Nakłonienie mężczyzny, by poszedł i się przebadał, graniczy z cudem. Nawet wtedy, gdy pewne sygnały ciała ewidentnie informują o tym, że coś działa źle! Ale dla wielu panów własne zdrowie to nie usterka w samochodzie, którą należy natychmiast usunąć. Mężczyzna, dopóki nie odczuwa bólu, uważa, że jest zdrowy – problem w tym, że niepłodność zazwyczaj nie boli.
Niedawno przeczytałam na Facebooku, że ból, jaki kobieta odczuwa przy porodzie, pozwala jej zrozumieć, co czuje mężczyzna, który ma katar. Tak, coś o tym wiem. Nasi silni, waleczni, męscy, zdecydowani i pewni siebie „maczo” wymiękają przy kaszlu! Stają się bezsilni, cierpiący, umierający prawie. Potrzebują wtedy dużo: wsparcia, miłości, herbatki z miodem i cytryną podanej do łóżka, spełniania próśb i zachcianek, spokoju, snu, ciepła, wyrozumiałości i tak dalej i tak dalej. Są nawet skłonni iść do lekarza, żeby tylko przestało lecieć z noska. Oj, chyba zaczynam być cyniczna i może w niektórych przypadkach niesprawiedliwa. Do rzeczy zatem!
Męski – znaczy zdrowy!
Jakby na to nie patrzeć, mężczyźni, zadaniowcy, głowy rodzin, tacy, co to wszystko wiedzą najlepiej, są w stanie z minuty na minutę przeobrazić się w biednych, małych chłopców i pójdą szukać pomocy, kiedy coś NAPRAWDĘ boli. Wtedy jak najbardziej widzą i czują taką potrzebę. Ale tylko jak boli naprawdę i jeśli już długo sami nie mogą sobie z tym bólem poradzić. I to chyba bardziej w aspekcie psychologicznym, niż umiejętności fizycznego wytrzymania bólu. Tak mi się wydaje, tak to widzę, obserwując znajomych panów i słuchając relacji ich partnerek. Bo jeśli nie boli wcale (albo nie za bardzo), to o lekarzu nawet nie chcą słyszeć!
No bo tacy męscy mężczyźni nie biegają przecież po przychodniach. To domena rozhisteryzowanych kobiet, czyż nie?
Nakłonienie mężczyzny, żeby poszedł i się przebadał, graniczy z cudem. Nawet wtedy, gdy pewne sygnały z ciała ewidentnie informują o tym, że coś działa źle! A przecież jak działa źle, to… skraca życie? To uniemożliwia cieszenie się na 100% życiem? I czerpania korzyści z jego uroków? A gdyby tak coś zachrobotało pod maską ich wymuskanego autka? Jak myślicie drogie panie, jak długo odwlekaliby wizytę u mechanika? To pytanie pozostawmy miłosiernie bez odpowiedzi…
Niepłodność to nie choroba?
Temat tego, jak mężczyźni reagują na zrobienie sobie badań i jak wysoki poziom lęku odczuwają przed wizytą u lekarza, byłby śmieszny, gdyby nie fakt, że takie ich podejście w czasie leczenia niepłodności robi krzywdę nie tylko im, ale również ich kobietom.
Naturalnie, najczęściej w przyrodzie jest tak, że ludzie dwóch płci łączą się w pary. Na przykład Kobieta i Mężczyzna. Każda z płci ma swój zestaw cech czy umiejętności, które nazywamy kobiecością i męskością. To, jakie te cechy powinny być, zmienia się wraz z upływem wieków i rozwojem społeczeństw. Nie mniej kobiecie przypisywana jest większa empatia, uczuciowość, dbanie o domowe ognisko. Mężczyzna powinien być silny, zdecydowany, konkretny, stanowić ostoję dla swojej kobiety, wspierać ją (cokolwiek by to nie miało oznaczać), pomagać, być przy niej w trudnych chwilach. No, chyba że akurat ma katar.
Niepłodność to już teraz choroba społeczna. Dotyka około 15 – 20 proc. par (kobiet i mężczyzn). To oznacza, że dotyczy nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. To oznacza, że mężczyźni mają również problem z płodnością. Mimo że na pierwszy rzut oka tego nie widać – bo na przykład morfologia krwi wyszła dobrze (jak już dał sobie wbić igłę), no i główny dowód – ma erekcję.
Gdyby jego wymuskane autko nie działało, ale na pierwszy rzut oka nie wiadomo by było, o co chodzi, to pewnie byłby skłonny rozkręcić cały silnik, żeby tylko znaleźć przyczynę. Ale na badanie nasienia nie pójdzie, bo przecież nie jest chory. Nic go nie boli! I może uprawiać seks – póki jeszcze ma z kim, bo w końcu wkurzone bierną postawą partnera kobiety zaczną szukać innego towarzysza życia!
Wiem, że takie podejście nie dotyczy wszystkich panów i tu z mojej strony ogromny szacunek i ukłon za waszą postawę i chęć do badań. W moich oczach i w oczach swoich kobiet jesteście prawdziwie męscy! Nawet jeśli niemal umieracie, mając katar.
Bo – co już napisałam – męskość to umiejętność wspierania swoich kobiet. Idąc na badania nasienia, stajecie się w ich oczach odpowiedzialni, konkretni, mądrzy, silni. Takich mężczyzn potrzebują kobiety.
A my drogie panie nie bójmy się domagać od swoich mężów bycia „męskimi” w codziennym życiu, a nie tylko w sypialni! I może warto zastanowić się nad sensem związku w przypadku, kiedy ukochany ma w zasadzie wasze potrzeby i prośby w nosie. Oczywiście można najpierw spróbować takiego pana przekonać do badań. Jak? Jeszcze nie wiem. Ale dowiem się i napiszę o tym w kolejnym artykule!
Monika Szadkowska, od ponad 11 lat pracuje jako terapeuta z kobietami w trudnych sytuacjach życiowych. Ukończyła Studium Pomocy Psychologicznej przy Instytucie Psychologii Zdrowia i od kilku lat jest cenionym doradcą przygotowującym pary do rodzicielstwa, coachem płodności. Autorka projektu „Chcę mieć dziecko”, aplikacji na telefon „Zwiększ Swoją Szansę na Ciążę” oraz książki „Chcę mieć dziecko. Zajdź w ciążę szybciej”.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Chcesz zajść w ciążę, zrealizuj plan 3P
O co lekarza powinien zapytać niepłodny mężczyzna
Gdy chcesz, a nie możesz – czy problem z erekcją oznacza niepłodność
Dodaj komentarz