Niepłodność wtórna może być bardzo bolesnym ciosem dla pary, która w pierwszą ciążę zaszła bez problemu. Dla Klaudii – bohaterki naszego wywiadu – przeszkodą okazał się też brak prawidłowej diagnozy i długotrwałe zlecanie badań, które nie przynosiły odpowiedzi na najważniejsze pytanie: Dlaczego? Poznaj historię Klaudii i szczęśliwe zakończenie jej wieloletnich starań!
Jakie trudności stanęły na drodze Waszym staraniom o dziecko?
Po konsultacji u właściwego lekarza okazało się, że ja mam insulinooporność. Podczas laparoskopii z histeroskopią zostały u mnie usunięte zrosty po cesarskim cięciu oraz początkowe ogniska endometriozy i adenomiozy. Z kolei u mojego męża wyszła tragicznie mała ilość prawidłowych plemników…
To rzeczywiście poważne problemy… ile w takim razie trwała wasza walka z niepłodnością?
Moja walka trwała 5 lat. Odwiedziłam w tym czasie pięciu lekarzy i dopiero szósty okazał się tym trafionym. Każdy lekarz mówił coś innego. Wielu nie potrafiło powiedzieć, co jest nie tak, ponieważ po wstępnych badaniach i konsultacjach wszystko wychodziło dobrze.
Mamy z mężem 10-letniego syna, o którego pojawienie się nie musieliśmy się zbyt długo starać. Uznaliśmy, że z drugim dzieckiem będzie tak samo. Po 4 latach od narodzin syna zaszłam w ciążę, ale niestety w 8 tygodniu poroniłam i po tym poronieniu kolejne 5 lat walczyłam. I się udało!
Dzięki czemu zaszłaś w ciążę?
W naszym przypadku najwięcej dało to, że moja pani doktor wykryła u mnie insulinooporność. Wprowadziłam dietę, leki. Dodatkowo laparoskopia miała na pewno duży wpływ, a także urlop, bo w ciążę zaszłam podczas wakacji z mężem. Byłam przekonana, że przy jego wynikach (był dopiero na początku suplementacji) nie ma kompletnie szans na ciążę i nawet się na tym nie skupiałam. Pani doktor powiedziała, że nawet jeśli zajdę w ciążę przy takich wynikach męża, to raczej tej ciąży nie utrzymam.
Niezbyt optymistyczne… Co w niepłodności było dla Ciebie najtrudniejsze, a co dało Ci największą siłę?
Najtrudniejsze dla mnie było to, że straciłam dużo czasu na lekarzy, którzy nie widzieli nawet za co się zabrać (mimo że byli to specjaliści od niepłodności), a brali mnóstwo pieniędzy. Do tego zlecali jeszcze więcej badań, które często były okropnie drogie, a zupełnie niepotrzebne.
Największą siłę dała mi ostatnia pani doktor – jej podejście, spokój, to jak szybko wiedziała, w czym tkwi problem. Już na drugiej wizycie postawiła dobrą diagnozę. Dostałam wtedy zlecenie tylko na kilka badań, a nie całą listę, tak jak u innych.
Co powiedziałabyś innym dziewczynom (parom), które również zmagają się z niepłodnością?
Co bym im powiedziała? Na pewno, żeby walczyli. Może wyda się to banalne, ale pojawienie się córki na świecie było spełnieniem moich marzeń. I nagroda za wszystkie bolesne zabiegi, badania itd. I na pewno też, żeby szukali odpowiedniego lekarza. Takiego, który wzbudzi ich zaufanie i będzie nastawiony na pomoc, a nie na własne zyski. Ja do końca życia będę wdzięczna grupie „Obudź w sobie życie”, bo dzięki niej znalazłam lekarza i mnóstwo wsparcia od dziewczyn!
ZOBACZ TAKŻE:
Dodaj komentarz