Niepłodność? Mówię o niej pozytywnie

Zmieniła swoje nastawienie do niepłodności. Już z nią nie walczy. Jak sama mówi: „Ja sobie z nią radzę, czasem ją akceptuję (czasem oczywiście zupełnie nie), czasem przyjmuję taką, jaka jest, z tymi jej minusami, ale i z tym, co wniosła w moje życie. A wniosła i nauczyła mnie sporo, jeśli się nad tym zastanowić”. Teraz próbuje przekonać do tego innych.

3 lata temu rozpoczęłaś leczenie i diagnostykę niepłodności, ale twierdzisz, że psychicznie i emocjonalnie niepłodna jesteś od 9 lat. Co przez to rozumiesz?

Niepłodna: Po kilku miesiącach spotykania się z chłopakiem, który jest teraz moim mężem poczułam, że fajnie byłoby jakbyśmy kiedyś zostali rodzicami. Czas mijał, ale ta myśl nie znikała i od tamtej pory cały czas jest ze mną. Zanim jeszcze zdecydowaliśmy o staraniach, ja miałam już za sobą chwile zazdrości o ciąże koleżanek, czy stany przygnębienia po pytaniu: „A Wy kiedy?”. Dlatego uważam, że pod względem emocjonalnym, niepłodna jestem o wiele dłużej, niż wskazywałaby na to nasza decyzja o staraniach czy diagnostyce. Fakt ten uświadomiłam sobie po przeczytaniu książki „Nadzieja na nowe życie”, która była sporym zwrotem i pomocą w zrozumieniu niepłodności, siebie i męża.

O niepłodności starasz się mówić pozytywnie, choć nie zawsze jest kolorowo. Jak to robisz?

Kryzysy są naturalne, ale to, co zrobię z czasem między nimi zależy w głównej mierze ode mnie. To ja mam tę moc. Mogę leżeć pół dnia pod kocem w łóżku i czasem faktycznie czuję taką niemoc, że sobie na to pozwalam. Jednak następnym razem zamiast leżeć, mogę spróbować czegoś innego. Mogę wyjść na spacer, zadzwonić do zaufanej osoby, czy kupić sobie coś dobrego. Wtedy często okazuje się, że ponure myśli mijają szybciej niż się tego spodziewałam. Poza tym warto szukać tego czegoś „swojego”. Dla mnie to joga raz w tygodniu, rysowanie, czytanie, spotkania z ludźmi i rozmowy dodające energii, spacery z moimi psami, krótkie wypady na basen, czy koncert z mężem. Warto szukać, bo można ten czas naprawdę fajnie wspominać i ciągle ładować swoje akumulatory z pozytywną energią. Wszak stres płodności nie sprzyja, więc bycie pozytywnie nastawionym do życia wskazane jest jak najczęściej!

Naprawdę uważasz, że niepłodność ma jakieś jasne strony? Nie działa to raczej na zasadzie wmawiania sobie?

Zdecydowanie uważam, że niepłodność ma wiele pozytywnych stron. Staram się wycisnąć z tego czasu, ile tylko mogę. Dzięki niej wróciłam do starych zainteresowań i odkryłam nowe. Wiele się nauczyłam i nadal uczę. Ostatnio zajmuję się dziećmi i nawet nieźle mi idzie. Lubię to zajęcie, choć to nieustanne wyzwanie dla mnie. Z nimi jest zwykle wesoło, wnoszą taki promyczek w moje serce, ale bywa też ciężko, bo człowiek odkrywa jak jest bezradny, jak takiemu małemu człowiekowi coś dolega. Ostatnio też kilka razy płakałam, bo jak się taki ludzik przytuli, czy chwyci za rękę, to coś we mnie pęka na chwilę. Dzięki temu wiem jednak, że nie nadaję się do bezdzietnego życia, a to przecież plus mieć taką pewność. To dobry czas, żeby lepiej poznać przede wszystkim siebie. Im więcej rzeczy sobie uświadomię i popracuję nad nimi, tym większa szansa, że nie przekażę ich nieświadomie dalej kolejnemu pokoleniu.

W niepłodności pomaga Ci również fanpage prowadzony na Facebooku. Dlaczego zdecydowałaś się, aby go założyć? To pomoc dla Ciebie czy również innych niepłodnych?

Niepłodna to już mój trzeci fanpage. Dwa wcześniejsze były mi potrzebne w danym czasie, żeby dać w jakiś sposób upust temu, co przeżywałam. One spełniły swoją rolę w danym momencie, ale nie mogłam ich dalej pisać, bo kiedy czytałam swoje wpisy było mi smutno i źle. Doszłam do wniosku, że chyba nie o to mi chodziło i je zlikwidowałam. Wtedy powstał ten.

Kiedy zauważyłam, że jakoś lepiej mi się żyje z niepłodnością, to chciałam się tym po prostu podzielić z innymi. Przede wszystkim jest to miejsce, w którym staram się pisać o tym, ile w tym „niepłodnym czasie” jest możliwości. Ile możemy zdziałać, jeśli tylko sobie na to pozwolimy. Że możemy w każdej chwili przystanąć lub zwolnić.

Zadaję pytania, na które każdy musi odpowiedzieć sobie sam, albo nie musi wcale odpowiadać, czasem odpowiedź przyjdzie z czasem. Piszę o odpuszczaniu sobie, ale też o tym, że czasem trzeba pozwolić sobie na przeżycie kryzysów, które przychodzą, bo taki urok tego czasu. Dzielę się sobą, bo od dwóch lat jakość mojego niepłodnego życia, jest o wiele bardziej pozytywna niż była wcześniej.

Jednak ten wcześniejszy czas był mi potrzebny, żeby dojść do tego, co dzieje się teraz. Dlatego też fanpage Niepłodna to stwierdzenie stanu faktycznego, w którym się odnajduję od pewnego czasu i właśnie to jest to, czym chcę się dzielić! Ten czas nie musi być tylko szary i ponury, bo jeśli rozejrzymy się, to daje nam wiele szans na zmiany, na lepsze zrozumienie i poznanie siebie. A przy okazji myślę, że nie tylko mi pomaga się mierzyć z niepłodnością, ale również innym także. Doszły mnie słuchy, że to moje pisanie się przydaje. Mam nadzieję, że dzięki niemu osoby w podobnej sytuacji będą mogły wcześniej wypracować sobie taki spokój do jakiego ja doszłam po jakichś 6 czy 7 latach. To nie jest bajka, tylko coś co przeżyłam, więc mogę być pewna, że jest możliwe. Jednak zdaję sobie sprawę, że każdy z nas jest inny i ma prawo do innych odczuć niż ja.

To niesamowite jakie pokłady pozytywnej energii w tobie drzemią. Opowiedz nam, jak wasze starania o dziecko? Na jakim etapie leczenia jesteście obecnie?

Jesteśmy na etapie przerwy, która trwa już ponad rok. Potrzebowałam odpoczynku po bardzo intensywnych siedmiu miesiącach dojazdów do kliniki na badania i inne tego typu atrakcje. Chcieliśmy po kilku miesiącach wrócić do leczenia, ale okazało się, że po wejściu w życie ustawy o leczeniu niepłodności doszło nam sporo kosztownych badań i daliśmy sobie spokój. Później okazało się, że będziemy mieć spory remont w domu, co oczywiście wiąże się z dużymi wydatkami, a jeszcze później, że tracę prace. Można by się załamać, ale znów mi się udało wyjść z tego cało! Przede mną cały czas wiele niewiadomych, ale na razie spokojnie czekam na rozwój sytuacji, bo cierpliwość znów zaczyna zwracać moją uwagę na inne, nowe i ciekawe rozwiązania.

Jakie zatem plany na przyszłość?

Na chwilę obecną nie wiem. Daję sobie jeszcze czas, żeby po remontach w domu, to całe szaleństwo się nieco uspokoiło, pasuje mi też sprecyzować co dalej z moim życiem zawodowym. Jakie dalsze kroki podejmę, żeby zostać rodzicem, tego teraz jeszcze nie wiem. Te wszystkie decyzje nie są łatwe, ale zdaję sobie doskonale sprawę, że wiecznie z nimi zwlekać nie mogę, bo czas przy niepłodności jest bardzo istotny. Dam sobie jeszcze jednak chwilę oddechu, a po podjęciu decyzji czas mężowi, na to by się do niej odniósł.

Rozmawiała: Paulina Ryglowska-Stopka

Polecamy także:

7 lat trudnej walki bez skutku. Anna: „To nie ta chwila”

„Trzy rozmowy o życiu” – wzruszający i potrzebny film o in vitro

Gdy in vitro zawodzi, pomagają zioła. Jak to możliwe? Już wiemy!

 


Autorka książki (jako Laura Lis) "Moje in vitro. Historia prawdziwa", w której pisze, że cuda się zdarzają i nigdy nie należy tracić nadziei.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *