Miało być ostatnią deską ratunku, a zakończyło się niepowodzeniem – w takiej sytuacji znajduje się wiele par, które zdecydowały się na leczenie in vitro. Brak oczekiwanej ciąży wywołuje stres i frustrację. Dlaczego nie warto podejmować pochopnych decyzji o przerwaniu leczenia pozaustrojowego po jednym czy dwóch nieudanych transferach? A co wtedy, gdy i trzecia próba nie kończy się ciążą? Na te i inne ważne pytania odpowiedział dr Tomasz Orliński – specjalista ginekolog-położnik, androlog oraz specjalista endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości w Centrum Leczenia Niepłodności Angelius.
Jak często zdarzają się niepowodzenia in vitro?
Statystyka podawana przez ESHRE (European Society of Human Reproduction and Embryology) wskazuje na 33,2% szansy na ciążę przy transferze ze świeżego zarodka przy zastosowaniu metody ICSI oraz 30,9% z zarodka mrożonego. Dane te w dużej mierze pokrywają się z informacjami z polskich klinik.
Około 70% par nie zajdzie w ciążę przy tej jednej procedurze. Można do tego podejść pesymistycznie, ale dane te dają realistyczny obraz – generalnie większe szanse były na to, że nie zajdzie się w ciążę. Ale to nie oznacza od razu, że para ma jakiś poważny problem. Mamy pewien przedział szansy: jeśli go nie wykorzystaliśmy, to nie oznacza, że świat się zawalił. Należy podjąć dalsze próby – przekonuje doktor Tomasz Orliński.
Jakie badania można wykonać, by zwiększyć szansę na powodzenie in vitro?
Specjalistyczne badania ukierunkowane na wykrycie problemów zdrowotnych, które mogłyby przyczynić się do niepowodzenia zapłodnienia pozaustrojowego, nie są wykonywane standardowo. Jednakże kliniki dysponują szeregiem takich badań. To m.in.:
- Badania genetyczne (kariotypy, PGD)
- Inwazyjne (histeroskopia, laparoskopia)
- Test receptywności endometrium
- Trombofilie (zespół antyfosfolipidowy)
- Immunologiczne (krew, macica)
Jeżeli ktoś przystępuje do pierwszego in vitro, a nie ma co do tego wyraźnych wskazań, to nie wykonujemy badań genetycznych. Jednak w pewnym momencie będą one zalecane. Kariotypy, czyli badanie partnerów z krwi, pozwalają wykryć błędy genetyczne. To są rzadkie przypadki, ale zdiagnozowanie ewentualnych mutacji czy translokacji w istotny sposób wpływa na efekt końcowy leczenia – wyjaśnia doktor Orliński.
Czy transfer świeżego zarodka daje większą szansę na ciążę niż kriotransfer?
Mrożenie zarodków jest standardową procedurą przy in vitro. Niewykorzystane, mogą posłużyć do kolejnego transferu, jeśli pierwszy zakończy się niepowodzeniem. Jednak niektóre pary obawiają się, iż podanie zarodka po rozmrożeniu znacząco zmniejsza szansę na powodzenie.
Statystyki bardzo się nie różnią. To, czy zarodek jest mrożony, czy świeży, zależy też od sytuacji. Jeżeli w procedurze uzyskamy więcej niż jeden zarodek, mamy 2 blastocysty, i zdecydujemy się na podanie jednego zarodka (co jest obecnie podejściem rekomendowanym), to i tak będziemy mieli zamrożony zarodek. Jeśli mamy pacjentkę mocniej odpowiadającą na stymulację, boimy się hiperstymulacji i mamy wysoki poziom estradiolu, to lepiej od razu przejść do procedury mrożenia zarodków. Statystycznie mamy wtedy podobną szansę na ciążę, a unikamy istotnych powikłań – mówi doktor Tomasz Orliński.
POLECAMY TAKŻE: In vitro w lecie. Co wolno, a na co warto uważać?
Dodaj komentarz