Od dłuższego czasu staracie się bezskutecznie o dziecko. Ty stajesz na głowie – biegasz na spotkania dla kobiet, zapisujesz się na warsztaty, czytasz artykuły naukowe, wolny czas spędzasz u specjalistów, a on? Niewiele mówi, niewiele robi i ogólnie masz wrażenie, że w całej tej sytuacji ON jest gdzieś obok? Dlaczego tak się dzieje, tłumaczy psychiatra i psychoterapeuta – Maja Polikowska-Herman.
Z badań wynika, że co drugi mężczyzna (55,9 proc.) niechętnie lub w ogóle nie chce rozmawiać o swoim doświadczeniu i emocjach związanych z niepłodnością. Skąd to się bierze, czemu mężczyźni ukrywają emocje związane z niepłodnością?
Maja Polikowska-Herman: Myślę, że „ukrywania” to nietrafione słowo. “Ukrywanie” ma znamiona działania celowego, a przecież nie o to chodzi w przypadku mężczyzn. Ewolucyjnie wiadomo, że mózg mężczyzny i kobiety różni się między sobą. Kobiety patrzą na świat przez pryzmat emocji, mężczyźni przez woalkę racjonalności. Ani jeden, ani drugi sposób nie jest doskonały i niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Zarówno jeden, jak i drugi sposób nie jest pełny – ani nadmierne emocjonalne przeżywanie, ani nadmierne racjonalizowanie nie jest dla naszych mózgów odpowiednie. I zawsze prędzej, czy też później każe zapłacić cenę – depresja, lęk, bądź brak kontroli przejawiający się agresją i wybuchami złości.
Część mężczyzn racjonalizuje, czyli używa intelektualnej obróbki do tego, żeby poradzić sobie z trudnościami związanymi z leczeniem niepłodności.
A co za tym stoi?
Te same demony, które stoją za kobiecymi „lękami niepłodności” – wstyd, to że „muszę być twardzielem”, stereotyp męskości mówiący, że tylko mężczyzna, który spłodzi dziecko jest męski. Ma na to wpływ także bardzo prosty mechanizm, trochę taki, który stosują dzieci: jeśli zasłonie oczy to zniknę, a w męskim świecie – jeśli nie będę mówić, to problemu nie będzie. Jednak nie jest to takie proste. Problem wcale nie zniknie. Mało tego, wygeneruje się następny w postaci żalu partnerki, która będzie zarzucała mężczyźnie, że została sama. Bardzo często padają wtedy zarzuty, że partner z nią nie rozmawia (bo niby, jak ma rozmawiać skoro nie ma problemu?), że partner nie rozumie jej bólu, a także, że partner nie przeżywa tego tak, jak ona. I wtedy jest samotność. A poczucie osamotnienia to najgorsze, co może się nam zdarzyć. To niszczy najbardziej. Niszczy miłość i niszczy związek.
Warto pamiętać, chociaż wydawałoby się, że to oczywistość, ale mężczyźni są inni. Nie będą płakać razem z nami i nie będą przez godzinę oglądać jednego wyniku badania, czy skrupulatnie analizować jednej konsultacji. Nie możemy kazać im nagle „być” w przeżywaniu.
Każda kobieta powinna o tym pamiętać i dać mężczyźnie przestrzeń na poradzenie sobie z tymi informacjami. Natomiast nierzadko pierwszym odruchem mężczyzn jest zazwyczaj kwitowanie sytuacji: “Ok/dobra/trudno”. I chociaż kobietom ciężko to zrozumieć, należy to uszanować.
Warto też pamiętać, że jeśli my mamy potrzebę mówienia, to powinnyśmy mówić, ale nie zmuszać mężczyzny do mówienia. Raczej niech będzie z nami, rozmawia o nas, o kobiecej stronie tego bólu, jakim jest niepłodność czy strach, bądź o tym, że nigdy się nie uda. To broń obosieczna – nawet jeśli mężczyzna w tej rozmowie sam nie powie jakie ma lęki, zawsze nasze wypowiedzi pobudzą go do refleksji, a to już ma znaczenie i może być pomocne.
Czy mężczyzna powinien sam poradzić sobie w tym względzie? Jak taki stan rzeczy wpływa na związek i relację?
Nikt nie jest w stanie poradzić sobie samemu z trudnościami. Trzeba pamiętać, że przekaz społeczny dotyczący mężczyzn jest co najmniej trudny. Mówi, że facet musi być twardy, nie może być „jak baba”, ma być niewzruszony.
Niestety ulegamy wszyscy temu stereotypowi. Zaczynając od partnerki w domu, rodziny, przyjaciół, poprzez lekarzy i terapeutów. Gdzie ma to początek? Już w klinikach leczenia niepłodności.
Moi pacjenci skarżą się najczęściej na to samo, mówią np.:
„Jestem traktowany tam jak przedmiot.”
„Żona ma opiekę psychologa, dla mnie już nie ma żadnej oferty.”
“Czuję się jak reproduktor.”
„Nienawidzę tego napisu: POKÓJ DO ODDAWANIA NASIENIA.”
„Nie ma psychologów dla mężczyzn.”
„Pani psycholog, pyta mnie o partnerkę, jak ona to znosi, jak jej mogę pomóc.”
„Nikt nie rozmawia ze mną, o moich uczuciach.”
I nie chodzi o to, że mężczyźni obrażają się, że partnerka jest tym „głównym celem terapeutycznym”. Oni rozumieją, że większy ciężar leży na niej – przecież już same zmiany hormonalne powodują odmienną percepcję i trudności w emocjach. Chodzi im bardziej o to, że oni czują się zapomniani. Nawet jeżeli nie wszyscy potrafią tak to nazwać, to wszyscy to odczuwają.
Wyrabia się w nich odruch „nieważności”, a ostatecznie, łącząc przekaz społeczny razem z podświadomym przekazem o braku istotnej roli w procedurze in vitro, rodzi się przekonanie, że nawet nie tyle, że mężczyzna nie powinienem się skarżyć, co nawet mu nie wolno, nie ma prawa.
A przecież istnieje strach, lęk i ból, że nie może posiadać dziecka. Dodatkowo poczucie niemęskości, bo przecież sperma nie ma dobrych parametrów. To wszystko szaleje w głowie. Niemożność, nieumiejętność i brak wewnętrznego pozwolenia na wypowiedzenie i opowiedzeniu tego, powoduje frustrację. Kolejnym etapem tego stanu jest złość i wybuchy agresji. Na kogo najczęściej są kierowane? Na najbliższych. A dokładniej na najbliższą. I wtedy już bardzo blisko do kryzysu, a nawet rozpadu związku. Walka o dziecko, zmiany hormonalne, ciągły strach. Dodatkowo, partner wybucha, jest agresywny bądź wręcz przeciwnie – zamyka się i zostawia kobietę samą ze wszystkim. Niestety, taki związek nie ma szans przetrwać.
Czy ich zdystansowanie może wynikać z tego, że w przeciwieństwie do kobiet-matek, mężczyźni niekoniecznie pokazywani są jako mężczyźni-ojcowie? A może z czegoś innego?
Tak to kolejna cegiełka do podświadomości mężczyzn, matka jest najważniejsza, matka jest „boska”. Mężczyzna pełni rolę drugoplanową. I niestety, to też przyczynia się do tego, że mężczyzna spychany jest na drugi lub trzeci plan… Często nawet on sam ma głębokie przekonanie o swojej nieważności.
Zdystansowanie może wynikać także częściowo z natury, a częściowo ze społecznych przykazów i nakazów dla mężczyzn.
Jak można im pomóc? Co zrobić, aby jednak rozmawiać o niepłodności?
Wydawać by się mogło, że aby sobie nawzajem pomóc musi zmienić się wszystko – zaczynając od podejścia w klinikach, a kończąc na podejściu w domach. Czym więcej informacji i podkreślania ważności mężczyzn, tym lepszy sygnał dla nich samych, że także mogą mieć prawo mieć trudności w znoszeniu całej tej sytuacji. Mniej traktowania jak reproduktorów, a więcej jak współodpowiedzialnych. Więcej programów terapeutycznych lub na początek w ogóle programy terapeutyczne skierowane do mężczyzn.
Kliniki powinny zabiegać też o mężczyzn-psychologów, psychiatrów lub o kobiety wykonujące ten zawód, ale rozumiejących odmienność płciową. My sami, Amici-Sztuka Terapii, organizujemy kursy doszkalające dla psychologów, psychoterapeutów, uczących innej specyfiki pracy z mężczyznami.
A wszystko zaczęło się wtedy, gdy spływało do nas mnóstwo skarg mężczyzn leczących się w różnych klinikach niepłodności. Często słyszymy, że kobiety ich nie rozumieją. Nie tylko te w domu, ale także te, które spotykają w różnych ośrodkach zajmujących się niepłodnością. I tak cegiełka do cegiełki… Zmiany należy zacząć od podstaw. Najpierw więcej akcji społecznych i więcej uwagi poświęcanej mężczyznom. Zwróć uwagę na grupy wsparcia – wszystkie są dla kobiet, zwróć uwagę na warsztaty – wszystkie są dla kobiet. Oczywiście już słyszę te głosy kobiet po przeczytaniu tego zdania: “To dlatego, że mężczyzn się nie da namówić, oni nie chcą.” Ale to nie to, że nie chcą. Oni po pierwsze czują się nieważni, czują, że im się to nie należy. Po drugie, faktycznie nie umieją aż tak otwarcie rozmawiać o emocjach (wynika to z innych, ewolucyjnych uwarunkowań ich mózgów – oni maja bronić i walczyć).
Fakt jest jednak taki, że jeżeli nauczy się mężczyzn rozpoznawania własnych emocji, pomoże im w ich nazwaniu, bardzo szybko nauczą się, jaką ulgę może to przynieść i jak skutecznie będą mogli je wtedy rozładować. Dzięki temu, będą mogli je rozładować w sposób kontrolowany i nie raniący partnerki.
Jak umocnić związek podczas starań?
To nie jest łatwe pytanie. Po pierwsze jednak, zrozumienie siebie nawzajem jest podstawą. Należy zrozumieć swoje wady i ograniczenia, tzn. to, że mężczyźni są bardziej racjonalni, a kobiety bardziej emocjonalne. Nie ma co zmuszać mężczyzn do natychmiastowego wypłakiwania się, ani kobiet do natychmiastowego racjonalnego-zadaniowego podejścia do życia. To tu rodzą się pierwsze ogniska konfliktów. Tego należy uczyć się od siebie. Kobiety niech uczą mężczyzn patrzenia na świat emocjami. Warto podkreślić, aby to były to ich emocje. Można prosić, aby opisywał, co się z nim dzieje. Jednak nie można kazać mu mówić na siłę. Nie sprawdzą się prośby: “Ale powiedz, co czujesz? Nie przeżywasz tego. Dlaczego nie płaczesz?” Fakt jest taki, że on też płacze, ale inaczej. Jego płacz to wybuchy agresji, zamykanie się w sobie, izolacja.
Dlatego według mnie warto wypróbować taki schemat: ona mówi, on jest – słucha i przytula. Można też spróbować odwrócenia ról. Gdy on racjonalizuje i zadaniowo lub wręcz mechanicznie podchodzi do zagadnienia, ona stara się wyciągnąć coś z tego dla siebie. Taka refleksja, że może warto zejść czasem z tego analizowania emocjonalnego, zanurzania się w ciągłym bólu i poczuciu krzywdy i warto podejść, jak to mawiają w korporacjach jak do targetu – jest target i trzeba go wykonać. Powodzenia!
Maja Polikowska-Herman, psychiatra, psychoterapeuta, specjalista terapii środowiskowej, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Neuropsychiatrycznego, pracownik naukowo-dydaktyczny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, współzałożycielka Amici – Instytut. Prowadzi fanpage Sztuka Terapii-Amici Edukacja, na którym porusza głównie zagadnienia z obszaru jej zainteresowań zawodowych, czyli zaburzeń cywilizacyjnych takich jak problemy psychiczny związane z niepłodnością, depresją, wypaleniem, trudnościami w relacjach, mobbingiem. Jej głównym celem jest zwrócenie uwagi na to, jak dużym problemem są zaburzenia emocji związane z niepłodnością, płodnością oraz macierzyństwem.
Polecamy także:
Jak sobie radzić z trudnymi emocjami i uczuciami podczas starań o dziecko?
Płodna dieta dla mężczyzn: Problem z plemnikami? Jedz to, a zwiększysz szanse
Sprawdź, czy twój partner gotowy jest do roli dojrzałego ojca
Dodaj komentarz