Rzeczywistość po porodzie często odbiega od wyobrażeń i wyidealizowanego obrazu młodej mamy w reklamach. Jest zmęczenie, stres, kłótnie z partnerem, brak czasu na cokolwiek. Jest też noworodek, który nie zawsze będzie spał większość doby, może mieć kolki, problemy z jedzeniem. Młoda mama – która psychicznie i fizycznie dochodzi jeszcze do siebie po porodzie – zastanawia się, co robi nie tak, że te pierwsze dni są tak trudne?! Coach kryzysowy Joanna Płuciennik przekonuje wszystkie młode mamy: Nie wymagajcie od siebie tak dużo!
Reklamy i przekaz społeczny uczą kobiety, że pierwsze dni po porodzie to tulenie słodkiego noworodka i wszechogarniające szczęście. Gdy rzeczywistość tak nie wygląda, kobieta jest przerażona, pyta siebie „Czy tylko ja nie ogarniam siebie i swojego dziecka?”. Co doradziłaby Pani młodym matkom, które czują, że nowa rola życiowa je przytłacza?
Joanna Płuciennik*: Przede wszystkim dziękuję za poruszenie tego niezwykle ważnego tematu. Rzeczywiście żyjemy w świecie, który bombarduje nas obrazami, oczekiwaniami, wymaganiami często kompletnie oderwanymi od realiów. I warto o tym mówić. Chociażby po to, by kobiety usłyszały, że nie są same. Ponadto edukacja społeczeństwa w tej kwestii jest szansą na złagodzenie tego szoku.
„Nie spodziewałam się, nie wiedziałam, myślałam, że to inaczej będzie” Mówmy, piszmy i głośmy prawdę – jest trudno.
Ciało kobiety jest zmęczone po ciąży i porodzie. Maleństwo wymaga matczynej uwagi non stop i upomina się o nią przeraźliwym krzykiem, który jest tylko jednym z miliona bodźców wywołujących stres. I nieustanne myślenie o tym, czy aby na pewno wszystko robię dobrze, wszak ode mnie zależy przyszłość tego małego człowieka.
Jaka jest więc rada?
Przede wszystkim chciałabym je wszystkie przytulić i wyraźnie im powiedzieć – jesteście wspaniałe. To nie jest prawda, że tylko u was w domu jest ten straszliwy chaos, bałagan i hałas. Nie tylko wy płaczecie pod prysznicem i krzyczycie na partnera z pierwszego lepszego powodu, jaki się akurat nawinie. Tak jest wszędzie. Tak po prostu wyglądają początki. I te początki nie są wieczne.
Przed ciążą był czas na wszystko – trening, zdrową dietę, maseczki, książki, spotkania z przyjaciółkami i spacer z mężem. Teraz brak czasu nawet na prysznic. Czy młode mamy za rzadko odpuszczają i stąd często bierze się frustracja?
Obserwuję dużą zmianę w naszym społeczeństwie w tej kwestii w ciągu ostatnich lat. Ale wciąż chyba jednak tak – za rzadko odpuszczamy, za bardzo i za dużo chcemy. Radziłabym, żeby w tym wszystkim pamiętać o tym, by być dla samej siebie po prostu dobrą. Prosić o wsparcie, zadbać o chociaż odrobinę odpoczynku dla siebie i zapomnieć natychmiast o próbach bycia idealną. Nie musisz być perfekcyjna, żeby być najlepszą mamą dla swojego dziecka. A najszczęśliwsze jest dziecko szczęśliwej kobiety.
„Kobieta powinna umieć zająć się swoim dzieckiem.”, „Dobra organizacja jest kluczem do wszystkiego.”, „Mężczyzna nie nadaje się do opieki nad niemowlakiem…”. Przytłoczona młoda mama a jej przekonania – jaki mają wpływ na jej nastrój i podejście do życia, macierzyństwa? Czy można je zmienić?
Przekonania mają przeogromny wpływ na całe nasze życie. Postępujemy co do zasady zgodnie z tym, co myślimy o świecie – nie mylić z tym, jaki świat jest naprawdę! To one są podstawą większości naszych decyzji, a od nich zależy to, jak funkcjonujemy. Oczywiście, jeśli jesteśmy przekonane, że nikt poza nami nie zajmie się dzieckiem wystarczająco dobrze – to będziemy zawalone ogromem obowiązków same na własne życzenie. Czy słyszeliście kiedyś o kimś, kto zrobił coś niezwykłego, bo nie wiedział, że się nie da? Prawda, że można? No właśnie.
Przekonania mają to do siebie, że siedzą tylko w naszej głowie i bardzo często nie są oparte na faktach tylko na naszych bądź cudzych, np. powtarzanych nam od maleńkości, opiniach.
A, jak mawiała moja mama – tylko krowa nie zmienia zdania. A zatem – przekonania – to doskonały obszar do pracy, np. z coachem lub terapeutą. Możemy je dowolnie zmieniać tak, by nam pomagały, by nas wspierały a nie ograniczały.
Co lub kto może pomóc świeżo upieczonej mamie, która czuje permanentny smutek, przygnębienie, złość na siebie, że nie daje rady? Czy to już moment, żeby udać się do coacha, psychologa czy psychoterapeuty?
Tak, jeśli te uczucia towarzyszą komuś permanentnie, to warto zwrócić się po profesjonalną pomoc. W takiej sytuacji nie polecałabym zwykłego coacha, tylko koniecznie kryzysowego albo psychologa lub psychiatrę. Jest cienka granica pomiędzy chwilowym spadkiem formy, a np. depresją poporodową, która wymaga po prostu leczenia. Nie bójmy się prosić o pomoc i z niej korzystać. W przypadku gdy nie mamy do czynienia z tak poważnymi zaburzeniami, też warto pomóc sobie i np. popracować z coachem nad ogarnięciem swojego świata i siebie w tej nowej sytuacji, by mieć większe poczucie kontroli, większą pewność i nabrać wiatru w żagle i nauczyć się sterowania łodzią „rodzina” po Morzach Szczęśliwych.
Joanna Płuciennik – dyplomowany coach, jeden z niewielu w Polsce certyfikowany coach kryzysowy specjalizujący się w pomocy osobom walczącym z niepłodnością. Trenerka, współautorka poradnika „Coaching w sytuacji kryzysu. Jak przekuć trudności w dobre doświadczenie” i gry coachingowej „Śladami samych siebie”. Współzałożycielka Polskiego Towarzystwa Coachingu Kryzysowego.
POLECAMY TAKŻE:
Urodziło się Wam dziecko, a On się oddala. Depresja poporodowa u mężczyzny – częstsza niż się wydaje
Dodaj komentarz