szkola rodzenia mezczyzna nieplodnirazem

Mężczyzna w szkole rodzenia. “Zdecydowanie warto” – wspomnienia taty

– Na szkołę rodzenia zdecydowaliśmy się późno, bo w ósmym miesiącu ciąży. Po opowieściach znajomych byliśmy sceptycznie nastawieni. – Dlaczego warto uczestniczyć w kursie? Co daje szkoła rodzenia? Poznajcie wspomnienia taty.

Jak znaleźć dobrą szkołę rodzenia?

Długo szukaliśmy odpowiedniej dla nas szkoły rodzenia. Zaczęliśmy oczywiście od internetu, jednak to, co tam zobaczyliśmy, trochę wbiło nas w ziemię. Ofert było mnóstwo, ale większość z nich nam nie odpowiadała.  Raczej nie szukaliśmy takiej, w której rodzice mieli do wykonania zadania typu: „namalujcie na brzuszku uśmiechniętą buźkę”, dlatego też znalezienie kursu, który w pełni by nam odpowiadał, zajęło nam sporo czasu. Dodatkowo nie mieliśmy czasu na kurs, dlatego też już od początku szukaliśmy tylko wśród tych, które odbywały się w weekendy.

Najbardziej obawialiśmy się charakteru takiego kursu. Po prześledzonych w internecie programach baliśmy się, że będą zwyczajnie infantylne. Takiego „ciućkania” i zdrabniania: dzidziuś, maluszek itp. Zdajemy sobie sprawę, że każdy z przyszłych rodziców jest inny, jednak zwyczajnie takie podejście nam nie odpowiada. Od początku mieliśmy uczulenie na takie mówienie o dziecku i taki stosunek do niego. Do tego doszły historie od znajomych o dziwnych sytuacjach na kursach, podkręcaniu emocji i ogółem – pomijaniu ważnych informacji. Słyszeliśmy, że w szkołach rodzenia istnieją dwa sposoby na pokazanie porodu – albo robienie z niego katorgi albo rozrywki. To wszystko nie napawało nas optymizmem… 

Jako facet liczyłem, że na kursie dowiem się konkretów. Chciałem dowiedzieć się, jak najwięcej o tym, co nas czeka. Jak wygląda sama procedura porodowa, jakie są techniki, co możemy, a czego lepiej nie. 

Kiedy wybrać się do szkoły rodzenia?

Na kurs do szkoły rodzenia wybraliśmy się w 8 miesiącu ciąży. Wynikało to z tego, że moja żona do 7 miesiąca ciąży pracowała. Tym samym, wcześniej ze względu na brak czasu i inne obowiązki pomijaliśmy temat szkoły rodzenia. Dlatego też już na kursie czuliśmy się trochę “staro”.

Okazało się, że większość par na szkole rodzenia spodziewała się porodu wiele miesięcy po nas. Wśród wszystkich uczestników tylko jedna para spodziewała się porodu w tym terminie co my. Cóż, my zawsze zostawiamy wszystko na ostatnią chwilę, więc również i ze szkołą rodzenia nie udało nam się wcześniej tego zorganizować. Taki nasz styl życiowy.

Szkoła rodzenia w praktyce

Ok, więc szukając szkoły rodzenia, zdajcie się na: internet, lokalne forum oraz opinie znajomych. Wypytajcie nie tylko o sam kurs, ale także, i chyba przede wszystkim, o prowadzącą. Zebranie informacji z tych wszystkich miejsc da wskazówki do znalezienia szkoły rodzenia, która będzie odpowiednia i uchroni was przed zbędnym narzekaniem. 

Nasze pierwsze spotkanie przypadło na sobotę majową. Weekend był ciepły, na zewnątrz było miło, więc o poranku byliśmy całkiem dobrze nastawieni do podjęcia kolejnego, rodzicielskiego wyzwania.

Pierwsze wrażenie: szpital, w którym odbywał się kurs, miał park, więc widząc taką przestrzeń, bardzo się ucieszyliśmy. Okazało się jednak, że kurs odbywał się w nieco obskurnym baraku, z niewygodnymi krzesłami i ławkami starszymi od tych, w których siedziałem w podstawówce (byliśmy ostatni, więc nie załapaliśmy się na pufy). Jednak po takim początku, później było już tylko lepiej.

Początkowo czuliśmy się trochę nieswojo, jednak gdy spotkaliśmy znajomych, zrobiło się nieznacznie raźniej. Byli – tak samo jak my – trochę zdezorientowani, uczuleni na infantylność i otwarci na informacje.

Cieszy nas fakt, że podczas kursu na szkole rodzenia prowadząca naprawdę odpowiedzialnie podeszła do tematu. Widać, że niektóre pary już z nią rodziły – raz lub dwa razy. Dalej było naprawdę fajnie i rodzinnie.

Podobała mi się atmosfera. Nie było ciastek ani kawy, za to było naprawdę dużo przydatnych informacji. Żadnego owijania w bawełnę, żadnego głaskania po główkach, za to dużo przykładów z życia i trochę anegdot sprawiało, że słuchało się tego z uwagą.

CZYTAJ TEŻ >>> Kasia Bigos: Wiem, że to będzie mój najważniejszy „projekt życia”

I chociaż miałem pewną wiedzę z zakresu biologii – takiej szeroko pojętej – i wiedziałem mniej więcej, jak to będzie wyglądało, to o stronie praktycznej porodu i połogu nie wiedziałem nic (pewnie jak większość par na sali, zwłaszcza tych rodzących po raz pierwszy). Okazało się, że były to bardzo produktywnie spędzone godziny. Żadnych dziwnych zabaw, oswajania się z brzuszkami ani “dzidziusiowania”. Konkretna wiedza dla ludzi, którzy nie mieli dzieci i dobre przypomnienie dla rodziców-recydywistów. Z mojej perspektywy – bajka.

Oczywiście – to wszystko było raczej zdawkowe. Nie łudziliśmy się, że po takiej szkole rodzenia będziemy mieli kwity na bycie rodzicami. Jeśliby tak było, to w naszej grupie nie pojawiłyby się pary spodziewające się kolejnego dziecka. Warto sobie taką wiedzę przypominać i systematyzować.

Szkoła rodzenia – zalety: 

  1. Systematyzuje wiedzę. Było dużo technicznych informacji o porodzie – działanie macicy, działanie hormonów, ile trwa poród, wady i zalety poszczególnych rodzajów porodów. 
  2. Umożliwia poznanie szpitalaWarto wybrać kurs w szpitalu, w którym będzie poród. Poznaliśmy m.in. cały “ciąg porodowy” – od izby przyjęć do sali porodowej. Tak na wypadek, gdybyśmy nie wiedzieli gdzie jechać, gdy to wszystko się zacznie. Uspokoiliśmy się.
  3. Ujmuje zmartwień. Przed kursem byliśmy pełni obaw i stresu, jak to będzie, czy damy radę itp. Dzięki szkole rodzenia wszystko mniej zaskakuje. 
  4. Daje możliwość poznania innych, przyszłych rodziców. Zobaczycie, że z tym zadaniem mierzy się w tym samym czasie jeszcze mnóstwo innych osób. To dodaje otuchy. 

NAJWAŻNIEJSZA: Jest jeszcze jedna rzecz, która nasuwa mi się na myśl, gdy piszę o szkole rodzenia. To uspokojenie emocji. Przychodzisz, ktoś kompetentny tłumaczy, co i jak, etapy porodu i tak dalej. Uspokaja i zarazem przygotowuje. Kiedy widzieliśmy, że na porodówce tuż obok sali do porodu SN jest blok operacyjny “w razie czego”, to było mi po prostu raźniej. 

Po co facetowi szkoła rodzenia?

Szkoła rodzenia jest wbrew pozorom bardzo ważna, także dla mężczyzn. Po co?  M.in. po to, żeby nie poniosły go emocje, żeby nie zapomniał zabrać torby, żeby znał najbardziej podstawowe informacje dotyczące tego ważnego wydarzenia. To konieczne chociażby po to, by wiedzieć, co ma robić, gdy w samochodzie wiezie rodzącą partnerkę. To tam powiedzą mu, co trzeba robić w razie kłopotów w korkach i co zrobić w mocno zaawansowanej akcji porodowej.

Przekonaliśmy się, że sensowna szkoła rodzenia jest na wagę złota. Warto wybrać również taką, która nie sprawi, że jeszcze bardziej będziecie bać się porodu – niestety i takie historie słyszałem z opowiadań znajomych. I co jeszcze? Z perspektywy czasu wiem, że jeśli będzie okazja, to jestem przekonany, że tam kiedyś wrócimy.


tatento logo nieplodnirazemTekst powstał we współpracy z Tatento.pl – portalem przydatnym młodym rodzicom. To idealny pomocnik – znajdziesz tu pomysł na zabawę, przepis na zdrowe danie, przeczytasz recenzję, a także dowiesz się, jak pielęgnować noworodka – oczywiście to tylko bardzo niewielka część możliwości, jakie daje ta przestrzeń. Zachęcamy, aby każdy rodzic, którego życie po przyjściu na świat malutkiej istoty zmieniło się diametralnie, czuł się tu jak u siebie. Chcemy, abyście znajdowali tu odpowiedzi na wasze pytania, obawy, a także dzielili się radościami, sukcesami i dobrymi chwilami.


Polecamy także:

Dylematy ciężarnej: Poród tradycyjny, a może poród w wodzie?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *