Kobiety od dawien dawna rodziły dzieci w towarzystwie innych kobiet. Kiedyś było to towarzystwo własnej matki, babki, sąsiadek, ciotek, kuzynek. Poród jest wydarzeniem mocno kobiecym i choć dziś ciężarne najczęściej rodzą z własnym mężem, to jednak tylko druga kobieta jest w stanie zrozumieć tę moc, której doznajemy, wydając na świat własne dziecko. Doula Weronika Wierszyłowska zdradza tajniki swojego zawodu, a raczej – jak sama woli to określać – powołania.
Jak zmienił się poród na przestrzeni lat?
Weronika Wierszyłowska: Niegdyś istniały akuszerki, które przyjmowały porody w domach. Poród był zjawiskiem naturalnym i czymś oczywistym było też to, że odbywał się w domu. Im świat zaczął się bardziej rozwijać, tym także poród zaczął się zmieniać. A raczej nie sam poród, a miejsce, gdzie kobiety rodzą. Nowym zjawiskiem jest też obecność mężczyzn ginekologów na sali porodowej.
W dzisiejszych czasach poród przyjmuje położna. Czasami przyszłym mamom wydaje się, że będą rodzić z lekarzem ginekologiem, który prowadzi ciążę. Nic bardziej mylnego. To zadanie, które należy do położnej, o ile poród jest fizjologiczny a ciąża zdrowa. Natomiast lekarz przejmuje ster tylko wtedy, kiedy dzieje się patologia i poród fizjologiczny zamienia się w poród z komplikacjami.
Oprócz położnej na sali porodowej można spotkać także inną kobietę, która towarzyszy rodzącej – to doula.
Kim jest doula? I jaka jest jej rola, skoro poród przyjmuje położna?
Doula to zawód. Nie czarodziejka, czarownica czy szamanka. Według oficjalnej definicji doula jest asystentką kobiety ciężarnej i rodzącej. To doświadczona, często także we własnym macierzyństwie, kobieta, która wspiera rodzącą informacyjnie, emocjonalnie, duchowo i psychicznie. Często jest nazywana także przyjaciółką kobiety w ciąży. Osobą, która matkuje przyszłej matce.
Doula jest to kobieta odpowiednio wykształcona, wyszkolona i doświadczona. Zna fizjologię porodu, połogu, laktacji. Wie jak przygotować kobietę do porodu i jak ją wspierać podczas akcji porodowej. Ma kompetencje, by przyszykować partnera do tego ważnego dnia. Doula stosuje niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu porodowego. Jest skupiona tylko na rodzącej. Wspiera ją na każdym etapie ciąży i porodu. Przed porodem doule spotykają się z ciężarnymi i świadomie przygotowują do tego ważnego dnia. W trakcie porodu natomiast są ramieniem wsparcia, pomagają fizycznie poprzez dobór odpowiedniej pozycji czy masaż oraz kontruciski.
Doula jest osobą niemedyczną, co znaczy, że nie bada kobiety w porodzie, nie stosuje farmakologicznych metod łagodzenia bólu porodowego. Jest ona natomiast dla kobiety wsparciem, wiedzą, opieką, często też przyjaciółką na czas ciąży, porodu i pierwszych chwil z dzieckiem.
Doula jest również pewnego rodzaju pomostem informacyjnym pomiędzy kobietą ciężarną a personelem medycznym. Często przypomina kobiecie o jej prawach, a także broni tych praw w sytuacji ich łamania. Doula zna plan porodu swojej rodzącej. Wie, jak pilnować i strzec sytuacji porodowej, by była jak najbardziej zgodna z marzeniami i oczekiwaniami rodzącej.
To niezwykle istotna kwestia – obrona praw rodzącej. Ból, presja, emocje i dynamika zdarzeń podczas porodu często utrudniają kobiecie wyegzekwowanie swoich praw. Bywa, że słyszą od lekarzy czy położnych bardzo nieprzyjemne komentarze i są traktowane przedmiotowo. Czy doula jest w stanie zadbać o bezpieczeństwo psychiczne rodzącej?
Oczywiście. Doula pełni funkcję również strażniczki kobiety rodzącej. Mocno patrzy personelowi medycznemu na ręce. I choć nigdy nie wchodzimy w kompetencje położnych czy lekarzy, to już sama obecność osoby towarzyszącej, zmniejsza prawdopodobieństwo złego traktowania w porodzie. Doula często też dużo więcej widzi i słyszy niż kobieta, która rodzi. Poród ma to do siebie, że przestajemy racjonalnie myśleć i pewnie na wiele rzeczy byśmy się zgodziły, byle jak najszybciej urodzić. My, doule, pilnujemy tego, aby nikt nie wykorzystał właśnie tej słabościami porodowej. Wiemy, co jest dla naszej ciężarnej dobre i bronimy jej praw oraz godności.
Podczas ostatniego porodu, w którym uczestniczyłam, pilnowałam tego, aby odpępnienie nastąpiło jak najpóźniej, a kangurowanie odbywało się zgodnie z fizjologią, czyli skin to skin (skóra do skóry). Mama w emocjach porodowych nie zwróciła uwagi, że po badaniu jej córeczka była już ubrana. Ja dopilnowałam tego, aby maleństwo rozebrać i położyć mamie zupełnie bez niczego, bo tylko tak kangurowanie spełnia wszystkie funkcje. Usłyszałam dziękuję – ale takie było moje zadanie. Stać na straży i opiekować się kobietą, która mi zaufała i zaprosiła mnie do swojego cudu narodzin.
Przeczytaj także: Oddech podczas porodu – twój najlepszy sprzymierzeniec. Naucz się robić to prawidłowo
Jak doula wspiera kobietę po porodzie?
To zupełnie naturalne, że pozostajemy w kontakcie także po porodzie. Często są podziękowania, zdjęcia maluszka. To cudowne uczucie, gdy czytam takie wiadomości i oglądam maleństwo ponownie. Często też zupełnie bez potrzeby pomocy, dostaję zaproszenie, aby ponownie odwiedzić mamę oraz dziecko.
Czasami bywa jednak tak, że pojawiają się różne problemy. Problemy z laktacją czy niepewność przy pielęgnacji maluszka. Wtedy jadę i pomagam kobiecie, uczę ją wszystkiego, czego tylko potrzebuje. Czasami jednak kobiety w trakcie połogu potrzebują po prostu wsparcia. Kilku podpowiedzi, informacji. Czasami obecności drugiej kobiety. Ukończyłam wiele szkoleń, które dają mi dodatkowe możliwości i kompetencje. Np. uczę rodziców masować niemowlęta tradycyjną metodą masażu Shantala.
Osobiście bardzo skupiam się na takiej wizycie również na kobiecie – nie tylko na dziecku . Zwracam uwagę, jak wstaje, kładzie się. Jak podnosi swoje dziecko, z uwzględnieniem jej postawy. Czy mobilizuje bliznę, jeśli jest po cięciu cesarskim lub pęknięciu/nacięciu krocza. Zwracam też uwagę na jej stan emocjonalny i czasami pomagam znaleźć specjalistę , gdy podejrzewam depresję poporodową.
Bywa czasami też tak, że nie znałam kobiety wcześniej, nie przygotowywałam jej do porodu, nie byłam przy porodzie, ale otrzymałam wiadomość, czy mogę przyjechać pomóc w laktacji lub opiece nad noworodkiem – wtedy także jadę i wspieram.
W trakcie połogu doula wspiera kobiety i uczy, że one same są w tym czasie bardzo ważne. Nierzadko kobiety po porodzie są przez otoczenie pomijane i lekceważone. Ja jako doula uświadamiam zarówno mamie jak i jej otoczeniu, że połóg to czas, kiedy powinna ona otrzymać wsparcie, pomoc i odpoczynek.
Doula pomaga kobiecie także w laktacji, w prawidłowym przystawieniu dziecka do piersi. Dba o to, by kobieta uwierzyła w siebie, bo przecież jest ona zdolna do tego, aby wykarmić własne dziecko. Jest po prostu do tego stworzona.
Kobiety, które decydują się na karmienie piersią, często są też przez otoczenie bardzo negatywnie nastawiane do samego faktu karmienia naturalnego. Rady bliskich, które podcinają skrzydła, a często nawet nieodpowiednia pomoc w szpitalu lub jej brak, powoduje, że kobieta nie wie jak i czy w ogóle będzie umiała karmić swoje dziecko.
Jadąc do mamy i pomagając jej w laktacji, często wystarczy, abym dała jej trochę wsparcia i informacji, a problem, który wydawał się wręcz nie do pokonania – znika.
Jednak doula zawsze działa zgodnie z oczekiwaniami i preferencjami kobiety ciężarnej. Nigdy nie postępuje wbrew jej woli. Nie namawia na siłę do niczego – jeśli kobieta zdecydowanie woli karmić od samego początku mlekiem modyfikowanym to doula wspiera ją w tym. Oddaje całą sprawczość i moc właśnie kobiecie. To ona jest najważniejsza. To jej dobro stanowi dla douli priorytet.
Jak w praktyce od strony formalnej wygląda współpraca z doulą?
Bardzo różnie. Zdarza się tak, że kobiety uczestniczą w warsztatach grupowych, które prowadzę w różnych miastach w Polsce. Bywa także tak, że jadę na jedną konsultację przedporodową przed samym porodem. Niekiedy przygotowuję kobietę do porodu i spotykamy się co miesiąc u niej w domu i są to osobne konsultacje. A czasami kobiety wybierają od razu cały pakiet przygotowania do porodu, często też w pakiecie jest wspieranie i towarzyszenie w porodzie oraz spotkanie po porodzie. Często też prowadzę konsultacje online pojedynczo i w pakiecie.
Współpraca z doulą na pewno wygląda różnie u różnych doul i różnych kobiet w ciąży. Natomiast u mnie jest to rodzaj przyjaźni – jesteśmy w stałym kontakcie. Kobiety piszą do mnie naprawdę bardzo dużo. Zadają dużo pytań. Radzą się i zwierzają. Bywa często tak, że nawet w środku nocy dostaję wiadomość. Nigdy nie jestem zła na to. Wręcz przeciwnie. Czuję się potrzebna i zawsze w miarę możliwości odpowiadam na wiadomości. Kobiety, które wybierają mnie, mogą liczyć na moje wsparcie w stu procentach. Często nawet już długo po porodzie, otrzymuję zdjęcia dzieci, różne wiadomości a nawet zaproszenia „na kawę”.
Praca douli na pewno wymaga elastyczności, oddania, czasami rezygnacji z wakacji czy wycieczki, jeśli oczekujemy na poród. No i … opieka dla własnych dzieci to podstawa w tym zawodzie. Dodałabym jeszcze, że prawo jazdy i własny samochód też są mile widziane.
A skąd u Pani pomysł zostania doulą?
Moja droga do macierzyństwa niestety nie była łatwa. Miałam problemy z zajściem w ciążę. Dwukrotnie również poroniłam. Te doświadczenia spowodowały, że zaczęłam czuć potrzebę bycia blisko z innymi kobietami. Chciałam dzielić się swoimi przeżyciami, dawać wsparcie, ale również wtedy z niego korzystać. To były ciężkie chwile. Tak założyłam grupę wsparcia na Facebooku dla kobiet, które starają się dziecko. Poznałam mnóstwo wartościowych i wspaniałych kobiet, z którymi kontakt mam po dzień dzisiejszy. Gdy szczęśliwie udało mi się urodzić drugie dziecko po dwóch poronieniach, czułam, że muszę podzielić się swoją historią z innymi kobietami. Chciałam im powiedzieć, że jeśli mi się udało – to im także się uda. Założyłam więc stronę na Facebooku, która była pewnym rodzajem bloga. Pisałam o tym, co przeszłam. Tak potoczyła się moja historia.
Doula nie jest położną, choć często kobiety najpierw zostają doulami, a później jednak zostają także położnymi. Bywa czasami też odwrotnie – położna pragnie zostać także doulą.
Kobiety same zaczęły do mnie „przychodzić”. Dostawałam wiadomości, wspierałam, wierzyłam w te kobiety. Znajome mi osoby widziały, jak bardzo czuję się w tym temacie potrzebna. Tak zrodziło się moje marzenie. Zostanę położną. Będę wspierać kobiety na każdym etapie ich życia.
Jednak nie zawsze możemy spełniać swoje marzenia tak od razu. Czasami musimy chwilę na nie zaczekać. Wiedziałam, że studia położnictwa są kierunkiem bardzo wymagającym i czasochłonnym. W tamtym czasie musiałam zająć się swoją miłością, którą był i nadal jest mój syn, o którego tak długo walczyłam.
Jednak nie chciałam tracić czasu. Znajoma położna poleciła mi zacząć od zostania doulą. W tamtym momencie nie do końca wiedziałam, czym miałabym się zajmować. Ale jestem osobą, która nie czeka zbyt długo. Szybko w Internecie odnalazłam wszystko, co mnie interesowało i tak – chciałam od tego zacząć. Tak zostałam doulą. Weszłam w świat ciąży i porodu w sposób profesjonalny. Zaczęłam się szkolić i nawiązywać współpracę z różnymi specjalistkami oraz organizować warsztaty okołoporodowe. Poczułam ogromną moc, którą noszę w sobie do dziś.
Na co dzień pracuję z kobietami w ciąży, przygotowując je do porodu. Towarzyszę i wspieram w porodzie. Pomagam w laktacji i pielęgnacji noworodka. Przygotowując kobietę do porodu, zawsze podchodzę do niej indywidualnie, odpowiadając na jej potrzeby. Przygotowanie do porodu zawsze jest kompleksowe, od ciała po psychikę, bo jedno od drugiego nie da się odłączyć podczas porodu.
Będąc przy porodzie, stosuję niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu porodowego – masuję, stosuję kontruciski, pomagam w zmianie pozycji. Towarzyszę w porodach zarówno szpitalnych, jak i domowych.
Jestem pasjonatką aktywnego porodu, naturalnego, niezmedykalizowanego. Pasjonuję się również porodem domowym, w którym kobieta przejmuje całkowicie ster. Jest pełna mocy i sprawczości. Poród jest wydarzeniem pięknym i wzmacniającym. Niestety często w szpitalu odbiera się kobiecie tę moc i sprawczość. Nadmierna medykalizacja bywa przyczyną wielu traum porodowych.
Kobiety mogą urodzić pięknie i świadomie tylko trzeba im na to pozwolić. Trzeba je w tym wspierać. Takie jest także zadanie douli.
Często nie jest to jedynie zawód i praca, a głównie ogromna pasja i powołanie. Czy będąc doulą zrezygnowałam z planów bycia położną? Oczywiście, że nie! Wręcz przeciwnie – bycie doulą uświadomiło mi, jak bardzo chcę zostać położną i jak bardzo pragnę zmienić świat położnictwa. Chcę odczarować złe historie porodowe i złe opinie o położnych. Pragnę być położną i dawać kobiecie nie tylko pomoc medyczną, ale także opiekę, wsparcie i własne serce.
Weronika Wierszyłowska – pedagog przedszkolny i wczesnoszkolny, doula, instruktorka hypnobirthing, edukatorka okołoporodowa. Była wolontariuszką Akademii Przyszłości w Szczecinie, gdzie wspierała dzieci. W tej chwili jest wsparciem dla wielu kobiet w czasie ciąży, porodu, połogu, laktacji i macierzyństwa. Ukończyła szkolenia: trening kobiet w ciąży i po porodzie, masaż ciążowy, masaż shantala, fizjoterapia uroginekologiczna kobiet w ciąży i po porodzie, hypnobirthing- poród w głębokim relaksie, pielęgnacja neurorozwojowa niemowlęcia do 1. roku życia, techniki relaksacji w ciąży, rehabilitacja okołoporodowa, a także niefarmakologiczne metody łagodzenia bólu porodowego. Wspiera kobiety w trakcie porodu psychicznie i fizycznie. Jej największym marzeniem i celem zawodowym jest zostać położną.
POLECAMY TAKŻE:
Dodaj komentarz