Zapłodnienie in vitro zawdzięczamy kobiecie – embriolożce, która swoją karierę naukową musiała zakończyć na stopniu „zwykłego” technika laboratoryjnego. Świat o niej zapomniał, a to właśnie jej, a nie brytyjskim naukowcom, udało się po raz pierwszy w historii zapłodnić metodą in vitro ludzką komórkę jajową.
Za ojców metody in vitro uważa się naukowców z Wielkiej Brytanii – fizjologia Roberta Edwardsa i ginekologa-położnika Patricka Steptoe’a. To oni przez ponad dekadę pracowali nad procedurą zapłodnienia pozaustrojowego – najpierw na myszach, a potem na ludziach. Dzięki ich badaniom, 40 lat temu, w lipcu 1878 roku, urodziło się pierwsze dziecko poczęte metodą zapłodnienia pozaustrojowego – dziewczynka Louise J. Brown.
Przeczytaj: Pierwsze “dziecko” z in vitro ma 40 lat!
Niewielu ludzi jednak wie, że to nie brytyjskim naukowcom po raz pierwszy w historii udało się połączyć ludzką komórkę jajową z plemnikiem, a dokonała tego kobieta – Miriam Menkin, embriolożka. Dlaczego świat zapomniał o niej w kontekście tego przełomowego odkrycia, dzięki któremu dziś niepłodni mogą cieszyć się potomstwem? Być może dlatego, że była… kobietą?
In vitro to zasługa kobiety, matki dwójki dzieci
Miriam Menkin urodziła się 8 sierpnia w 1901 r. w Rydze – dziś miałaby 117 lat. Studiowała histologię na Uniwersytecie Cornella i genetykę na Uniwersytecie Columbia. Nie stać jej było jednak na studia doktoranckie, poza tym ówczesne władze uczelni odrzuciły jej kandydaturę naukową ze względu na płeć. Menkin pracowała więc jako „zwyczajny” technik w laboratorium Gregory’ego Pincusa – naukowca, który przeprowadzał wiele badań na królikach – stąd też pojęcie: królik doświadczalny, a później w zespole Johna Rocka – naukowca, który zasłyną pionierskimi badaniami nad antykoncepcją farmakologiczną.
To właśnie z dr. Rockiem przez ponad sześć lat pracowała nad próbami zapłodnienia komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych. Przez ten czas pobrano 800 komórek jajowych i dokonano ok. 140 prób zapłodnienia za pomocą szalek Petriego. Komórki pochodziły od kobiet, które musiały poddać się histerektomii, zaś nasienie pochodziło od dawców – głównie studentów i pracowników Harvardu. Niestety, żadna próba nie przyniosła pozytywnego efektu.
Prywatnie Miriam Menkin była matką dwójki dzieci. Po każdym porodzie niemal od razu wracała do pracy, głównie dlatego, że wówczas nie było mowy o żadnych urlopach macierzyńskich czy tym bardziej wychowawczych. Nietrudno się więc domyślić, że często doświadczała zmęczenia, co przekładało się na skupienie podczas pracy w laboratorium. Paradoksalnie właśnie ten stan pomógł Miriam w przełomowych i historycznym wydarzeniu, jakim stała się udana w końcu próba zapłodnienia komórki jajowej z plemnikiem.
3 lutego 1944 roku embriolożka miała zapłodnić komórki jajowe matki czwórki dzieci poddanej histerektomii. Zrobiła to, nie stosując się jednak do zapisu wytycznych, które określały sposób rozcieńczenia próbki nasienia oraz czas pozostawienia na płytce połączonych komórek męskich i żeńskich.
Gdyby postąpiła według protokołu – czyli nasienie rozcieńczyła trzy razy, a połączone komórki zostawiła na 30 minut, być może nie doszło by do tego spektakularnego sukcesu. Menkin tymczasem tylko raz rozcieńczyła próbkę, a „gotową parę” pozostawiła na godzinę.
Już następnego dnia okazało się, że „pomyłka” ta spowodowała, iż zaczął dokonywać się podział komórkowy zapłodnionego jajeczka. Embriolożka stała się pierwszym człowiekiem, który mógł coś takiego obserwować, co więcej – pierwszym człowiekiem, który tego dokonał.
Nobel za in vitro, ale nie dla Miriam Menkin
Odkrycie to zostało obszernie opisane w magazynie „Science”, a Menkin już tylko krok dzielił od wymarzonego doktoratu na Harvardzie. Niestety, los chciał inaczej, ponieważ sytuacja osobista naukowczyni sprawiła, że z powodu utraty pracy przez jej męża, musiała wraz z rodziną przeprowadzić się do Karoliny Północnej – nie mogła (albo nie miała na tę chwilę na tyle siły i odwagi) sprzeciwić się mężowi, na którym odkrycie i osiągnięcie żony nie robiło szczególnego wrażenia.
Ostatecznie Menkin rozwiodła się z mężem, wcześniej zbierając na ten cel sporą sumę pieniędzy, jednak gdy powróciła do dr. Rocka, myśląc, że dokończy rozpoczęte dzieło in vitro, ten zajmował się badaniami nad tabletkami antykoncepcyjnymi, na co dostał spory grant naukowy.
Menkin nie miała szans, by ubiegać się o refundację swoich badań – głównie dlatego, że wciąż pozostawała „zwykłym” technikiem laboratoryjnym. Brak tytułu naukowego i fakt, że była kobietą (to pierwsze było wynikiem tego drugiego) spowodowało, że nie dokończyła swoich prac nad in vitro. Zmarła 8 czerwca 1992 roku, gdy na świecie było już wiele dzieci zarówno urodzonych metodą zapłodnienia pozaustrojowego, jak i dzieci z zamrożonych zarodków.
In vitro: Pierwsze dziecko z zamrożonego zarodka
Pierwsze dziecko, które urodziło się w wyniku tzw. kriotransferu przyszło na świat w Australii w 1984 r. – była to dziewczynka Zoey Leyland. W Polsce pierwszego udanego zabiegu in vitro dokonał z kolei profesor Marian Szamatowicz z Kliniki Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku. Pierwsze polskie dziecko „z probówki” urodziło się w 1987 r.
Przez 40 lat od pierwszego zabiegu na całym świecie pojawiło się 8 milionów dzieci! Robert Edward, oficjalny twórca metody in vitro w 2010 r. otrzymał za to Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny.
Warto przeczytać: In vitro daje życie! Petycja w sprawie przywrócenia refundacji in vitro
POLECAMY TAKŻE:
Wielki sukces in vitro! Urodziło się 8 milionów dzieci! Polska powinna się wstydzić
Dodaj komentarz