Poród w maseczce, odseparowanie dziecka po porodzie, brak możliwości kontaktu skóra do skóry, zakaz porodów rodzinnych i odwiedzin – tak w dużej mierze upłynęły porody w czasie pandemii w roku 2020 i 2021. Fundacja Rodzić po Ludzku przeprowadziła badanie i wynikami podzieliła się w obszernym raporcie.
Trwająca od 2 lat pandemia koronawirusa wprowadziła wielki chaos w opiece zdrowotnej, zarówno z perspektywy personelu medycznego, jak i pacjentek. Rodzącym zostały odebrane podstawowe prawa, które niejednokrotnie znacząco wspierały cały proces porodu, np. wstrzymana została czasowo możliwość porodów rodzinnych oraz odwiedzin matki i dziecka po porodzie.
O BADANIU:
Dane przedstawione w niniejszym raporcie pochodzą z trzech różnych badań, w których grupami docelowymi były kobiety, personel medyczny oraz dyrektorzy szpitali. W analizie wyników kobiet, które wzięły udział w badaniu w 2018 r., uwzględniono dane od 8378 respondentek, natomiast liczebność próby badanej w 2021 r. wynosi 10 257 kobiet. W próbie znalazły się osoby, które rodziły w okresie od 1 stycznia 2017 do 20 marca 2018 r., oraz takie, które rodziły między marcem 2020 a lutym 2021 r. (w okresie pandemii COVID-19).
Chcesz dołożyć swój głos? Wypełnij ankietę http://ankieta.rodzicpoludzku.pl/ i opowiedz o swoim porodzie.
Badania Fundacji Rodzić po Ludzku
Fundacja Rodzić po Ludzku przeprowadziła badanie ankietowe wśród kobiet rodzących w 2020 r. i 2021 r., czyli w trudnym czasie pandemii koronawirusa, kiedy to restrykcje wprowadzone w zakresie świadczenia pomocy medycznej były mocno odczuwalne m.in. przez rodzące i młode matki.
Raport „Opieka okołoporodowa podczas pandemii COVID-19 w świetle doświadczeń kobiet i personelu medycznego” miał na celu wskazać, co zmieniło się względem roku 2017 i 2018 r.
Czy kobiety czuły się dobrze zaopiekowane w szpitalu podczas porodu?
Jakie zmiany były najbardziej odczuwalne?
Co z przestrzeganiem standardów okołoporodowych w czasie COVID-19?
Poród w dobie pandemii: chaos, sprzeczne informacje, samotność
Obraz wyłaniający się z opisów ankietowych nie napawa optymizmem. Relacje kobiet rodzących w czasie pandemii są niekiedy traumatyczne:
„Poród oczywiście przez CC. Przez tydzień synka nie widziałam nawet jak miałam obiecane na chwilę z daleka. Pierwsze zdjęcie dostałam po 12h. Załamanie psychiczne… przyszła pani i dostałam odpowiedź: proszę się ogarnąć, nie pani pierwsza nie ostatnia.”
„Po cesarskim cięciu pod narkozą nikt nie poinformował mnie, co się dzieje z moim dzieckiem. Powiedziano mi, że przyjdzie neonatolog, ale nie przyszedł. Nie dostałam nawet informacji, czy moje dziecko żyje.”
Brak jednoznacznych regulacji prawnych
Brak konkretnych przepisów i rozwiązań, mających dokładnie wskazać kierunek działania personelu medycznego w zakresie porodów w dobie COVID-19, sprawił, że dyrekcja poszczególnych szpitali wprowadzała restrykcje samodzielnie opierając się na wybranych rekomendacjach, np. Rzecznika Praw Pacjenta i Ministerstwa Zdrowia czy opiniach Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego i innych.
Nierzadko konkretne wytyczne w zakresie bezpieczeństwa były odmiennie rozumiane nawet przez pracowników tego samego szpitala, np. podczas jednego porodu kobieta była zmuszana do założenia maseczki ochronnej na nos i usta, podczas gdy w tym samym czasie inna rodząca nie musiała jej wkładać.
Bywało, że jednostki samorządowe wprowadzały indywidualne rozwiązania tylko dla szpitali podlegających ich jurysdykcji, np. wojewoda kujawsko-pomorski ograniczył możliwość porodów z osobą bliską w szpitalach tego województwa.
„Zalecenia były również napisane technokratycznym językiem, niezrozumiałym dla pacjentek. Prowadziło to do chaosu informacyjnego wśród kobiet, które często nie wiedziały, jakie prawa im przysługują, i nie mogły w sposób w pełni świadomy przygotować się do porodu.” (Raport „Opieka okołoporodowa podczas pandemii COVID-19 w świetle doświadczeń kobiet i personelu medycznego” Fundacja Rodzić po Ludzku).
Samotność podczas porodu
Wsparcie partnera lub innej bliskiej osoby to niekiedy czynnik przesądzający o udanym, niestraumatyzowanym porodzie. Część kobiet panicznie boi się narodzin dziecka i tylko obecność męża lub mamy jest tym, co może im znacząco pomóc. Nie wspominając o tym, że kobieta podczas porodu jest osłabiona, zdezorientowana, rozkojarzona znieczuleniem, więc osoba towarzysząca jest tą, która może zadbać o przestrzeganie standardów okołoporodowych i realizację planu porodu.
Tymczasem w warunkach COVID-19 czasowo wstrzymywane były porody rodzinne. I znowu w atmosferze chaosu i powszechnej dezinformacji. Nikt – ani pacjentki, ani nawet personel szpitala – nie był w stanie określić, czy w danym czasie będzie możliwość rodzenia z bliską osobą.
W 2017 i 2018 r. ojciec dziecka był obecny przy ponad 80% porodów. W czasie pandemii właśnie to prawo rodzącej było najczęściej łamane lub ograniczane – ponad 60% kobiet rodziło samodzielnie, bez wsparcia bliskiej osoby.
W dokumencie przekazanym przez Ministerstwo Zdrowia brak było narzuconych jednoznacznych regulacji, co prowadziło do indywidualizacji w rozumieniu tego aspektu. To co przekazywało MZ w dokumencie z 16 września 2021 r. dawało szerokie pole manewru dyrekcji placówek medycznych:
„W Polsce nie ma arbitralnego zakazu porodów rodzinnych. Ostateczną decyzję o obecności osoby towarzyszącej przy porodzie powinien podjąć kierownik podmiotu udzielającego świadczeń zdrowotnych w porozumieniu z ordynatorem oddziału położniczo-ginekologicznego, mając na uwadze lokalne względy organizacyjne, pozwalające na izolację rodzących i osób im towarzyszących od innych pacjentek.”
Oraz niewiele mówiące wskazanie: „Ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta w przypadku wystąpienia zagrożenia epidemicznego dopuszcza możliwość ograniczenia praw pacjenta, nie zezwala jednak na całkowite wyłączenie możliwości korzystania z poszczególnych praw.”
Przeczytaj także: Z partnerem czy bez? Plusy i minusy porodu rodzinnego z ojcem dziecka
Odseparowanie od dziecka po porodzie
„Żadne z obowiązujących rekomendacji i wytycznych nie odnosiły się bezpośrednio do możliwości zachowania kontaktu skóra do skóry u matek niezakażonych SARS-CoV-2 (…) Czynności przy noworodku powinny być wykonywane w obecności matki.”
Jednocześnie w przeprowadzonym przez Fundację badaniu powtarzają się głosy kobiet, którym od razu po porodzie zabrano dziecko i uniemożliwiono lub skrócono do minimum kontakt skóra do skóry.
„Rodziłam w kwietniu 2020 na zwykłym oddziale, jak jeszcze nie było porodów rodzinnych (poród drogami natury) i o kontakcie «skóra do skóry» mogłam zapomnieć, mimo że był mi obiecany. Syna położyli mi na klatce dosłownie na kilka sekund, a następnie leżał sobie dobrą godzinę w kąciku z dala ode mnie. Tłumaczyli się tym, że najpierw muszą mnie zszyć… a jak go dostałam, to tylko mi go przystawiły całego owiniętego w bety na 15 min i zabrali do pediatrów. Pępowina była przecięta od razu (nie miałam siły o to walczyć, bo położna wiedziała lepiej). Generalnie mnóstwo punktów z planu porodu nie było uszanowanych mimo zapewnień, że czytają te plany i biorą pod uwagę. […] Poza tym jednym dyżurem syn był dokarmiany sztucznym mlekiem mimo mojej wyraźnej prośby, że sobie nie życzę. Działo się to podczas higienizacji, po której położne z radością oznajmiały mi, że nakarmiły mi syna […]”
Pandemiczne restrykcje nie tylko ograniczały kontakt „skóra do skóry”, ale też uniemożliwiały kangurowanie noworodka przez ojca w sytuacji cięcia cesarskiego. W wielu szpitalach działo się tak mimo ogłoszonych po interwencji Fundacji Rodzić po Ludzku zaleceń o dopuszczalności kangurowania dziecka przez bliską osobę po porodzie drogą cięcia cesarskiego.
Maseczka na twarzy podczas porodu
Ministerstwo Zdrowia przekazało szpitalom, a w szczególności oddziałom ginekologiczno-położniczym informacje o braku obowiązku noszenia maseczki przez rodzącą podczas porodu. Mimo to, nie każdy szpital respektował tę zasadę.
„Maska na twarzy przez cały czas, 1 faza porodu, podczas parcia, także przez dwie godziny po urodzeniu dziecka. […] Przy parciu maska zsunęła mi się z nosa, położna kazał ja naciągnąć, mieliśmy się «szanować». Test na covid przy przyjęciu był ujemny”.
„Rodziłam w styczniu. Musiałam mieć maskę… Pani „pomocna” położna ciągle nakładała mi ją na usta, nawet wtedy kiedy zwymiotowałam, nie otrzymałam woreczka i wszystko poszło na maskę […]”
Po interwencji Fundacji Rodzić po Ludzku, wystosowano ujednoliconą informację do personelu szpitala, zgodnie z którą nakaz noszenia maseczek ochronnych nie obowiązuje podczas samego porodu. Jednak próżno było szukać informacji na ten temat na stronie Ministerstwa Zdrowia. Zalecenie było przekazywane m.in. poprzez pocztę mailową oraz media społecznościowe, co potęgowało utrudnienia w rozumieniu i przestrzeganiu przepisów.
„Niemal przez pół roku od ogłoszenia stanu pandemii nie wydano żadnych kompleksowych wytycznych ani rekomendacji w zakresie opieki nad noworodkiem przez matkę zakażoną bądź z podejrzeniem zakażenia SARS-CoV-2. Pojawiające się co jakiś czas rekomendacje były fragmentaryczne, odnosiły się jedynie do poszczególnych etapów porodu, brakowało w nich medycznego i logicznego uzasadnienia, nie stanowiły materiału, który mógłby zostać z powodzeniem wykorzystywany przez środowisko medyczne w rozmowach z pacjentkami. Trudno znaleźć uzasadnienie dla braku działań w tym zakresie przez Ministerstwo Zdrowia i podległe mu organy.” (Raport „Opieka okołoporodowa podczas pandemii COVID-19 w świetle doświadczeń kobiet i personelu medycznego” Fundacja Rodzić po Ludzku).
Poronienie
Jak wykazał raport Fundacji w trakcie pandemii nie powstały także żadne konkretne przepisy regulujące sytuację kobiet po stracie. Prawa, które przysługują kobietom w tej szczególnej sytuacji, m.in. odseparowanie od kobiet w ciąży i po porodzie, możliwość skorzystania z pomocy psychologa i duchownego jej wyznania, możliwość wsparcia przez bliską osobę, nie były przestrzegane.
„Kobiety roniące lub rodzące martwe dzieci nie miały zapewnionego odpowiedniego wsparcia ze strony osób bliskich, gdyż te nie były wpuszczane na teren szpitala. Nie zagwarantowano również możliwości skorzystania z pomocy psychologicznej ani kontaktu z duchownym wyznania kobiety. Fundacja Rodzić po Ludzku wystosowała do wszystkich szpitali w Polsce wniosek o zapewnienie odpowiedniego wsparcia kobietom w sytuacjach szczególnych. Niestety, pomimo tego, jak istotna jest ta kwestia, nasze działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.”
Z perspektywy położnej
W raporcie przedstawione zostały także opinie personelu medycznego z oddziałów położniczo-ginekologicznych, w większości położonych (86% wśród ankietowanych pracowników medycznych).
Położne i pielęgniarki wskazywały na szereg problemów, m.in.:
- Konieczność odseparowania od bliskich, czasowej zmiany miejsca zamieszkania,
- Ostracyzm społeczny – po krótkim momencie docenienia pracy medyków, społeczeństwo zaczęło bać się rozprzestrzeniania wirusa za ich pośrednictwem,
- Brak testowania,
- Ogromne ryzyko zarażenia od pacjentów,
- Gorsze traktowanie przez dyrekcję placówki względem lekarzy,
- Absurdalne procedury, które nie chroniły przed zarażeniem.
Nie usprawiedliwia to skandalicznego niekiedy zachowania względem pacjentek, jednak pokazuje jak chaos spowodowany brakiem sprecyzowanych przepisów uderzał też w personel medyczny.
„W moim szpitalu to jest przedstawienie dla pacjentek, istny cyrk. Nie ma żadnych procedur. Nie testuje się nas. Wszystkie byłyśmy chore. Pół oddziału to część czysta, a pół to zakażona. Są między nimi drzwi. Nigdy nie były zamknięte. Pacjentki z czystej części spacerują sobie na zakaźną, bo nawet nie wiedzą, że tam są covidy. Brak laktatora. Rozdzielanie matek z dziećmi. Niestety, byłam świadkiem, że mleko odciągnięte przez matkę covid plus i zaniesione przeze mnie na noworodki zostało wyrzucone, bo dziewczyny tam pracujące nie mają również procedur i boją się zakazić. Jeden doktor wchodzi ubrany w kombinezon, drugi w maskę chirurgiczną i mówi, że przy kontakcie poniżej 15 min nie można się zarazić. Pacjentki do operacji (bez zakażenia) muszą przejechać na blok przez zakaźną część oddziału. To jest nie do opisania.”
Podsumowanie
- Oddziały położnicze i zakaźne nie były jednoznacznie oddzielone oraz oznaczone. Bywało, że pacjentki z ujemnym wynikiem testu COVID-19 nieświadomie przemieszczały się na strefę zakaźną lub tez były przez nią przewożone, np. w drodze na cięcie cesarskie.
- Ponad 50% kobiet rodzących w czasie pandemii nie doświadczyła ograniczeń w dostępie do świadczeń. Pozostałe respondentki doświadczyły różnorodnych utrudnień w tym zakresie, np. odwołanie wizyty, teleporada zamiast standardowej wizyty, niemożność dodzwonienia się do poradni przy braku możliwości osobistego zapisania się w rejestracji.
- 62% kobiet rodziło bez osoby towarzyszącej, podczas gdy w 2018 roku było to tylko 12% rodzących.
- 72% kobiet rodzących cięciem cesarskim zadeklarowało, że bliska osoba nie miała możliwości kangurowania dziecka.
- 14,4% kobiet podczas porodu naturalnego musiało mieć na twarzy i nosie maseczkę ochronną.
- Spadł odsetek nacięć krocza wśród ankietowanych: w 2018 r. było to 54,5%, w 2021 r – 50,6%.
- Odseparowanie noworodka od matki tuż po porodzie miało miejsce częściej niż w ubiegłych latach: w 2018 r. – 32% zabiegów pielęgnacyjnych oraz 32 szczepień i badań było przeprowadzanych bez obecności matki; w 2021 r. – 42% zabiegów pielęgnacyjnych oraz 37% szczepień i badań bez obecności matki.
Źródło:
https://www.rodzicpoludzku.pl/aktualnosci/1633-raport-qopieka-okoloporodowa-podczas-pandemii-covid-19-w-swietle-doswiadczen-kobiet-i-personelu-medycznegoq.html
POLECAMY TAKŻE:
Nowe standardy opieki okołoporodowej – rząd przygotował projekt rozporządzenia
Dodaj komentarz