Starania o dziecko

„Moja historia pokazuje, że nic nie jest niemożliwe!” Jadwiga o 14 latach starań o ciążę

Wielka miłość, ślub, dom, a potem… upragnione dziecko. Taki życiowy scenariusz jest marzeniem wielu par. Niestety, spełnienie tych pragnień nierzadko poprzedza wyboista droga. Czasem jest naprawdę długa – tak jak historia Jadwigi, która wraz z mężem starała się o dziecko 14 lat. Ta historia udowadnia, że cuda się zdarzają, nawet gdy medycyna wydaje się być bezradna!

Jadwigo, jakie trudności stanęły na drodze Waszym staraniom o dziecko?

Jadwiga: Nasze starania trwały bardzo długo – prawie 14 lat, więc z biegiem czasu pojawiały się nowe. Na pewno jedną z trudności był brak jednoznacznej diagnozy, każdy lekarz mówił co innego. Badania kolejno wykluczały pewne podejrzenia. Niby nie było przeciwskazania, a jednak się nie udawało. Wolałabym chyba usłyszeć konkretnie: Choruje Pan/Pani na to czy tamto. Wtedy można coś działać, zażywać leki itp. Ciągle słyszałam „Proszę się starać”, a potem „Proszę odpuścić”…

Kolejną trudnością, jak już trafiłam do kliniki leczenia niepłodności, była odległość. Mieszkałam i pracowałam w małym miasteczku, do kliniki miałam ponad 2 godziny jazdy samochodem w jedną stronę. Wiązało się to nie tylko z kosztami, ale i z tym, że zaczynało mi brakować urlopu, bo na monitoringi czasem trzeba było jechać co drugi dzień, ale dzięki szefowej brałam urlop na godziny, i jakoś się udawało.

Jak przebiegała Twoja walka z niepłodnością? W którym momencie zorientowałaś się, że coś jest nie tak?

Na początku było cudownie – ślub i zupełny luz, no bo czemu miałoby się nie udać. W marzeniach był dom, dzieci i piękne spokojne życie. Czerwona lampka zaświeciła się jakoś po roku chyba – że to niemożliwe, że jeszcze nie jestem w ciąży.

Więc zaczęliśmy od monitoringów, potem laparoskopia diagnostyczna. Wyszła endometrioza, ale w niewielkim stopniu, więc nie wdrożono leczenia, tylko kazano nam działać. Ale dalej się nie udawało. Kolejni lekarze, moc badań, kolejne zabiegi (histeroskopia, histerosalpinografia) monitoringi… Kiedy kolejny lekarz uczciwie powiedział mi, że to ostania wizyta, bo on nie widzi nic, co by mogło powodować moją niepłodność i nie chce mnie naciągać na kasę, to się podłamałam.

Wtedy trafiłam do kliniki leczenia niepłodności w Krakowie. Przeszłam 3 inseminacje, wszystkie nieudane, po których dostałam propozycję in vitro. Zabrałam dokumentację, i długo z mężem się zastanawialiśmy, ale w końcu stwierdziliśmy, że się nie decydujemy. Przeważyła chyba obawa przed tym wszystkim, do tego finanse, bo na refundowane jeszcze wtedy in vitro się nie kwalifikowaliśmy, ponieważ mąż miał świetne wyniki badań.

I tak lata leciały, nadzieja jeszcze się tliła, ale co miesiąc z każdym okresem powoli gasła. Skończyłam 40 lat i przestałam myśleć, z mężem już nie rozmawialiśmy o dziecku, staraniach, choć w głębi serca tliła się nadzieja i co miesiąc wraz z okresem przychodziło rozczarowanie.

Postanowiliśmy dać spokój i „zacząć żyć” – wyjeżdżać, zwiedzać. I chcę wam powiedzieć, co z tego wyszło… W planach była Turcja (marzenie męża), a tu się okazuje, że powinnam mieć okres, a nie ma. Po kilku dniach stwierdziłam, że zrobię test, pod warunkiem, że jak będę jechała z pracy znajdę miejsce parkingowe pod apteką (tam nigdy nie było miejsca, a tego dnia była pustka). Więc kupiłam dwa, dojechałam do domu, no i myślę, że bez sensu robić (ile ja tych testów przez te lata zrobiłam i zawsze na następny dzień okres się pojawiał), ale sikłam i pierwszy raz w życiu zobaczyłam dwie wyraźne krechy!

Następnego dnia rano kolejny test, potem beta i szok, jestem w ciąży! Pierwsza wizyta u lekarza – nie ma jeszcze serduszka. Na kolejnej już pięknie biło i słowa lekarza, że to cud, bo tu nie miało prawa się nic przedostać (jednak endometrioza zrobiła swoje).

Było dużo obaw, bo wiek, bo cukrzyca ciążowa się pojawiła, bo jakieś szmery na serduszku, proponowali amniopunkcję ze względu na pośrednie prawdopodobieństwo kilku chorób (nie robiłam). W pierwszym trymestrze przeszłam Covida. To wszystko sprawiło, że bardzo się bałam o zdrowie dzieciątka.

I w końcu nadeszła ta chwila – 30 marca 2023 r. w wieku 42 lat prawie i po 14 latach starań urodziłam zdrową cudna córeczkę. Siedzę teraz, i patrzę na ten cud śpiący na moich rękach i czasem się zastanawiam, czy to nie sen i czy się za chwilę nie obudzę.

Dzięki czemu w końcu się udało?

Nikt tego nie wie. To po prostu cud. Wierzę, że wymodliłam sobie to dziecko przed figurą Matki Bożej z Medjugorie, kiedy pierwszy raz nie prosiłam o dar macierzyństwa, tylko powiedziałam: „Niech się stanie wola twoja, ja się poddaję”. I miesiąc później byłam w ciąży.

A mąż się śmieje, że tak się bałam lotu samolotem (planowaliśmy wczasy w Turcji), że aż w ciążę zaszłam.

Co w niepłodności było dla Ciebie najtrudniejsze, a co dało Ci największą siłę?

Ja jestem osobą skrytą, ciężko mi rozmawiać o rzeczach trudnych, łatwo się emocjonuję i płaczę. Nawet z mężem ciężko mi było rozmawiać, bo od razu się rozklejałam. Bardzo ciężko było mi odpuścić i powiedzieć trudno, nie udało się, to koniec. To jest najtrudniejsze, żeby się pogodzić z porażką.

Siłę dał mi mąż i wiara w Boga, choć z czasem trochę zwątpiłam. Pracując z trudnymi rodzinami, niejednokrotnie widziałam dziewczyny i kobiety pijące, palące, a mimo to co chwilę zachodzące w ciążę. Trudno mi było się z tym pogodzić, bo to wydawało się niesprawiedliwe.

Co powiedziałabyś innym dziewczynom (parom), które również zmagają się z niepłodnością?

Chyba nie ma dobrej rady, każda sytuacja i przypadek są inne, czasy są teraz inne, możliwości medyczne również. Ale wszystkim mogę powiedzieć – miejcie nadzieję i się nie poddawajcie, albo odpuście wszystko, jak ja, i samo się zadzieje, bo moja historia i wiele innych pokazują, że nic nie jest niemożliwe.

 

ZOBACZ TAKŻE:

„Łzy kiedyś obeschną, człowiek się podniesie i będzie szczęśliwy” Historia niepłodności Agaty

 


Dziennikarka i redaktorka. Z wykształcenia filolożka, z pasji – miłośniczka polskich jezior i amatorka Nordic Walking. W rzadkich chwilach między pracą a rodziną pochłania literaturę XIX-wieczną i norweskie kryminały. W serwisie plodnosc.pl jest odpowiedzialna za obszar niepłodność, starania – dofinansowanie do in vitro, dieta propłodnościowa, dziecko, ciąża. Email: anna.kruk@brubenpolska.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *