Dawczyni komórki jajowej

Oddała swoje komórki jajowe. „To wspaniałe uczucie!”

Dla wielu niepłodnych par jedyną szansą na rodzicielstwo jest skorzystanie z komórki jajowej dawczyni. Takim darem mogą podzielić się zdrowe, młode kobiety, które pozytywnie przejdą drobiazgowy proces kwalifikacji. Nagrodą jest pomoc w spełnieniu największego marzenia osób starających się o dziecko. Na taki krok zdecydowała się m.in. Magda Ruszkowska.

W jaki sposób dowiedziała się Pani o możliwości oddania swoich komórek jajowych?

Magda Ruszkowska: Dwa lata temu nie miałabym pojęcia o takim programie. Dowiedziałam się o nim dopiero, kiedy sama odwiedziłam klinikę leczenia niepłodności. Chciałam wraz z mężem mieć dzieci, jednak nie wszystko szło po naszej myśli. Dodam, że mam już 6-letniego syna z innym partnerem. Gdy postanowiliśmy, że bardzo byśmy chcieli mieć drugie dziecko, okazało się, że to nie takie proste. Odwiedziliśmy klinikę i po badaniach okazało się, że są problemy po stronie męża. Zdecydowaliśmy się rozpocząć leczenie. Będąc w klinice, dowiedziałam się, co to w ogóle jest dawstwo i tak zaczęła się cała historia.

Wiele kobiet wie o programie, jednak nie zawsze są gotowe na to, aby podzielić się swoimi komórkami jajowymi. Skąd tak silna motywacja u Pani?

Gdy dowiedziałam się, że na tą chwilę nie będziemy mieć dziecka, to uświadomiłam sobie, jakie ogromne miałam szczęście, że już jestem mamą! Posiadając jedno dziecko, boli serce, gdy chcesz mieć drugie, a nie możesz, jednak nie mogłam sobie wyobrazić, co czują te kobiety które nie mogą mieć wcale dzieci.

Dodatkowo, cieszyłam się z faktu, że dawczyni ma wykonane wiele dokładnych badań m.in. bardzo badania genetyczne. Dzięki temu sama zdobyłam wiedzę o swoim stanie zdrowia oraz o tym, w jakiej kondycji są moje komórki jajowe. I, co ważne, nie musiałam za to płacić.

Czy procedura oddania komórek jajowych jest skomplikowana?

Z mojego punktu widzenia nie jest, chociaż mieszkam w innym mieście i muszę dojechać na wizytę w klinice. Jednak zanim dojdzie do pierwszego spotkania, trzeba przejść wstępną kwalifikację. Pytania są dosyć szczegółowe, dotyczą naszego zdrowia, zdrowia rodziny, nawyków itd. Po pozytywnym rozstrzygnięciu, umówiłam się na wizytę u lekarza. W sumie dojeżdżałam do kliniki cztery razy – raz do lekarza,  następnie na badania i wizytę u psychologa, konsultację ze względu na leki, które biorę, i ostatecznie na zabieg pobrania komórek jajowych.

Czy przyszłe dawczynie muszą odbyć spotkanie z psychologiem?

Tak, wizyta u psychologa jest jednym z elementów procesu. Miałam wrażenie, że pytania głównie polegają na wykluczeniu motywacji pieniężnej. Dawczyni, w zależności od placówki, otrzymuje zwrot kosztów ok. 4 tys. złotych za oddanie komórek. Oczywiście, to nie mało, jednak dla mnie ważniejsza jest chęć niesienia pomocy. Sama całą kwotę przeznaczam na nasze dalsze, niestety, kosztowne leczenie. Tym bardziej się cieszę, że w pakiecie otrzymałam bardzo drogie badania, które i tak musiałabym wykonać.

Czy zabieg był bolesny?

Zabieg odbywał się w znieczuleniu, nie był bolesny, wszystko pod kontrolą anestezjologa. Następnego dnia odczuwałam lekki dyskomfort, byłam wzdęta i miałam bóle podobne do miesiączkowych. Cały czas mogłam skonsultować swój stan z koordynatorem. Jeśli cokolwiek by mnie zaniepokoiło, mogłam bez obaw zadać pytanie.

Czy ma Pani jakieś wątpliwości, oddając swoje komórki. Wiele kobiet obawia się, że gdzieś tam na świecie może być dziecko z moimi genami itd.

Nie, zupełnie nie. Wręcz przeciwnie – cieszę się jak szalona, że mój dar uszczęśliwi jakąś rodzinę. Cieszę się na myśl, że gdzieś powstanie dziecko z moich komórek jajowych. To przecież wspaniałe uczucie.  Od jakiegoś czasu obserwuję grupę in vitro na Facebooku.

Kiedy napisałam, że zostałam dawczynią, posypała się lawina bardzo pozytywnych komentarzy, np.  „Jesteś wspaniała, dzięki takiej osobie jak ty, dziś tulę swojego 2-tygodniowego synka” czy „O wow! My korzystamy już kolejny raz z AZ, zawsze myślę o ludziach, którzy podarowali taki dar”,  „To bardzo szlachetne, popieram i gratulacje podjętej decyzji”.

Kobiety są mi naprawdę wdzięczne. To jest niesamowite! Tyle pięknych słów, tyle dobrej energii. Głęboko wierzę, że dobro wraca i może dzięki temu nasze leczenie się powiedzie i też będę mogła ponownie zajść w ciążę.

Czy Pani rodzina, znajomi popierali Pani decyzję?

Mąż rozumie moją decyzję w 100%. A co do moich znajomych i rodziny – wszyscy byli zdziwieni, bo zwyczajnie nie wiedzieli, o co chodzi z tym dawstwem. Myśleli, że to coś podobnego do oddania nerki czy szpiku. Dokładnie im wszystko wytłumaczyłam, po czym pozytywnie do tego podeszli. Zrozumieli, że to szlachetny gest, który niesie ogromną pomoc. Moje dwie koleżanki po rozmowie ze mną zdecydowały się zrobić podobny krok.

Czy zdecydowałaby się Pani ponownie wziąć udział w programie?

Będę oddawać komórki, dopóki będę mogła, tym bardziej że jestem zdrowa i mogę się podzielić z kimś, kto ich potrzebuje. Poza tym głęboko wierzę, że dobro zawsze wraca. Pamiętajmy o tym! Możecie zrobić bardzo wielki uczynek dla obcej osoby. Nie wahajcie się. To zwykłe wizyty u ginekologa, a dodatkowo możecie się dokładnie zbadać i same się dowiedzieć, w jakim stanie są wasze komórki jajowe.

 

Rozmawiała: Agata Panas

 

 

PRZECZYTAJ TAKŻE: Prof. Piotr Laudański: Dawstwo komórki jajowej tworzy niezwykle silną więź między mamą a dzieckiem

Prof. Piotr Laudański: Dawstwo komórki jajowej tworzy niezwykle silną więź między mamą a dzieckiem

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *