Kiedy występują dni płodne – to pytanie, które zadają sobie kobiety na całym świecie. Teoretycznie wiedzą, kiedy powinny one wypadać, a w praktyce pomyłki zdarzają się bardzo często. Dlatego na rynku nieustannie pojawiają się nowe gadżety, które mają im pomóc w określeniu dni płodnych. Najnowszy z nich to monitor płodności Fertility Mira.
Zdawać by się mogło, że określenie dni płodnych nie jest niczym skomplikowanym. Nic bardziej mylnego – raport dotyczący płodności Polek wykazał, że tylko 19% z nich potrafiło obliczyć, kiedy mają owulację i dni płodne. Nie bez znaczenia jest fakt, że cykl kobiety jest niezwykle czuły – cały szereg czynników może zaburzyć właściwy tryb, np. stres, nieodpowiednie odżywianie się, niedosypianie, choroba, osłabienie organizmu, zmiana strefy klimatycznej itp.
Dlatego kobiety szukają sposobu, który pomoże im trafnie określić dni płodne.
Fertility Mira – zbędny gadżet czy realna pomoc w określeniu dni płodnych?
Monitor płodności Fertility Mira to zaawansowany gadżet, który został po raz pierwszy zaprezentowany na targach CES na początku 2018 roku. Jego działanie opiera się na analizie kształtu jajeczek oraz na pobieraniu próbek, do czego służy 10 jednorazowych przyrządów, (różdżek) w jakie został wyposażony monitor.
Urządzenie wskaże owulację bądź jej brak oraz ilość hormonu LH w moczu, co pozwoli wskazać, które dni są szczytowo płodne. Przewiduje dni płodne jeszcze przed ich wystąpieniem.
Działanie Fertility Mira polega na mierzeniu hormonu luteinizującego (LH) i dostarczaniu tych danych do aplikacji Mira. Zaawansowane algorytmy opracowują wzorce dla konkretnej kobiety i wskazują dni płodne oraz owulację.
Sprawdź: Co to jest, jak ją sprawdzać, kiedy następuje, czyli wszystko o owulacji
Czy rozwiązanie jest korzystne i Fertility Mira zrewolucjonizuje rynek okaże się wkrótce. Niewątpliwą wadą monitora płodności jest jego cena. W regularnej sprzedaży kosztuje 247 dolarów, czyli 920 zł. Do tego dochodzi koszt zakupu „różdżek” pobierających próbkę. 10 sztuk kosztuje ponad 93 zł, a 20 sztuk 168.
Ostrożnie z gadżetami określającymi płodność – nietrafiona aplikacja Natural Cycles
Z dobrodziejstw technologii korzystać należy, ale są obszary, w którym powinniśmy być wyjątkowo ostrożni. Poczęcie dziecka to jeden z nich. Jakiś czas temu na rynku pojawiła się przełomowa aplikacja do monitorowania płodności – Natural Cycles. Producenci zachwalali ją jako „wysoce skuteczną” oraz „testowaną klinicznie”. Amerykańska Agencja Żywności i Leków wpisała ją na listę legalnych „środków” do kupienia bez recepty.
Badania przeprowadzone przez ASA wykazały, że reklama aplikacji była na wyrost i wyolbrzymiała jej skuteczność– wg raportu przeprowadzonego po analizie, skuteczność antykoncepcyjna określona została na 93% a nie jak zapewniali twórcy aplikacji na 99%.
W samej Szwecji 23 kobiety zgłosiły się do klinik aborcyjnych, przyznając że niechciana ciąża jest efektem korzystania z Natural Cycles.
Ponadto wokół firmy narosło wiele wątpliwości, po tym jak w magazynie Wired ukazał się artykuł ukazujący precedens sprzedawania bardzo wrażliwych danych z podobnych aplikacji. Do Natural Cycles kobiety muszą wprowadzić informację dotyczące czasu trwania miesiączki, temperatury ciała.
Redaktorzy „Wired” wskazują, że takie sytuacje miały miejsce w przeszłości, np. twórcy konkurencyjnej aplikacji Emma’s Diary sprzedali dane użytkowniczek bez ich wiedzy i zgody. Twórcy aplikacji Natural Cycles zapewniają, że jedyne na czym zarabiają to opłata abonamentowa, jednak nie wykluczają, że to nie zmieni się w przyszłości. Abonament miesięczny za korzystanie z aplikacji wynosi 37 zł.
Sprawdź: „Test ciążowy błędnie pokazał jedną kreskę, więc wzięłam antybiotyk. Teraz boję się o dziecko”
Testy owulacyjne – jak wypadają na tle gadżetów do monitorowania płodności?
Współcześnie kobiety mają wiele możliwości, jak poznać swoje dni płodne i nie muszą się ograniczać tylko do prowadzenia kalendarzyka małżeńskiego. Jednym z najpopularniejszych sposobów są testy owulacyjne, które pozwalają wskazać dni płodne w cyklu, dni ze szczytową płodnością oraz samą owulację.
Testy owulacyjne wykrywają wyrzut hormonu płodności (LH), który następuje tuż przed owulacją. Wystarczy w ciągu 48 godzin po uzyskaniu wyniku pozytywnego odbyć stosunek, by zmaksymalizować szansę na zajście w ciążę.
Wśród testów owulacyjnych znajdziemy te, których skuteczność ocenia się na ponad 99%. Takie w swojej ofercie ma np. ClearBlue. Cena jednego testu to 8,90 zł. Sprzedawane są w opakowaniu 10 sztuk. W przypadku testów owulacyjnych także warto ze szczególną uwagą wybierać te sprawdzone i z wysoką skutecznością. Równie ważne jest, aby wynik pokazany był jednoznacznie – kobiety nie mogą mieć w tym zakresie żądnych wątpliwości.
Świadomie planując powiększenie rodziny, kobiety mają całą gamę środków, które pozwolą im uzyskać naturalną ciążę we właściwym czasie. Warto przeprowadzić przegląd metod, poczytać, skonsultować się z lekarzem, bo jak widać nie wszystkie są bezpieczne i wiarygodne, mimo zapewnień reklam. Nie każde też są w akceptowalnym przedziale cenowym. Na szczęście rynek oferuje wiele rozwiązań, więc każda z kobiet znajdzie coś dla siebie.
Fot: miracare.com
POLECAMY TAKŻE
Czy na pewno znasz swoje płodne dni? Sprawdź, jak zyskać pewność
Dodaj komentarz