Przedłużające się niepowodzenia podczas starań o ciążę powodują stres, który ma duży wpływ zarówno na ogólne samopoczucie i zdrowie, ale także efekty samych starań. Bardzo często reakcją na takie stresujące sytuacje jest tzw. podjadanie. Zaspokojenie ochoty na słodkie ma złudnie poprawić nam nastrój, jednak w rzeczywistości może prowadzić do pogłębienia kryzysu emocjonalnego. Jak sobie z tym poradzić podczas starań o dziecko, tłumaczy psychodietetyk Magdalena Czyrynda-Koleda.
Wiosna to cudowna pora roku, nie tylko ze względu na to, że przyroda budzi się do życia, dni robią się coraz dłuższe, ale również dlatego, że to świetny okres, by zadbać o siebie i swoje zdrowie w sferze żywieniowej. Tym bardziej że lato tuż, tuż i każdy wakacyjnie chce się prezentować jak najlepiej.
Kiedy udaje się przestrzegać godzin zaplanowanych posiłków, nosić pudełka z przygotowanymi daniami – jednym słowem, gdy udaje się realizować skrzętnie ustalony plan, wszystko wygląda pięknie. Schody pojawiają się wtedy, gdy przychodzi kryzys, który wybija nas z wcześniejszych, świetnie przebiegających do tej pory założeń.
Niepłodność i zajadanie problemów
Przyczyn tego kryzysu może być wiele. Od prozaicznych, np. nawarstwiła nam się ilość pracy i zostajemy po godzinach, złapało nas przeziębienie czy pokłóciliśmy się z mężem bądź partnerem; po poważniejsze, np. choroba, problemy finansowe, a także bezowocne starania o ciążę. W tym ostatnim przypadku sytuacji stresujących jest mnóstwo, w tym – paradoksalnie – wielomiesięczna (a nawet wieloletnia) dieta, którą podjęliśmy, by pozbyć się zbędnych kilogramów, które utrudniają zajście w ciążę. Każda z tych sytuacji stresowych powoduje, że w którymś momencie nasz organizm ma zwyczajnie dość i dochodzi do „zmęczenia materiału”, czego konsekwencją jest podjadanie – najczęściej czegoś słodkiego. Niestety, wiemy doskonale, czym to na dłuższą metę grozi. Jak więc sobie radzić z tymi kryzysami? Czy można nauczyć się nie zajadać stresu?
Można, jednak trochę trzeba nad tym popracować. W końcu gdyby to było takie proste, mój zawód nie miałby zapewne racji bytu. Nie napiszę Wam jednak, aby się nie stresować, gdyż to słowo znajduje się z pewnością w pierwszej trójce najbardziej nielubianych słów wśród większości par borykających się z niepłodnością. Przynajmniej u mnie tak było. W końcu jak tu się nie stresować, kiedy się czegoś bardzo pragnie i osiągniecie tego celu okazuje się o wiele trudniejsze niż się początkowo wydawało? Do tego wydaje się nam, że prawie każda kobieta jest w ciąży tylko nie my. Znacie to uczucie?
Nawet najlepsi mają gorsze dni
Zacznijmy więc od tego, że kryzysy zdarzają się najlepszym. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i nie zawsze udaje się nam zaplanować wszystko perfekcyjnie. Ja, jako dietetyk, a jednocześnie kobieta borykająca się z niepłodnością (obecnie wtórną) również miewam gorsze dni.
Jeśli zdarza mi się odpuścić i w takich sytuacjach pozwolić sobie na “niezdrowe przekąski bądź dania”, staram się kolejnego dnia brać w garść i dalej nie powielać tego schematu, który potęguje poczucie winy. W końcu od jednego burgera (nawet tego zjedzonego z frytkami i colą), paczki chipsów czy nawet “pięterka” ptasiego mleczka nie zaprzepaścisz całej swojej pracy, którą włożyłaś do tej pory.
Grunt to wstać następnego dnia i powiedzieć sobie: „dobra, nawaliłam wczoraj, ale dziś grzecznie wracam do standardowego rytmu dnia!”
Drugim niezwykle ważnym elementem, wpływającym na powodzenie naszych postanowień “niezajadania stresu”, jest regularność. Dotyczy ona zarówno pór posiłków, jak i kwestii nawodnienia. Obserwując pacjentów przez 10 lat swojej pracy, zauważyłam, iż stopień zajadania stresu, w szczególności wieczorami, zdecydowanie się zmniejszył u tych osób, które pamiętały w ciągu dnia o regularnym spożywaniu posiłków. Dzięki temu zaspokajały swoje potrzeby energetyczne i po powrocie do domu “nie rzucały się na jedzenie”. Płyny natomiast, wypijane przed planowanymi posiłkami, wypełniały nieco żołądek, procentując szybszym uczuciem sytości.
Czym jest głód emocjonalny
Pozostając w temacie głodu i sytości, chciałabym wspomnieć o głodzie emocjonalnym, który idealnie komponuje się z podjadaniem i kryzysami. Dlaczego? Już tłumaczę. Uczucie głodu emocjonalnego, jak sama nazwa wskazuje, towarzyszy emocjom, często tym negatywnym.
Głód emocjonalny pojawia się w ustach, a nie w żołądku. Jest nagły i najczęściej zaobserwowany po zjedzeniu posiłku, choć ja pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że może być efektem zbagatelizowania głodu fizycznego, który dla większości kojarzy się z tzw. burczeniem w brzuchu.
Pojawia się złość, podenerwowanie, którego efektem jest sięganie po dodatkowe, niejednokrotnie niezdrowe przekąski, które na co dzień nie goszczą w Twoim menu. Narasta frustracja, poczucie winy i znowu sięgamy po kolejną porcję jedzenia. Jednym słowem koło się zamyka. By przerwać ten błędny cykl, postaraj się zadbać o wspomnianą wyżej regularność, a zobaczysz niedługo pozytywne efekty.
Postaraj się również odpowiedzieć sobie na pytanie: Jakie rzeczy, oprócz jedzenia, kojarzą ci się z przyjemnością? Może tą rzeczą okaże się być książka, spotkania ze znajomymi, czas na swoje hobby, a może jakaś aktywność fizyczna. Na początku z pewnością nie będzie to łatwe, jednak dodatkowa obserwacja swoich emocji i dostrzeżenie powodu, dla którego podjadamy w danej sytuacji będzie bardzo pomocne i sprawi, że nie sięgniemy po kolejną porcję.
Realny cel – podstawa sukcesu
I na koniec element, niezwykle istotny w całej tej układance, a mianowicie: stawianie realnych celów. Dotyczy to głównie osób będących obecnie na diecie odchudzającej, którym kryzysy i pokusy w postaci podjadania zdarzają się zdecydowanie częściej. Wiem, że najlepiej założony efekt osiągnąć tu i teraz, jednak warto choć przez chwilę pomyśleć, co będzie później. 7 kilogramów straconych przez dwa tygodnie zdecydowanie cieszy, plus 10 kilo po kolejnych dwóch miesiącach już niekoniecznie.
Dlatego zanim podejmiesz decyzję o odchudzaniu, odpowiedz sobie na kilka kluczowych pytań. Po pierwsze – jak możesz to zrobić? Po drugie – w jakim tempie? Po trzecie – jakim sposobem i z czyją pomocą?
W końcu dieta nie musi Ci się kojarzyć tylko z gubieniem nadprogramowych kilogramów i długą listą produktów zakazanych. Wszak „zakazany owoc, smakuje najlepiej”. Zdrowa, a jednocześnie smaczna dieta, uwzględniająca Twoje preferencje smakowe, powinna być Twoim sposobem na życie, na długie lata. Wtedy osiąganie celów będzie zdecydowanie przyjemniejsze, a i kryzysy będą zdarzać się zdecydowanie rzadziej.
PRZECZYTAJ: 13 zdrowych zasad, dzięki którym naprawdę szybko zajdziesz w ciążę
Magdalena Czyrynda-Koleda, specjalista ds. żywienia, psychodietetyk, Poradnia Fertimedica
POLECAMY TAKŻE:
Zielona kuchnia dla przyszłych rodziców – jadłospisy na czas starań
Dodaj komentarz