„Nie jedz lepiej sernika, bo to laktoza, dziecko może być alergikiem”. „Co ty, jesz bigos? No to spodziewaj się w nocy wielkiej kolki!”, „Zostaw te mandarynki, maleństwo dostanie uczulenia!”. To tylko przykłady zdań, które co roku słyszą mamy niemowląt karmionych piersią. Ile w nich prawdy? Co może jeść mama karmiąca? Czy rzeczywiście przy świątecznym stole tylko barszcz i opłatek? Sprawdzamy, co na to badania naukowe!
„Dieta mamy karmiącej”, czyli co z tym bigosem
Mity o tym, co może jeść mama karmiąca, a czego absolutnie powinna unikać, znane są od pokoleń i przekazywane z matek na córki. Oczywiście każda troskliwa mama chce dla swojego maleństwa jak najlepiej i „na wszelki wypadek” przestrzega wszystkich tych zasad.
Przychodzą jednak święta, przyjemne spotkanie w gronie najbliższych. Miła atmosfera, radość z ujrzenia długo niewidzianych krewnych, a na stole… mnóstwo pyszności. Czy rzeczywiście mama karmiąca nie może zjeść pierogów z kapustą i grzybami, bigosu, ogórka konserwowego, zupy grzybowej, karpia smażonego w panierce i pysznego serniczka? Okazuje się, że żadne badania naukowe nie potwierdzają teorii, jakoby różnorodne potrawy mamy karmiącej mogły zaszkodzić jej dziecku, wywołać kolki lub alergie pokarmowe!
Mama karmiąca może jeść wszystko, na co ma ochotę. Oczywiście powinna przy tym pamiętać o zasadach zdrowego odżywiania. Duża ilość tłustych potraw i cukru może źle wpłynąć na jej zdrowie. Nie ma jednak żadnego wpływu na skład mleka. Jeśli chcesz raz na zawsze rozprawić się z mitem „diety mamy karmiącej”, wystarczy, że przeanalizujesz, skąd tak naprawdę bierze się kobiecy pokarm.
Nie ma czegoś takiego jak gazowane mleko
Pokarm kobiecy nie bierze się ani z treści żołądkowej, ani z jelit. Mleko, którym karmimy nasze maleństwa, produkowane jest z krwi. Ma zawsze ten sam, pełnowartościowy skład. Nawet kobiety zmagające się z niedostatecznym nawodnieniem organizmu i niedoborami mogą wytwarzać pełnowartościowe mleko.
Natura tak nas skonstruowała, że produkcja mleka ma pierwszeństwo przed potrzebami metabolicznymi matki. Jeśli więc odżywiamy się źle, zjemy w święta za dużo tłustego, słodkiego, smażonego itp. to zaszkodzimy tylko sobie, nie dziecku. Jeśli trzy dokładki bigosu okażą się niewystarczające, czwarta może zakończyć się wzdęciami i gazami… ale tylko u matki! Pokarm kobiecy zawsze jest tak samo wartościowy. Nie ma czegoś takiego jak „gazowane” mleko.
Przeanalizujmy ten proces na przykładzie zupy grzybowej, albo jak kto woli – bigosu z grzybami, pierogów z grzybami czy grzybów w innej postaci, kuszących na świątecznym stole. To prawda, że grzyby są ciężkostrawne. Dlatego nie podajemy ich np. 6-miesięcznemu niemowlęciu przy rozszerzaniu diety. Ale co się z nimi dzieje w organizmie mamy karmiącej piersią? Przede wszystkim zostają one strawione w układzie pokarmowym. Rozbite na mikroelementy – białka, witaminy, węglowodany, minerały, cukry proste – trafiają do krwioobiegu. Tu pojawia się rola wątroby, która je metabolizuje, czyli przerabia na łatwo przyswajalne substancje. Właśnie w takiej postaci ruszają w dalszą drogę – do gruczołów mlecznych, skąd pokarm czerpać będzie nasze maleństwo.
Jak widać na powyższym przykładzie, grzyb przechodzi bardzo skomplikowany proces, zanim pochodzące z niego substancje zostaną przekazane dziecku w mleku mamy. Na tym ostatecznym etapie nie ma już mowy o ciężkostrawności. Maleństwo dostaje tylko to, co najlepsze.
W takim razie skąd te kolki?
Kolka niemowlęca dotyka około 20% dzieci w wieku od 2 tygodni do 3-5 miesięcy. Szczyt jej nasilenia przypada około 6. tygodnia życia. Przyczyną tych trudnych dla dziecka i rodziców dolegliwości jest niedojrzałość układu pokarmowego. Dieta eliminacyjna nie pomoże. Nie ma też sensu „na wszelki wypadek” rezygnować z laktozy i cytrusów.
Często zdarza się, że niemowlęta po całodziennym świętowaniu w gronie osób, które często pierwszy raz widzą na oczy, rzeczywiście mają bardzo niespokojne noce. Budzą się, płaczą, wieczorem nie mogą zasnąć. Troskliwe mamy nierzadko obarczają wtedy siebie same za te „dolegliwości” i zastanawiają się, która potrwa tak zaszkodziła ich dziecku. Tymczasem niepokój i problemy ze snem to zwykle skutki nadmiaru bodźców, o który nietrudno w takich dniach. Przestymulowane niemowlę odreagowuje nocą nadmiar wrażeń, nawet jeśli w ciągu dnia było nadzwyczaj pogodne i spokojne.
Lampka wina – zabroniona czy nie?
O ile większość substancji, które uznajemy za ciężkostrawne lub niezdrowe, nie przenika do mleka matki, o tyle alkohol – już tak. Nie oznacza to jednak, że mama karmiąca nie może napić się przy stole lampki wina. Powinna to jednak zrobić wyłącznie wtedy, gdy wie, że do następnego karmienia pozostało przynajmniej 2-3 godziny. Nawet bardzo mała dawka alkoholu może niemowlęciu zaszkodzić. Pamiętajmy jednak, że procenty utrzymują się w pokarmie tylko przez ten czas, w którym są w krwi matki. Później znikają. Alkohol nie kumuluje się w mleku.
Oczywiście z alkoholem nie można przesadzić. Lampka wina zdecydowanie wystarczy. Świeżo upieczona mama powinna unikać alkoholi wysokoprocentowych. Dziecko wyczuje zmianę w zachowaniu mamy i nietypowy zapach, jeśli ta przesadzi z alkoholem. Pamiętajmy też, że po jego wypiciu nie wolno spać z dzieckiem w jednym łóżku.
A co z kawą do serniczka?
Nieprawdą jest też, że mama karmiąca nie może pić kawy. Nie powinna jednak przesadzać zarówno z kawą, jak i z herbatą. Oba napary zawierają substancje pobudzające – odpowiednio kofeinę i teinę. Badania wykazały, że przenikają one do mleka matki*. Dopuszczalna ilość to dwie filiżanki słabej kawy i cztery filiżanki słabej herbaty dziennie. Lepiej też ograniczyć spożycie zielonej herbaty, ze względu na wysoką zawartość polifenoli i ich silnego działania przeciwzapalnego. Brak jest jednak naukowych badań na ten temat. Dlatego mamom karmiącym zaleca się ograniczenie zielonej herbaty do jednej filiżanki dziennie.
Co może jeść mama karmiąca
Odpowiedź na pytanie, co może jeść mama karmiąca, jest prosta. Mama karmiąca może jeść wszystko, co chce. Na świątecznym stole nie ma dla niej potraw zakazanych. Pamiętajmy też, że rezygnacja z różnych składników diety nie jest w okresie laktacji rzeczą wskazaną. To właśnie wtedy bowiem organizm mamy ma większe zapotrzebowanie na kalorie i składniki odżywcze. Rezygnując z różnorodnej diety, narażamy się na niedobory, a stąd prosta droga do osłabienia i problemów ze zdrowiem.
Zamiast więc zastanawiać się, po które potrawy sięgnąć, a których unikać, ciesz się świętami w gronie najbliższych. Przy okazji komentarzy wynikających z niedostatecznej wiedzy będziesz mogła obalić mity i uświadomić krewnych, że nie ma czegoś takiego jak „dieta mamy karmiącej”, a Ty możesz cieszyć się posiłkami i jeść wszystko, na co masz ochotę!
Źródło:
*)https://ncez.pzh.gov.pl/ciaza-i-macierzynstwo/kawa-i-zielona-herbata-a-karmienie-piersia/
Stanowisko Grupy Ekspertów w sprawie zaleceń żywieniowych dla kobiet w okresie laktacji [dostępne na https://poland.nestlenutrition-institute.org/zasoby/publikacje-series/publikacje/article/stanowisko-grupy-ekspert%C3%B3w-w-sprawie-zalece%C5%84-%C5%BCywieniowych-dla-kobiet-w-okresie-laktacji-]
https://cnol.kobiety.med.pl/pl/
http://www.mlecznewsparcie.pl/2018/06/dieta-mamy-karmiacej-piersia-aktualizacja-2018/
ZOBACZ TAKŻE:
Prezent dla rocznego dziecka. Sprawdzone pomysły dla chłopców i dziewczynek!
Dodaj komentarz