“Pani się nie drze, tylko rodzi to dziecko!” Na porodówkach wciąż są łamane prawa kobiet

Czy kobieta może liczyć na szacunek podczas porodu? Czy na oddziale położniczym otrzyma wsparcie personelu? Jak kobiety wspominają swój poród i dlaczego część z nich po pierwszym porodzie zarzeka się „Nigdy więcej dzieci!”?

Fundacja „Rodzić po Ludzku” po raz kolejny przygotowała raport, będący efektem monitoringu sytuacji na oddziałach położniczych w polskich szpitalach. Raport został oparty o wypowiedzi 10 tysięcy kobiet, które rodziły w latach 2017-2018.

Fundacja „Rodzić po Ludzku” od 22 lat walczy i dba o standaryzację opieki medycznej dla kobiet ciężarnych – zarówno w zakresie prowadzenia ciąży, jak i samego porodu. Tak, aby cała ciąża przebiegała zgodnie z poszanowaniem praw człowieka, a kobieta rodząca w szpitalu mogła wydać na świat dziecko w warunkach nie urągających jej godności.

Sprawdź: Ciąża po 35 r.ż – wszystko, co powinnaś wiedzieć

W związku z licznymi głosami kobiet, opisującymi karygodne zachowania lekarzy i pozostałego personelu szpitalnego, z którym kontakt miały podczas ciąży i porodu, wprowadzono „Rozporządzanie Ministra Zdrowia dotyczące standardów medycznych dla fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu i opieki nad noworodkiem”. Co do zasady rozporządzenie to powinno wprowadzić jednakowe standardy opieki okołociążowej i okołoporodowej do każdej placówki medycznej w całej Polsce. Czy zatem obecnie kobieta ciężarna może liczyć na lepsze traktowanie niż 20 lat temu?

Jesteś w ciąży? Czekaj z wizytą nawet miesiąc i dłużej!

Z raportu fundacji wynika, że czas oczekiwania na pierwszą wizytę w ciąży u ginekologa przyjmującego w przychodni POZ jest bardzo wydłużony. Średni czas oczekiwania to 18 dni, a ¼ ankietowanych kobiet przyznała, że pierwszą wizytę wyznaczono im miesiąc później. Niektóre kobiet musiałby czekać nawet 7 miesięcy (skrajne przypadki, ale jednak odnotowano takie sytuacje).

„Rozkładaj te nogi szerzej!”, czyli przemoc słowna na oddziałach

„Pani się nie drze”, „Czego Pani chciała?”, „Rozkładaj te nogi szerzej!”, „Zamknij się”, „Czy Pani jest poważna?” – kobiety rodzące w polskich szpitalach wciąż spotykają się z przemocą słowną. W wersji najłagodniejszej wiąże się ona z oschłością i ignorancją personelu medycznego w stosunku do ciężarnej. Niestety ma miejsce także karygodna przemoc słowna, polegająca na wyzwiskach, wyśmiewaniu, obscenicznym nazewnictwie narządów rodnych. 16,9 proc. badanych doświadczyło w trakcie swojego porodu lub po porodzie przemocy słownej lub fizycznej.

Sprawdź: Ciąża a toksoplazmoza – czy musisz pozbyć się kota, gdy zajdziesz w ciążę?

Przemoc fizyczna podczas porodu

Sytuacja na oddziałach położniczych wygląda zdecydowanie lepiej niż 20 lat temu, gdy Fundacja „Rodzić po Ludzku” rozpoczynała swą działalność, jednak mimo upływu lat wciąż mają miejsce zachowania uwłaczające godności osobistej kobiet, a do takich można zaliczyć rozkładanie na siłę nóg podczas porodu, którego doświadczyło 3% ankietowanych kobiet.

“Podczas 1 fazy przyszła doktor sprawdzić rozwarcie i zrobić mi masaż szyjki, który robiła na sile i bez mojej zgody, jak krzyczałam z bólu to usłyszałam, żebym się nie darła bo nie jestem bydlem/zwierzęciem… i dopóki nie przestanę krzyczeć to mnie nie zbada, gdyby nie mój maż nie miałabym się jak obronić, bo tylko płakałam z bólu. później powiedziała ze jeszcze kilka razy i się przyzwyczaję” – wypowiedź ankietowanej pacjentki

66 kobiet przyznało, że podczas porodu personel przywiązał im nogi do łóżka.

“Prawie uduszono mnie i dziecko podczas bardzo brutalnego chwytu Kristellera w drugiej fazie porodu. Położne i lekarz nie dowierzaly mi, że nie mam juz siły przeć. Lekarz prawie leżał na mnie i wyciskal dziecko, ktore urodziło się sine. Potem dziecko zabrano ode mnie, a ja zostałam sama w brei poporodowej, której nie miał kto wytrzeć. Żałowałam, że nie umarlam – wypowiedź ankietowanej pacjentki”

Niedelikatne zachowanie personelu i sprawianie bólu pacjentce

1/3 kobiet biorących udział w badaniu fundacji przyznała, że w szpitalu niektóre z czynności były wykonane niedelikatnie. Głównie wskazywały na badanie wewnętrzne – aż 71,8% przyznało, że było przeprowadzone bez zachowania należytej ostrożności i wyczucia. 25% pań doświadczyło bardzo bolesnego szycia krocza, 20% niedelikatnego przystawienia dziecka do piersi.

Niestety wciąż zdarza się, że personel obecny podczas porodu naciska ciężarnej na brzuch – przyznało się do tego 15,5% kobiet. Najczęściej dłonią (57,6 proc.), łokciem (39 proc.) lub całym ciałem (18,2 proc.). U części kobiet mógł zostać zastosowany tzw. chwyt Kristellera podczas porodu.

Nadużycia względem pacjentek

W szpitalach nadal zdarzają się sytuacje, kiedy personel naciska na kobiety i zmusza ich do postępowania wbrew ich woli, do czego przyznało się 12,8% ankietowanych kobiet.

45,3% z nich czuło się zmuszonych do karmienia mlekiem modyfikowanym, 21,3% do karmienia piersią, a 13,8% z nich do porodu siłami natury.

Ponadto kobiety czuły się przymuszane w zakresie: przyjęcia leżącej pozycji podczas porodu, założenia wenflonu, cewnika i wykonania lewatywy, przebicia pęcherza płodowego, masażu szyjki macicy, zbyt szybkiej pionizacji.

Z odpowiedzi respondentek wynika, że w czasie porodu 54,3% badanych doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich procedur.

Nacinanie krocza

Pomimo rozporządzenia wprowadzającego standaryzację okołporodową oraz funkcjonującego planu porodu, ponad połowa rodzących kobiet miała nacięte korcze, niekoniecznie za swoją zgodą.

„Ponad połowa (55,4%) badanych, które rodziły drogami natury, miała w czasie porodu nacięte krocze. Odsetek ten zmniejszył się znacznie w ciągu ostatnich 12 lat – w 2006 r. 80% kobiet miało nacięcie krocza. W wielu miejscach ta interwencja przestała być rutyną, ale nadal co druga kobieta w sali porodowej ma nacinane krocze.”

Poszanowanie godności i intymności

Ponad połowa ankietowanych kobiet przyznała, że nie pytano ich o zgodę przed wprowadzeniem do sali i badaniem w towarzystwie dużej grupy studentów. Ponadto kobiety wskazywały także na brak parawanów w salach wieloosobowych, przeprowadzanie wywiady przy osobach postronnych, niewypraszanie z sali osób odwiedzających podczas badań i intymnych pytań i czynności, obserwowanie nagich kobiet podczas krępujących sytuacji przez studentów i inne grupy pracowników.

„Jeśli badane miałyby wystawić ocenę opiece, którą otrzymały w szpitalu, to większość badanych wystawiłaby ocenę bardzo dobrą (36%) lub dobrą (38%). ¼ kobiet nie oceniła pozytywnie opieki okołoporodowej – 18,4% wystawiło ocenę dostateczną, 5,8% mierną, a 1,9% niedostateczną.”

1/5 ankietowanych kobiet miała poczucie, ze jest taktowana z góry, a ¼ przyznała, że personel wypowiadał do nich niestosowane komentarze.

Kobiety wskazywały także na niewłaściwe komentarze lekarzy i położnych: nierzadko słyszały, że są za stare na ciążę albo że „małolata zrobiła sobie dziecko”, kobiety z nadwagą były obrażane lub wyśmiewane.

8,8% pań zadeklarowało, że czuło się dyskryminowane (25% z uwagi na wiek, 14% z uwagi na masę ciała, 7% ze wzg. na sytuację materialną, 18% ze wzg. na stan zdrowia).

Sprawdź: Depresja poporodowa, czyli gdy kipisz od uczuć i niekoniecznie jest to miłość…

Podsumowanie:

36% kobiet wystawiłoby ocenę bardzo dobrą opiece w szpitalu a 38 % ocenę dobrą. Jednocześnie kobiety te oceniają swoje doświadczenia porodowe jako pozytywne. Wiele zmieniło się także na korzyść kobiet rodzących na przestrzeni ostatnich lat:

  • Bliska osoba może towarzyszyć rodzącej bez opłat,
  • Zwiększyła się ilość sal jednoosobowych i przeznaczonych do porodów rodzinnych,
  • Więcej kobiet podczas porodu może jeść i pić,
  • Zmniejsza się ilość nacięć krocza,
  • Więcej kobiet przygotowuje plan porodu,
  • Częściej respektowane jest prawo do 2-godzinnego kontaktu skóra do skóry matki i dziecka

Jednocześnie wciąż jest zbyt wiele nadużyć, a nawet przemocy wobec kobiet (głównie za zamkniętymi drzwiami i gdy kobieta zostaje sama), które sprawiają, że kobiety nie chcą więcej rodzić dzieci. Nie ból podczas samego porodu, nie uciążliwości 9 miesięcy ciąży, ale właśnie opieka porodowa w szpitalu sprawia, że kobieta nie chce przeżywać tego drugi raz i rezygnuje z powtórnego macierzyństwa.

Wnioski płynące z „Raportu monitoringu oddziałów położniczych” przedstawione przez samych twórców raportu:

„Na podstawie deklaracji ankietowanych należy stwierdzić, że badane dobrze, a w niektórych obszarach bardzo dobrze oceniły opiekę, którą otrzymały w szpitalu i w większości mają pozytywne doświadczenia porodowe. Jednocześnie odpowiedzi respondentek pokazują, że w trakcie większości porodów zdarzają się sytuacje niezgodne z obowiązującymi przepisami, nadużycia, a nawet przemoc.”

Kobiety oceniają pozytywnie poród i pobyt w szpitalu, a jednocześnie relacjonują zachowania personelu, które są sprzeczne z rozporządzeniem. Wynika to z faktu, że znaczna część kobiet nie zna swoich praw i akceptuje zachowania, które w świetle przepisów naruszają prawa pacjentów, ale zwyczajowo przyjęły się w szpitalach.

Przedstawiciele Fundacji “Rodzić po Ludzku” uznają, że :

“prawa kobiet rodzących w szpitalach i na oddziałach położniczych nie są respektowane (…) Niezrozumiałym jest fakt, że w państwie prawa, dokument będący aktem normatywnym jest od lat bagatelizowany przez dyrektorów placówek, a jego zapisy są często łamane przez personel sal porodowych i oddziałów położniczych.”

Na podstawie: “Raport z monitoringu oddziałów położniczych. Opieka okołoporodowa w Polsce w świetle doświadczeń kobiet” ( Fundacja “Rodzić po Ludzku”)

ZGŁOŚ NARUSZENIE! #stopprzemocynaporodówkach

Doświadczyłaś przemocy fizycznej, psychicznej, słownej na porodówce? Zgłoś to dyrekcji szpitala poprzez elektroniczny formularz skargi  – możesz jednocześnie wysłać to do Fundacji Rodzić po  Ludzku. Formularz znajduje się TUTAJ 

Źródło: Fundacja Rodzić po Ludzku

 

 

WARTO PRZECZYTAĆ: „Niech pani nie przesadza – najwyżej pani dziecko urodzi się z krzywymi nogami i dużymi uszami.” NOWY RAPORT!

„Niech pani nie przesadza – najwyżej pani dziecko urodzi się z krzywymi nogami i dużymi uszami.”

 


Polonistka, redaktorka i korektorka językowa. Specjalizuje się w artykułach z obszarów tematycznych: Ciąża, Dziecko, Pielęgnacja Dziecka, Rozwój Dziecka, a także Starania o ciążę, Niepłodność. Od 10 lat tworzy materiały edukacyjne do internetu. Pisała m.in. dla serwisów Rankomat.pl, Allegro.pl, 2Drink.pl, Naoko-store.pl, Skincarelovers.pl, Szafawpigulce.pl. Kontakt: agnieszka.banasiak@brubenpolska.pl
Komentarze: 7

Witam ja urodziłam syna w 2017 roku byłam w szpitalu na polnej .Skierowano mnie z zanikającym tętnem dziecka i moim złym samopoczuciem .Po kolejce lekarzy którzy każdy badał przyszedł jeden wszedł do gabinetu i mówi do mnie A dlaczego pani jest taka opasła..,ja w tym szoku zamarłam i odpowiedziałam że nie wiem jak wyszedł płakałam jak dziecko czułam się jak by ktoś mnie w twarz uderzył ,co się później okazało już w innym szpitalu po porodzie miałam kardionopatie poporodową i 35 l wody nagromadzone w sobie

Była tylko jedna prawdziwa położna, która odwiedziła mnie na sali poporodowej za późno, gdy już dostałam psychozy poporodowej. Rodz szybciej, bo muszę iść do domu
Teraz to za późno na czytanie książki o porodzie
Sprzątaj ta krew z kibla, sprzataczka już poszła do domu
Mi kazały sikać po wejściu na salę poporodowa, choć na czas porodu założono mi cewnik
Ty chcesz zagłodzić dziecko, patrz jak ciągnie butelkę
To tylko niektóre, które słyszałam od aniołów z porodowki
Nie żałuję, bo teraz jesteśmy szczęśliwa rodzinat, ale matki tak traktowane popełniają samobojstwa, zostawiając swoje bezbronne dzieci
A zaczęło się od
Czy chce pani karmić piersią po porodzie.
Powiedziałam tak, a położna nigdy nie pokazała mi jak prawidłowo przystawić dziecko

Dałam lekarzowi “w łapę” żeby mieć cesarkę bo po opowieściach znajomych wiedziałam jak to będzie wyglądać przy porodzie SN! Wiem może postapilam nieetycznie ale mam to gdzieś wolalam operacje i większe ryzyko z nią związane niż wyzwiska położnych które traktują kobiety po porodzie jak g…..

Mam nadzieję, że jest lepiej niż 12cie lat temu. Rodziłam dwa razy w szpitalu z wysokimi notami w tej akcji. Szybko się okazało, ze to reklama i te niby porody w wodzie to ściema etc. Pierwszy poród to 15godzinny koszmar. Jestem filigranowej budowy i rodziłam naturalnie 4kg dziecko etc.etc ja kroplowki dziecko oddział i dwa tygodnie w szpitalu. Obsługa bardzo przykra nieuprzejma wręcz arogancka.jedna pielęgniarka okazała mi serceJEDNA. Drugi poród szybszy i dwie doby i do domu choć nie obyło się bez przykrych uwag i komentarzy. Jak się szybko okazało szybko wracałam do szpitala na zabiegi “naprawcze” po porodach a później jeszcze operację. Do dziś odczuwam skutki porodów, zwłaszcza tego pierwszego. Nie dziwię się kobietom , że nie chcą rodzić. Dodam na koniec, że młode położne już mają zupełnie inne podejście, mam nawet w rodzinie taką z kilkuletnim stażem. Myślę że wraz ze zmianą pokoleń nadejdzie zmiana w podejściu.

Rodziłam dwójkę dzieci, pierwszą w 2010 roku drugą w 2015. Powiem tak w ciągu tych 5 lat zmieniło się tylko to że dziecko może być przy matce pierwsze dwie godziny, reszta nie zmieniła się wcale. Drwiny personelu pierwszą córkę urodziłam w wieku 19 lat, kpiny i żarty że rodzi 19 latka, przy obydwu porodach naturalnych zero jakichkolwiek leków przeciwbólowych chociaż przyjechałam z 2 cm rozwarciem i męczyłam się kilka godzin, czekali tylko aż rozwarcie będzie zbyt duże i rodzimy. Oszczędzanie kosztem bólu rodzącej! Nikt nie zapytał mnie o zdanie czy zgadzam się aby stado studentów gapiło się na moje krocze przy porodzie nikogo to nie obchodziło zapytanie rodzącej o zdanie. Braki miejsc na sali po porodowej, w 2015 roku o godzinie 8:35 urodziłam córkę do godziny 17 leżałam na tej samej sali na której Rodziłam bo nie było miejsc, na tej samej sali jadłam posiłek i ja się pytam czy to jest normalne? Hasło : Rodzić po ludzku nie dotyczy rodzenia na NFZ… Jak nie posmarujesz to traktują cię jak następną która się wydziera i oczekuje cudów za darmo.

Potwierdzam, rodziłam 2 razy i chcąc doświadczyć jak najmniej koszmaru porodówek – jechałam tam na ostatnią chwilę. Krzyczałam przy obu porodach. Przy pierwszym miło nie było, ale drugi to już horror do kwadratu. Sam poród 10 minut, lekarka do mnie per ty, żebym nie krzyczała. Dyskutować nie było możliwości, tylko pomyślałam: “zdzierżysz te kilka minut mojego krzyku”. Poród miał być rodzinny – tata dziecka czekał przebrany na korytarzu, 3 razy prosiłam o wpuszczenie go do sali – bez skutku. Córkę położna zabrała do zważenia, zmierzenia itp., po czym zostawiła leżącą samą w kącie. Wtedy kategorycznie zażądałam wpuszczenia taty, żeby był przy noworodku. Zamiast tego łaskawie przyniesiono dziecko do mnie. Potem zabrano maleńką, informując mnie, że to tylko na chwilę, bo przenoszą nas na oddział położniczy. Po pół godz. córki nadal mi nie przywieziono. Poszłam do położnych prosić o to – tak, oczywiście zaraz będzie. Po kolejnej pół godz. próbowałam sama iść po nią, ale nie dałam rady. Znowu prosiłam, powiedziano mi, że jest na drugim końcu korytarza, ale zaraz będzie ze mną – po badaniu przez pediatrę. Czas płynął i nic. Jakoś zebrałam się, dowlokłam tam i usłyszałam, że czemu nie poprosiłam położnych o przywiezienie dziecka. Mówię: prosiłam i to nie raz, ale bez skutku, miała być ze mną po badaniu. Eee, pediatra przyjdzie za godz., może półtorej. Mogłam sobie czekać… Sama zabrałam dziecko. Później nie było lepiej. Nie pozwalano mi towarzyszyć córce podczas badań, czynności pielęgnacyjnych itp. – mimo że chciałam, byłam wypraszana. Wyraźnie mówiłam, że nie chcę, aby pojono ją glukozą, ale położne robiły to, aby mieć święty spokój. Gdy zapytałam o normę ilości wypróżnień noworodka w 3. i 4. dobie – położna kazała mi poszukać sobie informacji na korytarzu, gdzie są plakaty i ulotki. Stałam tam z kwadrans, studiowałam wszystko i nie znalazłam, więc znowu zapytałam, ale niby nie miała czasu odpowiedzieć. Brak czasu na wypowiedzenie jednej liczby??? Zapytałam drugą – też nie wiedziała i sama zaczęła szperać w ulotkach – kiedyś tu było coś takiego… Nóż się otwiera w kieszeni – arogancja i niekompetencja. Podstawowe informacje są nieznane położnym! Przez cały pobyt w szpitalu karmiłam naturalnie i stanowczo upierałam się przy tym. Dopiero po powrocie do domu zobaczyłam w książeczce zdrowia wpis, że dziecko było karmione w sposób mieszany – bez mojej wiedzy i wbrew mojej woli położne podawały mleko modyfikowane. Wniosek i rada: zdecydowanie domagajcie się swoich praw, dla dobra dziecka i swojego!

szkoda że nie wzięłam udziału w tym badaniu…mogłabym jeszcze wiele, wiele dodać, chociażby na temat opieki poporodowej. tytuł artykułu jest dokładnym cytatem z mojego porodu 🙁 kobieta w momencie porodu jest kompletnie bezbronna. czytałam kiedyś badania dotyczące samopoczucia i emocji towarzyszących kobiecie w tym czasie. kobiety najbardziej boją się wtedy o bezpieczeństwo swojego dziecka. w takiej sytuacji nie próbujesz się buntować tylko przyzwalasz na te wszystkie upokorzenia i potulnie wykonujesz polecenia personelu chcąc, aby ten koszmar jak najszybciej się skończył. po tym wszystkim stwierdzam, że te wszystkie nadużycia wynikają z powszechnego podejścia, że to wszystko jest dla nas ZA DARMO, a skoro nie płacimy, to nie mamy prawa niczego wymagać. problem w tym, że my właśnie za to wszystko płacimy. regularnie, z naszych, zarobionych pieniędzy i dopóki nie zmienimy świadomości naszej, jako pacjentów i ich – służby zdrowia, niestety nic się nie zmieni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *