Beata: niepłodność wtórna

Niepłodność wtórna: „Najtrudniejsze jest niezrozumienie”. Historia Beaty

Pragnienie drugiego dziecka może być tak samo silne jak w przypadku pierwszego. Niepłodność wtórna boli, szczególnie, gdy mieszkając za granicą nie można liczyć na profesjonalną opiekę medyczną. O swojej walce o drugie dziecko opowiedziała nam Beata, na co dzień mieszkająca w Kanadzie.

W którym momencie zorientowałaś się, że Wasze starania o drugie dziecko nie będą proste?

Beata: Mam 4-letnią córeczkę, takie konkretne starania zaczęliśmy 3 lata temu. Po roku stwierdziłam, że coś musi być nie tak. Byłam w Kanadzie, był COVID, na własną rękę zaczęłam swoją przygodę z testami owulacyjnymi. W międzyczasie trafiłam do polskiego ginekologa, bardzo znanego i polecanego, nawet mnie nie zbadał, stwierdził, że młodej dziewczynie nie wypada mieć nadwagi. Daje mi rok na schudnięcie, a za rok do niego nie wrócę, bo będę w ciąży.

Z jednym miał rację – już do niego nie wróciłam. Starałam się schudnąć, bez rezultatu. Diety od sprawdzonych dietetyków klinicznych dużo nie dawały, po niektórych wprost umierałam. Oprócz PCOS, mam jeszcze IO. Przyleciałam do Polski 30 kg cięższa. Tu też byłam zbywana przez lekarzy. „Proszę mniej jeść” – słyszałam. A jakbym jadła jeszcze mniej, to bym musiała nic nie jeść.

Trafiłam do dwóch lekarzy i dostałam diagnozę. Za moją niepłodność i nadwagę odpowiadają hormony. W moim przypadku zalecali antykoncepcję albo dalszą dietę i marne efekty. Do tego doszła niedoczynność tarczycy, ale że jestem gruba, endokrynolog nie dał leków, bo jak schudnę i guzy, i sama tarczyca wrócą do normy. Drugi lekarz kazał wrócić za rok na pół roku i wtedy obiecał stymulację. Wtedy miałam jeszcze nadzieję. 

Mieszkasz w Kanadzie. Jak tam wygląda leczenie niepłodności? Wiele osób ma takie podejście, że wszędzie jest lepiej niż w Polsce…

Niepłodność w Kanadzie to ciężki temat. Bardzo ciężko jest dostać się do lekarza, który często jest przypadkowy. Niemalże nielegalne są prywatne praktyki. Jeśli masz OHIP (rządowy plan ubezpieczenia zdrowotnego – przyp. red.) prywatnie nikt nie przyjmie, bo nie zaryzykuje utraty prawa do wykonywania zawodu.

Po roku trafiliśmy do pierwszej kliniki niepłodności, czekaliśmy na wizytę około 4 miesięcy, a na pierwsze i ostatnie badanie krwi miesiąc. Były obietnice kolejnych badań, wizyt, ale żadna nie doszła do skutku, po kilkunastu nieudanych próbach kontaktu z nimi, zaczęłam badania na własną rękę, żeby w Polsce nie tracić tak cennego czasu. Niestety i w Polsce dużo nie uzyskałam.

W międzyczasie zaczęłam mieć poważne problemy ginekologiczne, duże krwawienia, miesiączki trwające miesiące. Były wizyty w szpitalu, różni lekarze, badania i w Polsce, i w Kanadzie, i do dnia dzisiejszego nikt nie zatrzymał tego procesu, ani nie postawił diagnozy. Minął kolejny rok. Trafiłam do drugiej, podobno jednej z droższych klinik niepłodności. Po raz pierwszy w Kanadzie, po 3 latach pobytu tutaj, poczułam że jednak lekarz wie co robi.

Zaczęło się od obszernego wywiadu medycznego, później telefon lekarza i wizyty, badania krwi oraz monitoring, następnie drożność jajowodów oraz kolejno histeroskopia (już druga w tym roku) oraz druga biopsja endometrium. Monitoring wykazał brak owulacji, badania krwi podłoże hormonalne, wysokie androgeny i niesamowicie wysoki testosteron. Po raz pierwszy lekarz nie rozłożył rąk, dostałam leki, biorę je nadal i obniżają powoli testosteron, dając nadzieję.

Kolejna wizyta nie była łaskawa dla mojego męża, wyniki nasienia z lipca/sierpnia idealne, natomiast z grudnia nie dają szans na zapłodnienie naturalne, nawet jeśli u mnie wystąpi owulacja lub zostanie wywołana. Parametry nasienia ok, oprócz żywotności. Mąż dostał witaminy, ja chodzę na dalsze wyniki krwi, za mną również trzecia w moim życiu krzywa glukozowa i insulinowa. Pierwszy raz w Kanadzie nie musiałam tłumaczyć lekarzowi, że IO to nie to samo co cukrzyca.

Prawdopodobnie w marcu pierwszy raz podejdziemy do stymulacji, a co potem to jeszcze jedna wielka niewiadoma. W zaleceniu inseminacja oraz w dalszej perspektywie IVF, na ostatnie zdecydowanie nie jestem gotowa, chociaż szanuję wybór. Mamy mieć jeszcze spotkanie po wynikach badań kolejnych i dopiero na nim pani doktor da nam konkretne sugestie. 

Czy wiesz już, co stoi na przeszkodzie marzeniom o drugim dziecku?

Zdecydowanie tak, hormony. Zawsze myślałam, że jak już określimy przyczynę, to podejmę walkę i szybko uporam się, ale na dzień dzisiejszy pokonały mnie i hormony, i moja nadwaga. Mimo to nadal walczę, ostatnio dużo czytałam o poście doktor Dąbrowskiej i chyba podejmę rękawicę. Jak to mówią, tonący brzytwy się chwyta.

Co w niepłodności jest dla Ciebie najtrudniejsze, a co daje Ci największą siłę?

Najtrudniejsze w niepłodności jest niezrozumienie. Często słyszę, że wymyślam, bo jak mogę być niepłodna, skoro mam dziecko. Inni uważają, że dobrze, mamy jedno i to wystarczy, inny nie mają i to jest niepłodność. Codziennie staję przed lustrem i to boli, bo każdy lekarz powiedział, że jak schudnę wszystko się ułoży. Ktoś, kto będzie to czytać może też stwierdzi, że to moja wina, bo nie chce mi się, ale uwierzcie – toczę walkę z moją wagą już dwa lata i to są dla mnie bardzo ciężkie lata, bo muszę żyć i patrzeć jak wyglądam, a do tego zmagać się z oceną innych ludzi i lekarzy, którzy mieli pomagać.

Mam kochanego tatę, moją przyjaciółkę. Było mi bardzo ciężko powiedzieć mu o wszystkim, ale okazał się wsparciem, podobnie jak mój mąż i znajomi. Moja córeczka bardzo prosi o rodzeństwo, nawet w codziennej modlitwie, dziękuje Bogu za wszystko, a prosi tylko o rodzeństwo. Dużą siłę, szczególnie w Kanadzie, daje mi modlitwa, szczególnie transmisja z Metemblewa raz w miesiącu, każdego 8 dnia na stronie facebookowej modlitwa o potomstwo. Jeśli ktoś jest wierzący, serdecznie polecam, tam jest więcej takich jak my i nikt nie ocenia.

Dzięki grupie Obudź w sobie życie, czasami mam wrażenie, że jestem mądrzejsza od lekarza i mnie nie zbywa, dzięki tej grupie zrobiłam tyle badań i jestem o krok do przodu mam nadzieję. Dziękuję wszystkim, którzy nie oceniają, nawet nie wiecie jakie to wsparcie.

Zdjęcie: archiwum prywatne bohaterki wywiadu

ZOBACZ TAKŻE:

„Jesteśmy szczęśliwi, że trafił nam się taki skarb”. Historia adopcji Helenki

 


Dziennikarka i redaktorka. Z wykształcenia filolożka, z pasji – miłośniczka polskich jezior i amatorka Nordic Walking. W rzadkich chwilach między pracą a rodziną pochłania literaturę XIX-wieczną i norweskie kryminały. W serwisie plodnosc.pl jest odpowiedzialna za obszar niepłodność, starania – dofinansowanie do in vitro, dieta propłodnościowa, dziecko, ciąża. Email: anna.kruk@brubenpolska.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *