Podejście do procedury zapłodnienia pozaustrojowego nie daje stuprocentowej szansy na dziecko. Niektóre pary korzystają z in vitro nawet po kilka razy. Rekordziści mają za sobą kilkanaście procedur. Czasem przyczyna niepłodności jest na tyle poważna, że jedyną szansą na ciążę może być skorzystanie z dawstwa. W jakich przypadkach warto powiedzieć „stop”?
Dla wielu par, które marzą o dziecku, jedną drogą do rodzicielstwa jest skorzystanie z procedury in vitro. Niestety, samo zapłodnienie pozaustrojowe nie daje gwarancji na powodzenie. Zgodnie z danymi, skuteczność in vitro w Polsce wynosi ok. 40%. To wynik lepszy niż średnia w Europie. Jednak mimo najlepszych lekarzy, embriologów i zastosowaniu zaawansowanych technik laboratoryjnych wciąż ponad połowa procedur in vitro kończy się niepowodzeniem.
Szansa na biologiczne dziecko
Zazwyczaj jedno z pierwszych pytań, które pada w kierunku lekarza brzmi: „jakie mamy szanse na powodzenie?”. Pytanie jest jak najbardziej uzasadnione, tym bardziej że każda para podchodzi do procedury z dużą nadzieją na jej pozytywne zakończenie. Niestety, nie w każdym przypadku rokowania będą wystraczające, aby mieć swoje, biologiczne dziecko. W jakich przypadkach rokowania mogą być słabsze? Jak wyjaśnia dr n. med. Mirosław Szlachcic, ginekolog-położnik, endokrynolog, androlog i dyrektor medyczny z Kliniki Medistica Ginekologia + Płodność, problem jest bardziej złożony i zależy od podejścia pacjentów.
– Można wyróżnić kilka grup pacjentów. Pierwsza grupa to taka, kiedy rozpatrujemy różne możliwości. Przykładowo, przychodzi pacjentka ze skrajnie niskim AMH i rozpatrujemy możliwości, co można w tej sytuacji zrobić. Jeśli są zalążki komórek antralnych można spróbować zrewitalizować jajniki, czyli można zastosować osocze bogatopłytkowe lub metodę IVA (In Vitro Activation) – tłumaczy dr Szlachcic.
Warto jednak zaznaczyć, że są to procedury długotrwałe i kosztowne. Jak dodaje ginekolog, nie każdy pacjent jest na tyle odporny psychicznie, by wytrzymać presję i kolejne podejścia.
Bezwzględnym wskazaniem do skorzystania z dawstwa jest brak jajników oraz zawansowana endometrioza, czyli sytuacje, kiedy niemożliwe jest uzyskanie komórek jajowych i w rezultacie zarodków.
Przeczytaj także: AMH bez tajemnic: niskie, wysokie, szanse na ciążę
Zaawansowany wiek
Skuteczność in vitro w dużym stopniu zależy od wieku zarówno partnera jak i partnerki. W przypadku kobiet potencjał rozrodczy drastycznie spada po 35. roku życia. Dlatego ważne jest, aby nie tracić czasu reprodukcyjnego.
– Nie należy przeciągać procedur, żeby nie doszło do wygaśnięcia czynności jajników, tak, aby móc uzyskać komórki jajowe. Jednak warto dodać, że granica wieku się przesuwa. Są wskazania Towarzystw Naukowych, że po 40. roku życia zwiększa się ryzyko wystąpienia wad genetycznych u płodu. To prawda, ale należy dodać, że każda kobieta jest inna. U jednej pacjentki menopauza może się zaczynać w okolicach 40. roku życia, a u innej w okolicach 50 lat – mówi lekarz.
Upływający czas również nie jest łaskawy dla mężczyzn. Wraz wiekem parametry nasienia znacząco się obniżają.
Przeczytaj także: In vitro „po sezonie”, czyli jak wiek kobiety wpływa na jakość zarodków
Czynnik męski
W przypadku mężczyzn wskazaniem do skorzystania z dawstwa nasienia może być brak plemników w ejakulacie. Azoospermia to dysfunkcja układu rozrodczego. Szacuje się, że dotyczy ok. 1% mężczyzn.
– Na brak plemników w ejakulacie może mieć wpływ wiele czynników. Może to być genetyczna wada wrodzona lub nabyta np. w przypadku wcześniejszej chemioterapii, radioterapii lub po kastracji chirurgicznej – tłumaczy specjalista.
Jednak nawet przy słabych parametrach męskiego nasienia, bliskich azoospermii, zapłodnienie może być możliwe. Podobnie jak w przypadku kobiet, również i u mężczyzn można podać leki, które będą rewitalizowały jądro. Można również przeprowadzić biopsję tak, aby pobrać materiał genetyczny bezpośrednio z jąder.
– Oczywiście, tylko wtedy, kiedy wiemy, że jest możliwość pozyskania plemników – dodaje specjalista.
Przeczytaj także: Późne ojcostwo w badaniach naukowych: wpływ wieku na nasienie, uzyskanie ciąży i zdrowie dziecka
Wady genetyczne
Jak podkreśla dr Szlachcic, bezwzględnym przeciwskazaniem do procedury in vitro są występujące u partnerów lub partnera wady genetyczne. Schorzenia genetyczne nie należą do rzadkości, szacuje się, że w Polsce problem ten może dotyczyć nawet 2 mln osób.
– Niektóre choroby genetyczne nie są uwidocznione wizualnie, a jednak mogą występować. Wówczas jest to bezwzględne wskazanie do dawstwa – mówi specjalista z Klinika Medistica Ginekologia + Płodność.
Sytuacja ta dotyczy w równym stopniu kobiet jak i mężczyzn. Za wystąpienie chorób genetycznych odpowiedzialne są geny, których nie możemy zmienić Warto jednak dodać, że dzięki zastosowaniu diagnostyki preimplantacyjnej możliwe jest zbadanie zarodków przed ich podaniem kobiecie. W takiej sytuacji wyklucza się przeniesienia chorób genetycznych na dziecko, jeszcze zanim kobieta zajdzie w ciążę.
Ile podejść do in vitro?
Nie ma jednej, z góry określonej liczby podejść do in vitro po której należałoby myśleć o skorzystaniu z dawstwa. Według dr Szlachcica, większość pacjentów chce mieć pewność, że skorzystała z wszystkich dostępnych możliwości.
– Każda procedura powinna być skuteczna i bezpieczna. Jeśli dana para podchodzi kilkukrotnie do in vitro trzeba się zastanowić czy jest dalszy sens procedowania. Jest kilka aspektów do rozpatrzenia. Aspekty zdrowotny, czyli w jaki sposób kolejna stymulacja wpłynie na organizm kobiety, jakie będą skutki na przyszłość. Druga sprawa to jest efekt psychologiczny. Czy ktoś wytrzyma wzajemną presję, również presje otoczenia. Trzeci aspekt to aspekt ekonomiczny – tłumaczy ginekolog. – Czasem przychodzą do mnie pacjenci, którzy są po 4-5 procedurach. W takich przypadkach trzeba się bardzo dobrze zastanowić nad dalszymi krokami, czyli nad pytaniem, czy już nadszedł czas na zaproponowanie dawstwa oocytów, nasienia czy też zarodków – dodaje.
Jak przyznaje dr Szlachcic, czasem do gabinetu przychodzą pary, które od razu zdecydowane na dawstwo.
– Rolą lekarza jest spojrzenie na problem okiem eksperta. Pacjentom należy doradzić, mówić, jakie będzie dla nich najlepsze wyjście. Muszę jednak przyznać, że zawsze w tyle głowy wszystkich par pojawia się pytanie „a może jeszcze byśmy czegoś spróbowali, innej metody?”. Rozmowa jest istotna, należy wyjaśnić wszystkie za i przeciw. W każdym przypadku zdecydowanie warto zaangażować psychologa – mówi ginekolog.
Fot.: aut. Pexels / pixaby
Polecamy także:
Dodaj komentarz