Tymczasem święta minęły szybko. U rodziny męża życzenia były raczej krótkie i sztampowe – uff, jak dobrze, obyło się bez żadnych wzruszeń! Raz tylko natężenie pierniczenia bzdur na minutę przekroczyło moje możliwości, więc założyłam strój i poszłam biegać.
Zapraszamy na kolejny wpis z cyklu: “Z pamiętnika Edyty”. Nasza bohaterka opisuje swoją drogę niepłodności. Będzie o wzlotach i upadkach, związku, walce, małych radościach i wielkich smutkach. Aż w końcu – będzie o in vitro i staraniach o ukochanego malucha. Czy im się uda?
<<< Ostatni wpis
Gdańsk, 12.2017 r., Gdy myślę o kolejnym roku starań
Odkliknęłam najbardziej spamującą grupę na FB. Dzięki temu moja facebookowa ściana jest wolna od codziennych zdjęć testów ciążowych, badań USG i wciąż tych samych pytań „Ile estradiolu muszę mieć w 3 dc przed crio?” lub “Czy komuś z takim wynikiem bety się udało?”
Niepłodność i ciąża nie wdzierają się już z każdego skrawka mojego, internetowego życia. Kiedy najdzie mnie ochota, aby poszukać czegoś na ich temat w internecie, po prostu wchodzę na kilka sprawdzonych stron. Zresztą mam wrażenie, że wiem już dostatecznie dużo, może nawet dużo za dużo…
Niepłodność: Nowy lekarz, nowa szansa?
Nauczyłam się z wątpliwościami zgłaszać do lekarza. Co nie znaczy, że im ufam – mam raczej opinię, że choć są często dobrymi lekarzami, patrzą na problem niepłodności przez wąski pryzmat swojej specjalności. Endokrynolog tylko hormony, o genetyce nie chce słuchać, to nie „jego działka”, ginekolodzy często nie zajmują się immunologią i tak „bierze to Pani na własną odpowiedzialność”, a immunolog nie przepisze hormonów, bo z tym to nie do mnie…
A przecież leczyć trzeba całego człowieka, a w przypadku niepłodności to często dwoje ludzi naraz. Nie wiem, czy mój „nowy lekarz” podoła wyzwaniu. Byłam u niego dopiero dwa razy, kiedy staraliśmy się o dofinansowanie – dofinansowania nie ma, ale lekarz bardzo przypadł mi do gustu.
Spokojny, metodyczny, nie skreśla niczego z góry, no i przy moich współistniejących chorobach widzi wskazania do zapładniania wszystkich komórek, za co ja i moje AMH będziemy mu wdzięczni! No i portfel: kolejna stymulacja to drogie leki, których refundacja jest w naszym kraju ograniczona do 3 prób. Chciałabym, żeby ta druga stymulacją była ostatnią. Zresztą kto wie, czy kiedykolwiek będę miała jeszcze siłę, aby spróbować trzeciej?
>>> czytaj też: Pyszne bezglutenowe desery na każde przyjęcie. Zrobisz je w 10 minut
Święta niepłodnej
Tymczasem święta minęły szybko. U rodziny męża życzenia były raczej krótkie i raczej sztampowe – uff, jak dobrze, obyło się bez żadnych wzruszeń! Raz tylko natężenie pierniczenia bzdur na minutę przekroczyło moje możliwości, więc założyłam strój i poszłam biegać. Pod pozorem treningu zrobiłam sobie godzinkę tylko dla siebie, na świeżym powietrzu, z dobrą i głośną muzyką w tle.
Endorfiny skoczyły i pozwoliły przetrwać do czasu wyjazdu. W dniu wyjazdu nie obyło się jeszcze bez krótkiego szantażu emocjonalnego, że rozczarowujemy, że wyjeżdżamy tak szybko, i ja już prawie byłabym się ugięła, ale Pan Mąż stanął na wysokości zadania. – Po śniadaniu się zbieramy – rzekł w pierwszy dzień świąt tonem nieznoszącym sprzeciwu. Przetrwane! Kolejne dopiero za rok.
Plany na 2018
Sylwester i Nowy Rok spędzamy w domu. Mam kilka planów do wdrożenia w 2018 i dziwną pewność, że tym razem nie spalą na panewce. Nauczyłam się cierpliwości.
Leczenie będzie toczyło się w tle. Nie rzucam wszystkiego na jedną kartę, bo jeśli ta karta nie pójdzie, to wolę mieć jeszcze jakieś asy w rękawie, a jeśli nie asy, to chociaż króle…
Będziemy się leczyć immunologicznie, z kolejnym in vitro jeszcze chwilę się wstrzymamy. Lekarz mówi, że zachęca do naturalnych starań podczas tego leczenia, Pan Mąż jest bardzo za, ja w nie zupełnie nie wierzę, ale co mi tam szkodzi. Mi pozostaje załatwiać pielęgniarkę do podawania kroplówek 2 razy w miesiącu w tych cyklach, w których będziemy się „starać”.
Czego Wam życzę w Nowym Roku? Żebyście jak najczęściej czuły się dowartościowane, żebyście dbały o swoje osobiste potrzeby i dumnie szły obraną przez siebie drogą, a o to całe enigmatyczne „spełnianie marzeń” to już same zadbacie.
Polecamy także:
5 niezwykłych książek, które sprawią, że w 2018 r. poczujesz spokój i szczęście

Dodaj komentarz