast obserwujemy niepokojące objawy już dłuższy czas, należy bezzwłocznie zgłosić się do specjalisty, ponieważ być może jest to depresja poporodowa. To dotyczy także kobiet, które długo starały się o ciążę i urodziły dzięki in vitro.
Wiele osób myli pojęcia depresji poporodowej z syndromem „baby blues”. Jak odróżnić te dwa pojęcia?
Dr Maja Herman*: To prawda, aczkolwiek jest to tylko początek trudności diagnostycznych, jakie pojawiają się w związku z tym tematem.
Najważniejsze w odróżnianiu różnych stanów od depresji klinicznej jest kryterium czasu trwania objawów. Jeżeli objawy trwają 2 tygodnie to według klasyfikacji chorób ICD-10, jesteśmy upoważnieni do rozpoznania epizodu depresji.
Stan nazywany potocznie „baby blues” jest zjawiskiem łagodnych zmian w nastroju trwających maks. do 14 dnia po porodzie, dotyczy on wg statystyk aż 80 proc. kobiet. Niestety głównym problemem jest to, że bardzo często pacjentki wszystko, co z nimi się dzieje, tłumaczą właśnie baby bluesem. Przez co moment zgłoszenia do lekarza jest odsuwany na tygodnie, a czasem nawet miesiące. To bardzo niekorzystne dla całego przebiegu choroby – im później rozpoczęte leczenie, tym dłużej trwająca choroba.
Sama depresja poporodowa, niestety jest zjawiskiem bardzo niedoszacowanym. Z czego to wynika?
Powodów jest kilka. Jednym z nich jest to, że lekarze innych specjalności ignorują objawy pacjentek, zrzucając wszystko na karb syndromu „baby blues”. Sami psychiatrzy, też nie wykazują odpowiedniej dozy zainteresowania tym tematem. Wystarczy popatrzeć chociażby na ilość stron, jakie zostały poświęcone temu zagadnieniu w głównym podręczniku dtla lekarzy i lekarzy specjalistów psychiatrii. Na około 2500 tys. stron o depresji poporodowej przeczytamy tam zaledwie na 1/5 strony… Ponadto, badania, których dotyczą te dane pochodzą prawie sprzed 30-40 lat.
Należy pamiętać, że o ile depresja jest chorobą śmiertelną (może prowadzić do samobójstwa), to w przypadku depresji poporodowej może dodatkowo dojść (i zdarza się to) do zjawiska tzw. samobójstwa rozszerzonego (na dzieci oraz partnera).
Od kiedy zatem można rozpoznać depresję poporodową?
Według ICD-10 tylko do 6 tygodni po urodzeniu dziecka – to dane ze starych opracowań. Najnowsze opracowania mówią o tym, że jeżeli epizod depresyjny wystąpi do roku po urodzeniu dziecka powinien być klasyfikowany jako depresja poporodowa. Można by powiedzieć, „dobrze, to rozważania kliniczne, depresja to depresja i tyle, leczy się tak samo”. Ale to nieprawda. Depresja poporodowa rządzi się trochę swoimi prawami, przez co leczenie powinno być nieco bardziej kompleksowe i dostosowane do zagadnienia.
Jakie są przyczyny depresji poporodowej?
Jak w przypadku każdego zaburzenia związanego z psychiką jest ich kilka. Genetyka, środowisko, wyuczony sposób radzenia sobie z sytuacjami stresującymi.
Jeżeli chodzi o genetykę należy pamiętać, że w przypadku większości chorób psychicznych nie jest to proste dziedziczenie „matka miała to i ja będę mieć”. Raczej spotykamy się z dziedziczeniem pewnej predyspozycji do wystąpienia zaburzeń z danego kręgu.
Pozostałe dwa czynniki są tymi, które modelują i sprawiają czy i jak, będziemy przeżywać sytuacje nowe i nie oszukujmy się trudne.
Jakie są główne czynniki ryzyka?
Według najnowszych doniesień głównymi czynnikami ryzyka są czynniki psychospołeczne i kulturowe.
Do czynników psychospołecznych możemy zaliczyć stres. Stres jest tym zjawiskiem, który zawsze jest tym „złym chłopcem”, zapalnikiem odpalającym bombę w postaci zaburzeń psychicznych (każdych). Generalnie stres, ewolucyjnie jest czymś dobrym, dzięki niemu wiedzieliśmy, że należy się bać i uciekać przed zagrożeniem. Problem zaczyna rodzić się w momencie, gdy ten stres w naszym życiu staje się codzienny, przewlekający i stale obecny. Np. trudności finansowe, mobbing w pracy, przemoc, agresja ze strony najbliższych, niepłodność i leczenie z nią związane.
Druga część, czyli uwarunkowania kulturowe dotyczyć będą przede wszystkim oczekiwań. I to zarówno naszych oczekiwań, jak i oczekiwań innych, które będą skutecznie indoktrynowane w nas. Zobacz to na przykładach.
Przykład #1:
Trzeba karmić piersią, tylko wtedy będzie absolutnie wszystko jak trzeba, dziecko będzie zdrowe, Ty będziesz uwielbiać tą czynność, a dodatkowo wykształci się prawidłowa więź miedzy Tobą a dzieckiem. I nagle pojawia się problem: nie ma pokarmu. Co teraz? Fatalne scenariusze mnożą się w głowie. Stres. Czym większy stres, tym gorsze samopoczucie. Im gorsze samopoczucie, tym mniej pokarmu, aż w końcu oś przysadka-podwzgórze-nadnercza, odpowiedzialna między innymi za nastrój i produkcję neurohormonów przestaje funkcjonować prawidłowo. W efekcie mamy do czynienia z depresją.
Przykład #2:
Macierzyństwo to najpiękniejszy czas w życiu, wszystkie kobiety są przeszczęśliwe i odnajdują się natychmiast, tak około 2 sekundy po porodzie w tej roli. A tu problem. Młode mamy zmagają się z tysiącem trudności, brakiem snu, poczuciem bezradności, osamotnieniem. Prawda jest taka, że niejednokrotnie, każdej mamie przechodzi przez myśl, że to wszystko ponad moje siły i może się nie nadaje. A potem refleksja, że wszystkie inne są takie szczęśliwe. A to zniekształcenie poznawcze. Ale poczucie winy zdąży zakiełkować, coraz większa bezradność, coraz więcej depresji. Bo przecież „muszę sobie poradzić”, taka jest kulturowa presja. Dodatkowo występowanie epizodów depresyjnych przed ciążą i porodem może być, ale nie musi być czynnikiem ryzyka.
Jakie objawy możemy zaobserwować u osoby chorej na depresję poporodową? Co powinno zacząć niepokoić?
Depresja poporodowa, jak każda depresja to stan, w którym zaczynamy czuć, że coraz bardziej nie radzimy sobie ze wszystkim, że wszystko nas rozdrażnia i denerwuje, nawet kiedy dziecko śpi, my nie możemy zasnąć. Mamy cały czas obawy o zdrowie dziecka, a potem już mamy lęk o właściwie wszystko, płaczemy bardzo często. Coraz częściej myślimy o tym, że jesteśmy beznadziejne, ale i świat jest beznadziejny. I co najważniejsze wydaje nam się, że tak już będzie zawsze. I że nie ma szans na to, żeby to się zmieniło. Bliscy zauważają coraz większy chłód emocjonalny i wycofywanie się. Niby robimy wszystko, ale czynności wykonywane są automatycznie. A my same przestajemy „czuć”, że żyjemy.
A potem wkrada się myśl „wszystkim byłoby łatwiej jak mnie by nie było”. Wtedy też pojawiają się myśli, że nie chce się dziecka, nie kocha się go, co powoduje poczucie winy, które z kolei dodatkowo negatywnie wpływa na samopoczucie. Jeśli mamy jeden taki dzień, to nic groźnego. Ale jeśli to powtarza się codziennie i trwa 2 tygodnie należy natychmiast zgłosić się po pomoc.
Jak wygląda leczenie takiej depresji i jak długo trwa?
Leczenie jest i trudne i łatwe. Trudne, bo często pacjentki zgłaszają się z „przechodzoną depresją”.
Należy pamiętać, że ta choroba to w głównej mierze zaburzenia biochemii mózgu. Czym dłużej trwają, tym więcej szkody robią dla ośrodkowego układu nerwowego.
Leki stosowane w depresji to leki przeciwdepresyjne, które właśnie tą równowagę przywracają. Teoretycznie poprawa powinna nastąpić po około 2 do 4 tygodni. A całe leczenie powinno trwać 9 do 12 miesięcy. I wcale nie jest też pewne w 100 proc. to, że depresja powtórzy się w ogóle lub po urodzeniu np. następnego dziecka.
A psychoterapia?
To, co odróżnia leczenie depresji poporodowej od innych tego typu zaburzeń emocji, to potrzeba stworzenia systemu wsparcia, swoistej psychoterapii dla pacjentki, ale i dla całej jej rodziny, bo bez tego może się nie udać, a same leki to za mało.
Psychoterapia powinna być nakierowana na wsparcie, między innymi przez zmniejszanie poczucia winy oraz edukację, czym są tego typu problemy i jak często się zdarzają. Dodatkowo, we wszystkie elementy leczenia, powinna być zaangażowana najbliższa rodzina, szczególnie partner. Idealne byłyby również grupy wsparcia dla kobiet, które doświadczyły i/lub doświadczają depresji poporodowej. Trudność jest jeszcze jedna, trochę wpadamy w pułapkę. Gdy podajemy leki, nie wskazane jest karmienie piersią, co z kolei znowu uruchamia poczucie winy.
Chciałabym spytać o pewien paradoks. Bardzo często depresja poporodowa dotyczy kobiet, które zaszły w ciążę dzięki metodzie in vitro. Jak to możliwe? Przecież wydawać by się mogło, że to one najbardziej czekają na dziecko.
Ten paradoks, tak do końca nie jest paradoksem. Warto zacząć od tego, że prawie wcale nie ma badań nad tym zjawiskiem. Dlatego też zdecydowałam się na przeprowadzenie samodzielnych badań i już mogę powiedzieć, że wstępne wyniki dokładnie zgadzają się z tym, o co Pani pyta. A powiem więcej, depresje kobiet po in vitro są cięższe w przebiegu. Plusem jest to, że w tych przypadkach pacjentki zdecydowanie szybciej zgłaszają się po pomoc.
Dlaczego tak się dzieje?
Po pierwsze, wynikiem tego jest to, o czym mówiłyśmy wcześniej. Leczenie niepłodności jest procesem niezwykle stresogennym i czasami trwa tak naprawdę wiele lat. Niestety jakość opieki psychologicznej jest niewystarczająca, a opieki psychiatrycznej nie ma praktycznie wcale.
Nawet jeżeli kobieta czuje, że dzieje się coś niedobrego z jej emocjami, że przestaje sobie radzić, często ukrywa ten fakt przed lekarzami w obawie, że odsunie w czasie jej możliwość posiadania dziecka.
Dodatkowo, nie ma programów holistycznie zajmujących się problemami, z jakimi zmagają się pary. Mówimy tu o problemach seksuologicznych, lękach, fobiach, depresjach, problemach w relacjach interpersonalnych. Konsekwencja tego jest wpadnięcie w sidła długo trwającego stresu dotykającego każdej sfery życia.
Czy ma to związek z tym, że niepłodne pary bardzo często zapominają o wszystkim innym, a skupiają się tylko na dziecku?
Zgadza się, to zjawisko nosi nazwę depresji szczytu. Mobilizujemy wszystkie nasze zasoby, bo mamy do osiągnięcia cel. Celem jest dziecko. Dziecko jest wszystkim i zapominamy o tym, co właściwie potem. To zjawisko pojawia się też przy okazji innych wydarzeń życiowych, np. po obronie doktoratu, zdaniu egzaminu specjalizacyjnego, osiągnięciu wymarzonej pozycji w firmie.
Czy kobieta w depresji poporodowej (chodzi mi głównie o kobiety po in vitro) może mieć odczucia, iż nie kocha swojego dziecka i że w ogóle żałuje, że się o nie tyle starała?
To odczucie jest zupełnie normalne i zdarza się właściwie zawsze. I wbrew temu co myśli kobieta, wcale nie świadczy o niej źle, jest tylko elementem obrazu depresji. Wytłumaczenie tego zjawiska ma podstawę w budowie mózgu i jego funkcjonowania.
Strukturą mózgu odpowiedzialną za „czucie emocjonalnie”, czyli za odczuwanie miłości, szczęścia, radości jest hipokamp. W chwili gdy chorujemy na depresję właśnie ta struktura jest najbardziej narażona na nieprawidłowe przekaźnictwo neurochemiczne, czyli „wyłącza” nam się możliwość kochania.
Rozpoczęcie leczenia właściwie natychmiast zmienia to odczucie. A poczucie, że nie chciała dziecka może wynikać, i tu już pewnie będę nudna, ale z braku odpowiedniej opieki psychoterapeutycznej w trakcie leczenia – z nierozpoznanych wcześniej zaburzeń emocji, „przechodzonych” depresji, trudności w związku z partnerem, czy nie radzenia sobie z piętnowaniem in vitro przez otoczenie.
Czy spotyka Pani w swojej pracy takie przypadki kobiet po in vitro, które właśnie po porodzie żałują tych wszystkich lat starań, które czują „że za mało” kochają swoje dziecko?
Tak spotykam, ale to nie jest tak, że jest to problem nie do rozwiązania. Ważne jest przepracowanie tego tematu, odnalezienie powodu tego typu myśli. Bez tego, może to być szkodliwe nie tylko dla matki, ale również dziecka. Może dojść do zaburzenia więzi, które później rzutują na rozwój dziecka. A przede wszystkim realnym zagrożeniem jest samobójstwo i samobójstwo rozszerzone.
Czy dramatyczny poród może mieć wpływ na pojawienie się depresji poporodowej?
Sam dramatyczny poród da ostre zaburzenia stresowe, niestety przy braku wsparcia i odpowiednich mechanizmów radzenia sobie u kobiety może ten stan przejść w przewlekły, który z dość dużym prawdopodobieństwem może dać epizod depresyjny.
Czy uważa Pani, że depresja poporodowa (tak jak in vitro) jest nadal tematem tabu w naszym kraju?
Tak, jest zjawiskiem niedoszacowanym i zbywanym, i to niestety przez samych lekarzy. Oczywiście nie przez wszystkich. Mam „swoich” lekarzy ginekologów, z którymi współpracuje, którzy natychmiast wyczuwają problem i nie maja oporów przed wysłaniem pacjentki do psychiatry. A od psychiatry jest już tylko prosta droga do zdrowienia. Ale też spotykam się z opiniami kolegów lekarzy, którzy boją się zaproponować pacjentce wizytę u psychiatry…
Występuje coś takiego jak „depresja poporodowa u mężczyzn”. Na czym polega ten rodzaj depresji i w jaki sposób przebiega?
Zawsze mogą wystąpić tego typu zaburzenia u mężczyzn, ale nie jest to zjawisko częste czy powszechne.
Mężczyźni do tych spraw podchodzą mniej emocjonalnie, a bardziej zadaniowo, dodatkowo hormony nie robią u nich zamieszania. Mężczyźni niestety często są odsuwani przez kobiety, zamieniani z dzieckiem, a to uruchamia kaskadę niepomyślnych zdarzeń, które często mogą i doprowadzają do rozpadów małżeństw.
Jaki procent kobiet po porodzie cierpi na depresję poporodową, a jaki jest z tego odsetek kobiet po in vitro?
W Polsce praktycznie nie ma w ogóle takich danych. Ze wstępnych moich badań wynika, że problem depresji poporodowej oscyluje w granicach 20 proc., a wśród kobiet po in vitro około 25 proc. Według dostępnych statystyk depresja poporodowa dotyczy około 15 proc. kobiet.
Dr Maja Herman, psychiatra, psychoterapeuta, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Neuropsychiatrycznego, pracownik naukowo-dydaktyczny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, współzałożycielka Amici Clinic. Prowadzi fanpage na facebooku: Sztuka Terapii-Amici Edukacja, na której porusza głównie zagadnienia z obszaru jej zainteresowań zawodowych, czyli zaburzeń cywilizacyjnych takich jak problemy psychiczny związane z niepłodnością, depresja, wypalenie, trudności w relacjach, mobbing. Jej głównym celem jest zwrócenie uwagi, jak dużym problemem są zaburzenia emocji związane z niepłodnością, płodnością oraz macierzyństwem.
Polecamy także:
Witaminy i minerały w ciąży – jakie są ważne i co warto suplementować?
9 miesięcy w 4 minuty – niesamowity film, który musisz obejrzeć
Jak samemu badać piersi? Instrukcja krok po kroku
Dodaj komentarz