Zewsząd słyszysz tylko nakazy: musisz, powinnaś, zaczekaj, zmień, zrób, nie rób, idź, stój, walcz, nie płacz… Ale zamiast motywować cię, zatrzymują, zamiast pchać do przodu – zamykają w sobie. W końcu już nie wiesz, czego chcesz, bo masz wrażenie, że robisz wszystko pod czyjeś dyktando – nawet jeśli bardzo tego nie lubisz i zawsze sobie mówiłaś, że będziesz żyć po swojemu. Może to czas, by odzyskać swoją autentyczność i pokazać wszystkim, ale przede wszystkim sobie, kim jesteś naprawdę?
Każdy z nas pragnie być wewnętrznie wolny i żyć naprawdę swoim życiem. Jednak jak pokazują badania, często ulegamy presji społecznej, naciskom naszych bliskich, a wreszcie wewnętrznemu przymusowi zabiegania o aprobatę otoczenia. W konsekwencji zatracamy siebie. Pomimo zewnętrznych oznak sukcesu, naszemu życiu brakuje subtelnego poczucia szczęścia i spełnienia, które jest możliwe tylko wtedy, kiedy żyjemy prawdą swojego serca.
Poznaj trzy sprawdzone kroki, które zaprowadzą cię do miejsca, w którym poczujesz wewnętrzną wolność, aby być tym kim naprawdę jesteś i z radością pokazywać światu swoją autentyczność.
Wewnętrzna wolność to stan zrelaksowania, braku przymusu, by cokolwiek robić, mówić czy zachowywać się w określony sposób. To cudowna i słodka otwartość na wszystko, co się w nas pojawia, z chwili na chwilę i wyrażanie tego z głębi siebie. Jednak na co dzień niewielu z nas doświadcza tego stanu.
Nasz wewnętrzny świat często przypomina przeładowane bibelotami mieszkanie, duszne i ciemne.
Trudno tam o świeżość zachwytu każdą nową chwilą, trudno o przestrzeń niezbędną do podjęcia decyzji, jak naprawdę chcemy odpowiadać na rzeczywistość, na to co się właśnie wydarza. A to jest właśnie wewnętrzna wolność.
Żyjemy w społeczeństwie, które ma swoje reguły i wymagania. Spełniamy je, bo myślimy, że w ten sposób zapewnimy sobie godne życie. Żyjemy w rodzinach, które mają swoje tradycje i poglądy. Te z kolei spełniamy, aby zapewnić sobie przynależność i poczucie bezpieczeństwa. A wreszcie, żyjemy w swoich głowach, które zostały zaprogramowane wiele lat temu przez naszych opiekunów, wychowawców, przez nasze przeszłe doświadczenia. I choć niewiele mają wspólnego z tym, kim obecnie jesteśmy, wciąż nieświadomie kierują naszym życiem.
Dramat polega na tym, że choć możemy się wyzwolić z tych zewnętrznych i wewnętrznych uwarunkowań, często nie mamy o tym pojęcia. Jesteśmy jak wagonik dziecięcej kolejki, poruszamy się po tej samej wewnętrznej orbicie: akcja – reakcja. Mąż zostawił skarpetki w łazience – krzyczę na niego. Żona wychodzi z koleżankami – robię jej awanturę. Szef prosi, żebym została po godzinach – zgadzam się, choć w środku kipię ze złości. Za każdym razem to samo. Akcja – reakcja. I nic się nie zmienia. „Mechaniczne życie nie jest warte tego, by je przeżyć” – zauważa Anthony de Mello, autor „Przebudzenia”. Na szczęście każdy moment jest dobry do tego, żeby ożywić swoje życie, tchnąć w nie nową energię, świeżość, zachwyt. Będziemy potrzebowali do tego zaangażowania i dużo ciekawości w odkrywaniu swojego wewnętrznego świata. To pierwszy krok do wewnętrznej wolności.
Krok pierwszy – Poznaj prawdziwego siebie
Podstawą tego, abyś mógł dowiedzieć się, co jest naprawdę twoje, czego chcesz, jaki naprawdę jesteś jest samoobserwacja. Anthony de Mello, w swojej książce „Przebudzenie” przytacza historię ucznia, który przyszedł do mistrza z pytaniem, co może mu najbardziej pomóc w życiu, prośbą o jakąś wskazówkę. Jako że był to dzień, kiedy mistrz praktykował milczenie, podał uczniowi kartkę, a na niej zapisane tylko jedno słowo: świadomość. Uczeń jednak nie był zadowolony z tej odpowiedzi. „Mistrzu, to za mało, co to znaczy?” Mistrz podał uczniowi kolejną kartkę, na której było napisane: „Świadomość, świadomość, świadomość znaczy świadomość”. A to jest właśnie samoobserwacja – dodaje de Mello. Oto odpowiedź godna mistrza, ponieważ daje wędkę zamiast ryby. Od ciebie zależy, czy jej użyjesz. Samoobserwacja jest prosta. Wystarczy, że poświęcisz jej uwagę.
I właśnie w tym miejscu zaczyna się największe wyzwanie w poznawaniu prawdziwego siebie.
Wielu z nas zna lepiej własny telewizor czy samochód niż siebie, a to dlatego, że poświęcamy temu po prostu więcej uwagi.
Na przykład czy jesteś świadomy myśli, które przepływają ci przez głowę teraz, kiedy czytasz ten artykuł? Czy masz subtelną świadomość tego, jakie emocje wywołują w tobie poszczególne fragmenty tekstu? Co w tym czasie dzieje się z twoim ciałem? To wszystko, cały ten wewnętrzny świat wpływa na ciebie, na twoje oceny, reakcje, zachowania, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy.
Skąd wiesz, że na przykład nie lubisz rozmów z szefem? Mówią ci o tym twoje uczucia, na przykład złość albo frustracja. Ale czy zastanowiłeś się dlaczego złości cię zachowanie szefa? Czy świadomie wybrałeś swoją złość czy też pozwalasz się jej zalewać, bo zawsze tak reagowałeś? Może kiedyś twój ojciec mówił ci co masz robić i teraz powodowany złością na niego, złościsz się na wszystkich mężczyzn wokół, którym przypisujesz władzę nad sobą? To nie takie trudne odkryć, co naprawdę kryje się za twoimi reakcjami, ani jak wyglądają twoje relacje i czy jesteś w nich naprawdę wolny.
Zaangażuj w to całą swoją ciekawość, zacznij patrzeć na siebie jak na nieznaną osobę, którą właśnie zaczynasz poznawać. Nie przyjmuj niczego za pewnik. Sprawdzaj, weryfikuj utarte poglądy i stare przekonania. Łatki i etykietki, które nadałeś sobie sam, albo nadali ci inni. Może już dawno z nich wyrosłeś, tylko tego nie zauważyłeś.
Praktyka rozwojowa:
Wybierz na początek jeden obszar swojego życia, w którym chciałbyś doświadczać większej wewnętrznej wolności. To może być twój związek, twoje cechy charakteru, twój stosunek do obecnej pracy, do procesu leczenia niepłodności. Daj sobie tydzień na codzienne uważne przyglądanie się temu i sobie. Jeśli chcesz, zacznij zapisywać, to co odkrywasz. Zauważaj, co robisz chociaż nie masz na to ochoty. Zauważaj za czym tęsknisz w tej sferze. Co daje ci radość? Co przynosi satysfakcję? Jakie jest twoje nastawienie? Im więcej się o sobie dowiesz, tym więcej będziesz zyskiwał możliwości elastycznego reagowania na to, co się wydarza, zamiast sztywnego trzymania się starych schematów i ulegania zewnętrznej presji.
Spróbuj w tym tygodniu przynajmniej 10 nowych rzeczy. Jeśli dotąd codziennie witałeś żonę mechanicznym buziakiem, zrób to inaczej, tak jak naprawdę w danej chwili, kiedy przestąpi próg, będziesz miał na to ochotę. Możesz być zdumiony tym, co się w tobie pojawi. Dopiero dzięki próbowaniu nowych rzeczy, nowych zachowań, nowych sposobów bycia i uważnym obserwowaniu siebie możesz się przekonać co jest naprawdę twoje. To prosty krok do wewnętrznej wolności i spełnionego życia.
Krok drugi – Akceptuj siebie takim, jakim jesteś w danej chwili
Każdy z nas na swój sposób pragnie aprobaty i akceptacji. Możemy je uzyskać od otoczenia, ale przede wszystkim, o czym czasami zapominamy, od samych siebie.
Takie to smutne, że w wielu przypadkach wcale nikt nas nie odrzuca, tylko robimy to sobie sami i jeszcze przypisujemy to innym.
Wewnętrzny przymus tworzą nasze przekonania o tym, jacy powinniśmy być, jak się zachowywać, aby inni nas akceptowali. Przekonania, czyli niekoniecznie rzeczywistość.
Aby to zaobserwować na przykładzie, wybierzmy się na chwilę na pewien festiwal. Jest lato, większość ludzi usiadła w grupkach, na trawie, jedzą razem, piją, rozmawiają. Słychać śmiechy, gwar. Andrzej siedzi sam z boku. Pragnie, żeby ktoś do niego podszedł. Jednak po chwili, kiedy nikt się do niego nie przysiada, czuje się odrzucony. Tak naprawdę, jakby przyjrzał się samemu sobie z boku, zauważyłby, że po pierwsze, sam wybrał samotne miejsce, bo mógł dołączyć do wybranej grupy, która mu się najbardziej spodobała.
Po drugie, zauważyłby, że choć deklaruje, że ma ochotę na kontakt, jednak jego ciało wskazuje na co innego – nie patrzy ludziom w oczy, tylko wpatrując się w talerz, je posępnie, co wcale nie zachęca innych, żeby się przysiedli. Gdyby to sobie uświadomił mógłby coś z tym zrobić. Na przykład zgodzić się na to, że tylko mu się wydaje, że chce być z ludźmi, bo jego zachowanie wskazuje na coś zupełnie innego i przestać projektować na nich, że go odrzucają. Sam sobie stworzył swoje odrzucenie. Być może łatwiej było mu pomyśleć, że ludzie nie chcą z nim siedzieć, niż zaakceptować, że on w tej chwili potrzebuje samotności i oswojenia się, i wcale nie ma chęci być z innymi.
Z kolei Marta też siedzi sama z boku. Zdaje sobie sprawę, że czuje się nieco onieśmielona tłumem nowych osób. Rozgląda się na boki i niepewnie, ale przyjaźnie się uśmiecha. Za chwilę ktoś do niej podchodzi i przysiada się. Zaczynają rozmawiać i z każdą chwilą Marta nabiera odwagi i swobody. Było jej dość dobrze samej, teraz poczuła chęć, żeby pobyć z ludźmi. Następnego dnia sama przysiada się do samotnie siedzącej osoby. Jest to młoda blondynka, która przez cały czas, zanim Marta podeszła czuła się gorsza, że wszyscy siedzą razem, a tylko ona jest tu sama. Zupełnie umknęło jej co najmniej kilkanaście innych osób, które także siedziały same. Odrzuca samą siebie i skazuje na cierpienie własną, krzywdzącą oceną.
Już samo zobaczenie siebie naprawdę, zobaczenie, co się w tobie rzeczywiście dzieje, to wspaniały krok do akceptacji.
Kiedy zgadzasz się na wszystko w sobie, jesteś prawdziwie wolny.
Przestajesz mieć preferencje i założenia, jak powinieneś się w danej chwili zachować. Po prostu zachowujesz się tak, jak wybierasz, zgodnie z tym, co podpowiada ci mądrość tego momentu, twój wewnętrzny kompas. I bierzesz za to odpowiedzialność.
Praktyka rozwojowa
Kiedy zauważysz, że przypisujesz innym jakieś oceny na twój temat w swojej głowie, weź za to odpowiedzialność i zobacz, że to ty sam myślisz o sobie w ten sposób, a nie te osoby. A następnie biorąc pod uwagę, jak to na ciebie wpływa, zdecyduj, czy chcesz tak o sobie myśleć.
Spójrz też na to z drugiej strony – co dobrego płynie dla ciebie z tej cechy albo tego zachowania, które w sobie odrzucasz? Jak ta cecha czy zachowanie pomagała ci dotąd w życiu? Zrozum siebie, zaakceptuj, a wtedy dopiero możesz zacząć to zmieniać. Kiedy z czymś walczysz, dajesz temu tylko większą siłę. Przede wszystkim potrzebujesz zrozumieć to, z czym w sobie walczysz.
Krok trzeci – Pokaż światu swoją autentyczność
Najłatwiej możemy zaobserwować, jak to jest z tą naszą odwagą bycia autentycznymi, kiedy jesteśmy w grupie innych osób.
Ania, 35-letnia dziewczyna na co dzień mieszkająca w dużym mieście, wybrała się ze znajomymi na rejs do Chorwacji. Jako osoba bardzo samoświadoma szybko zauważyła wewnętrzną presję, żeby podążać za grupą, nawet jeśli nie miała na to ochoty. Pewnego dnia, kiedy przycumowali do nadbrzeża, większość grupy wybierała się do miasta, by zobaczyć zabytki. Ani nie interesowały zabytki. Nie miała też ochoty na chodzenie w upale. Marzyła o rozłożeniu ręcznika na pobliskiej plaży i poczytaniu książki. Zauważyła, jak trudno było jej powiedzieć innym, że ma ochotę robić co innego. Coś takiego było w tej grupie ludzi, pewien przymus, by wszyscy robili to samo. A może było to w niej samej? Jednak odważyła się. I ku swojemu zaskoczeniu usłyszała, że jeszcze kilka osób też tak naprawdę nie ma ochoty iść do miasta, ale nie dawali sobie przyzwolenia, aby wybrać tak, jak naprawdę czują.
Kiedy odważymy się na autentyczność, może się okazać, że stanie się ona wspaniałą inspiracją dla innych. A stąd już tylko krok do tego, abyśmy razem żyli w takim świecie, gdzie bycie w zgodzie ze sobą jest ważniejsze niż społeczne konwenanse i rodzinne przekonania. W świecie, w którym ani nas samych ani innych wokół nie będzie przerażał emanujący wewnętrzną wolnością, autentyczny człowiek.
Praktyka rozwojowa
Tkwienie w nieprawdzie wobec samego siebie zawsze kończy się niespełnieniem i poczuciem, że czegoś nam brakuje, że coś jest nie tak. Zapisz 5 sytuacji, w których myślisz, że nie powinieneś pokazywać siebie prawdziwego, bo źle się to dla ciebie skończy.
Na przykład: „nie mogę powiedzieć szefowi co naprawdę myślę o tym projekcie, bo mnie zwolni” albo „nie mogę wyjść punktualnie z pracy, bo inni będą na mnie krytycznie patrzeć”, albo „nie powiem żonie, że potrzebuję odmiany w naszym życiu seksualnym, bo pomyśli, że coś ze mną nie tak”. Następnie wybierz spośród nich jedną sytuację, która w twoim odczuciu jest najmniej ryzykowna i odważ się powiedzieć to, co naprawdę myślisz albo zrobić to, co naprawdę czujesz. Obserwuj uważnie reakcje otoczenia i swoje własne. Jestem pewna, że będziesz zaskoczony, że możesz sobie pozwolić na tyle wolności, nie tylko bez szkody dla siebie, ale z ogromną nagrodą w postaci radości pozwolenia sobie na bycie tym, kim naprawdę jesteś.
Polecamy także:
Inne spojrzenie na niepłodność – nic na siłę!
Sprawdź, czy twój partner jest dojrzały emocjonalnie i gotowy do roli ojca
Bądź szczęśliwa teraz – nawet jeśli nie ma jeszcze dziecka
Źródło: Coaching.focus.pl
Dodaj komentarz