Skuteczność leczenia niepłodności w dużej mierze zależy od lekarza. W procedurze zapłodnienia pozaustrojowego równie ważna jest ścisła współpraca specjalisty leczenia niepłodności oraz embriologa. O roli obu specjalistów oraz komunikacji między nimi rozmawiamy z doktor Moniką Łukasiewicz i doktor Katarzyną Kozioł z przychodni lekarskiej Novum. Specjalistki wyjaśniły również, jak wygląda leczenie niepłodności w dobie COVID-19, m.in. po jakim czasie od przejścia zakażenia można wznowić procedurę in vitro.
Jak wygląda współpraca ginekologa i embriologa?
Leczenie niepłodności obejmuje szeroką diagnostykę i wiele różnych metod – od zmiany stylu życia, przez np. operacyjne usuwanie ognisk endometriozy, terapie hormonalne, aż po procedury takie jak inseminacja domaciczna, a w końcu in vitro. To właśnie ginekolog ocenia, na jakim etapie leczenia warto sięgnąć po metody zapłodnienia pozaustrojowego. Każdy taki przypadek traktowany jest indywidualnie. Co istotne, długie leczenie przed zaleceniem in vitro nie zawsze jest wskazane.
To są tak naprawdę różne sytuacje – zależne od pacjentki, od AMH, od wieku. Wiek jest niezależnym i negatywnym czynnikiem prognostycznym. Czasem pacjentka, która ma niskie AMH, ale ma lat 30, ma większe szanse na ciążę niż pacjentka 40-letnia z wysokim AMH. Im bardziej zaawansowany wiek, tym szybciej myślimy o in vitro. Występują też inne wskazania, gdzie jest to po prostu bezwzględnie konieczne – wyjaśnia doktor Monika Łukasiewicz.
Jakie są wskazania do metody IMSI i PICSI w in vitro?
Zapłodnienie metodą IMSI i PICSI to nowoczesne techniki in vitro, które pomagają wyselekcjonować najbardziej dojrzałe i prawidłowo zbudowane plemniki. Stosowane są na życzenie pacjenta. Wskazaniem może też być bardzo zła morfologia plemników w badaniu ogólnym.
PICSI to nowa metoda, która zakłada, że plemniki mają w swoich główkach receptory do wiązania z kwasem hialuronowym. Kwas ten znajduje się w otoczeniu komórki jajowej. Założenie jest takie, że plemniki mające ten receptor są w pełni dojrzałe do zapłodnienia. Próbujemy naśladować naturę w selekcji najlepszych plemników. Nie ma jednoznacznych doniesień wskazujących na wyższą skuteczność tej metody. Możemy jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że nie zmniejsza ona szansy na powodzenie zapłodnienia pozaustrojowego, tak jak wydaje się, że czasami może być w przypadku IMSI – tłumacz doktor Katarzyna Kozioł.
Czy zachorowanie na COVID-19 wymaga przerwania stymulacji do in vitro?
Zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 jest istotnym wskazaniem do przerwania stymulacji hormonalnej i przełożenia transferu zarodków na inny termin. Nawet już przed samym transferem informacja o zachorowaniu jest ważną przesłaną do wstrzymania procedury.
W szczególnych sytuacjach zdrowotnych zamrażamy ponownie rozmrożone zarodki. Jeśli są one dobrej jakości i mają dobry potencjał rozwojowy, to zamrażają się po raz drugi, rozmrażają po raz drugi i dają ciążę. To na pewno mniejsze „zło” niż podchodzenie do transferu w trakcie choroby – przekonuje doktor Katarzyna Kozioł.
POLECAMY TAKŻE: W nOvum zarodki bezpieczne jak w szwajcarskim banku
Dodaj komentarz