Marcelina Zawisza o leczeniu niepłodności endometriozy w Polsce i

Marcelina Zawisza, Lewica: Diagnostyka i leczenie niepłodności to ogromna luka w systemie ochrony zdrowia

Ginekologię i położnictwo dotyka zjawisko stopniowej stomatologizacji: coraz większy odsetek pacjentek z powodu kiepskiej dostępności w systemie publicznym, dopłaca z własnej kieszeni, by móc uzyskać opiekę w sektorze prywatnym. Przykładowo, bardzo wiele Polek „prowadzi” ciążę prywatnie – mówi serwisowi Płodność.pl Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy.

Najświeższe szacunkowe dane o dostępie do opieki ginekologiczno-położniczej posiada Ministerstwo Zdrowia i konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa.

Polki coraz więcej dopłacają do opieki ginekologicznej

– Niestety, temat nie jest wystarczająco medialny, a resort niechętnie dzieli się tymi informacjami. Ostatnim szeroko dostępnym raportem zbierającym dane dotyczące z tego obszaru był raport Najwyższej Izby Kontroli z 2018 r. Zgodnie z ustaleniami NIK już wtedy kobiety z obszarów wiejskich i mniejszych ośrodków miejskich miały bardzo ograniczony dostęp do świadczeń ginekologiczno-położniczych w ramach systemu publicznego, ale też sektora prywatnego, który też nie wszędzie jest równym stopniu dostępny. Istnieje wiele przesłanek, by sądzić, że niewiele w tym zakresie zmieniło się na lepsze.

W zdrowiu, ale też w ginekologii i położnictwie, mamy dziś do czynienia z syndromem kodu pocztowego: to jaki mamy dostęp do dobrej jakości opieki zależy od tego, gdzie mieszkamy, jaki mamy kapitał społeczno-kulturowy i ile zarabiamy – ocenia Marcelina Zawisza.

Jak mówi, dostęp do poradni to jedno – ten poza miastami pozostaje fatalny. Co więcej, jednak z mapy Polski stopniowo znikają szpitalne oddziały ginekologiczno-położnicze, a więc porodówki, najczęściej właśnie te zlokalizowane w małych miejscowościach.

– To na pewno dodatkowo ogranicza dostęp np. do możliwości wykonania bieżących badań i komfortowego porodu blisko domu. Wynika to oczywiście z niskiej wyceny świadczeń, czyli po prostu niedoinwestowania ginekologii i położnictwa. Szpitalom nie opłaca się utrzymywać oddziałów ginekologiczno-położniczych, zwłaszcza tych „obsługujących” poniżej 400 porodów rocznie. Część polityków i samych lekarzy argumentuje, że takie oddziały powinny być wygaszane lub konsolidowane, bo jeśli personel odbiera zbyt małą liczbę porodów w ciągu roku, rzutuje to na zwiększone ryzyko komplikacji okołoporodowych. Rozumiem i uznaję takie argumenty, ale niestety mam uzasadnione obawy, że MZ nie ma żadnego planu na konsolidację oddziałów ginekologiczno-położniczych, tak aby nie były one po prostu w chaotyczny sposób likwidowane i aby nie straciły na tym pacjentki. Nie wszystkie kobiety mają taką swobodę i warunki, by dojechać do oddziału kilkanaście kilometrów. Dziś oddziały „likwidują się”, także ze względu na braki kadrowe, a resort zupełnie nad tym nie panuje. Rząd zostawił z tym problemem samorządy, które są zmuszone po prostu do takich placówek dokładać, aby mieszkańcy mieli jakikolwiek dostęp do opieki ginekologiczno-położniczej – wskazuje Marcelina Zawisza.

Czas rozliczyć Ministerstwo Zdrowia z tego, co robi dla pacjentek z endometriozą

Jej zdaniem ginekologię i położnictwo dotyka zjawisko stopniowej stomatologizacji.

– Coraz większy odsetek pacjentek z powodu kiepskiej dostępności w systemie publicznym, dopłaca z własnej kieszeni, by móc uzyskać opiekę w sektorze prywatnym. Przykładowo, bardzo wiele Polek „prowadzi” ciążę prywatnie. Nie jest to przy tym problem kilku regionów czy miast, ale całego kraju. Co więcej, kobiety mają też przekonanie, że płacąc za usługi zdrowotne w sektorze prywatnym, będą mogły tym samym wymagać świadczeń o określonej jakości. Wprawdzie w Polsce przyjęto standard opieki okołoporodowej – co nieco poprawiło sytuację – ale doskonale wiemy, że realnie nie wszędzie został on wdrożony. Nie bez powodu najwięcej skarg wpływających do Rzecznika Praw Pacjenta dotyczy właśnie obszaru ginekologii i położnictwa – dodaje Marcelina Zawisza.

Ogromną lukę w systemie opieki zdrowotnej nad kobietami – a w tym wypadku także nad mężczyznami – stanowi obszar diagnostyki, a przede wszystkim leczenia niepłodności.

– Swego czasu Ministerstwo Zdrowia deklarowało, że powstaną nowe wytyczne dotyczące leczenia endometriozy. Zgodnie z zapowiedziami miały również ruszyć prace nad stworzeniem sieci ośrodków dla pacjentek z endometriozą w zaawansowanym stadium, wymagających skomplikowanego postępowania operacyjnego. Niestety, nic się w tym zakresie nie wydarzyło. Ponadto w Polsce kuleje diagnostyka endometriozy, opóźnienia diagnostyczne wynoszą nawet kilka lat. Wiceminister Miłkowski zapowiadał wzrost wyceny świadczeń w zakresie diagnostyki i leczenia endometriozy, stosownej analizy dokonał już nawet AOTMiT, ale niewiele z tych zapowiedzi wynikło dla pacjentek. Z pewnością będziemy się starali rozliczyć z tego resort zdrowia – zapewnia posłanka Lewicy.

Warto przeczytać: Przełom w leczeniu endometriozy! Polacy odkryli nieinwazyjny test

 

POLECAMY TAKŻE:

Prof. Spaczyński: pora wrócić do finansowania metod wspomaganego rozrodu z pieniędzy publicznych

Prof. Spaczyński: pora wrócić do finansowania metod wspomaganego rozrodu z pieniędzy publicznych

 

 


Emilia Grzela - dziennikarka, absolwentka Wydziału Polonistyki oraz Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Dla serwisu Płodność.pl tworzy materiały z obszaru medycyny rozrodu oraz ginekologii i położnictwa, dotyczące diagnostyki i leczenia niepłodności, starań o dziecko, przebiegu ciąży i różnorodnie uwarunkowanych powikłań ginekologiczno-położniczych. Współpracuje również z Pulsem Medycyny. Kontakt: emilia.grzela@brubenpolska.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *